Wielu kibiców twierdzi, że prawdziwy mecz piłki nożnej można obejrzeć nie na ekstraklasowych, a na lokalnych boiskach, gdzie nikt nie zarabia pieniędzy, gdzie nie ma zakulisowych rozgrywek, a zawodnicy tworzą zgrany kolektyw. Kto dzisiaj wybrał się do Kozińca, nie zawiódł się. Było wszystko, za czym tęsknią kibice.
Przeszkadzała jedynie nieco zbyt wysoka temperatura, ale przecież lato ma swoje prawa i obowiązki… Mimo że wynik w najmniejszy sposób nie wpływał na los którejkolwiek drużyny, piłkarze walczyli jak, gdyby stawką meczu był awans do finału Mistrzostw Europy. Nie było „straconych” piłek, nikt nie odstawiał w starciu nogi, biegano do utraty tchu, nie brakowało też ostrych starć. Wśród walczących uwagę zwracał rodzinny duet – Adam Sala (ojciec) i Kacper Sala, przy czym decydujący głos w spornych sprawach miał… syn Kacper, biegający po murawie z opaską kapitana.
Piłkarze z Kozińca podobnie jak ze Stryszowa to amatorzy w każdym calu. Jedyną nagrodą za mecz była kiełbaska z grilla uruchomionego obok piłkarskiej murawy… Pozostaje mieć nadzieję, że futboliści Czarnych, Chełmu i innych drużyn walczących na lokalnych murawach, to nie ostatni sportowi Mohikanie…
Czarni Koziniec – Chełm Stryszów 1:2.
To jest sport a nie nieroby goroli podbeskidzia złodzieje biorą nasze podatki i robią hańbę niech płacą pustaki kibole za na to chodzą lup i****i sponsory.