Już po raz dziesiąty w skansenie w Sidzinie zebrali się twórcy i miłośnicy tradycji, by w ramach imprezy „Między dawnymi a nowymi czasy” pooddychać atmosferą minionych wieków. W tym roku trzeba było jednak mieć się na baczności, bo w jednej z zabytkowych chat czyhały na gości piekielne moce.
Jolanta Ziembańska w przebraniu południcy, czyli demona rodem ze słowiańskich wierzeń, oprowadzała zebranych po siedzibie szatana imieniem… Bobo. Można tam było zobaczyć sito do przesiewania dusz oraz czarcie przysmaki – gadzie skórki, kleszcze w oleju i zmyślne oczy. Nieopodal mama Jolanty, Teresa Ziembańska jako nocnica (kolejna demoniczna postać z mitologii Słowian), częstowała gości diabelnie dobrym jadłem.
Na terenie całego skansenu rozstawione były stoiska twórców, którzy wtajemniczali wszystkich chętnych w arkana swej sztuki, na przykład bibułkarstwa, koronkarstwa czy malarstwa na szkle. Z kolei Maria i Bogusław Mazurowie z Bystrej Podhalańskiej uczyli, jak robić domowy makaron. Wśród najmłodszych ogromnym powodzeniem cieszyły się zagrody z owcami i królikami przywiezionymi przez leśniczego Mariusza Frankiewicza oraz stolik, przy którym wykonywano zmywalne tatuaże. Czas zebranym umilała muzyka w wykonaniu duetu Walor.
Wydarzenie zorganizowało Stowarzyszenie Tradycja i Natura przy wsparciu i współpracy Skansenu w Sidzinie – Muzeum Kultury Ludowej.