Kolejna akcja ratunkowa na Babiej Górze. Jak donosi beskidzki GOPR wczoraj około 14.30 do ratowników dyżurujących w goprówce na Markowych Szczawinach dotarła informacja o 8 turystach, którzy utknęli w szczytowych partiach góry i potrzebują pomocy.
W tym czasie na Babiej panowały koszmarne warunki pogodowe. Silny mróz, opad śniegu, wiatr, a nade wszystko mgła ograniczająca widoczność do kilku metrów sprawiły, że piechurzy stracili orientację w terenie i nie potrafili samodzielnie odnaleźć drogi w doliny. Po otrzymaniu sygnału zorganizowano akcję poszukiwawczą na dużą skalę. Uczestniczyło w niej 15 ratowników.
W kierunku zaginionych od razu wyruszyli goprowcy dyżurujący na Markowych Szczawinach. Kolejna grupa – zebrana w trybie alarmowym – podążyła w kierunku szczytu z Polany Krowiarki. Na szczęście zaginieni byli dobrze wyekwipowani i przygotowani na trudy zimowej wędrówki. Stąd też, gdy w rejonie Gówniaka (jeden z wierzchołków Babiej Góry) dotarli do nich ratownicy wystarczyło jedynie sprowadzić całą grupę na dół.
Okazało się jednak, że kolejna osoba potrzebuje na Babiej pomocy. Tym razem za pomocą aplikacji o pomoc poprosił turysta, który w tym samym czasie pobłądził w rejonie wierzchołka góry i znalazł się na południowym stoku Babiej. Jak informuje GOPR w jego kierunku udało się 9 ratowników, którzy brali udział we wcześniejszej akcji. Turysta został szybko odnaleziony, lecz dalsze działania komplikowało to, iż mężczyzna znajdował się w terenie, w którym śnieg sięgał do pasa. Sprowadzenie turysty wymagało mozolnego torowania szlaku w głębokim śniegu. Ostatecznie późnym wieczorem ratownicy sprowadzili go do Lipnicy Wielkiej. Cała akcja poszukiwawczo-ratunkowa zakończyła się około 19.30. Oprócz ratowników Grupy Beskidzkiej brali w niej udział także ich koledzy z Grupy Podhalańskiej GOPR.
Ja bym nigdy po nich nie poszedł brak mózgu to niech sie sami ratują
W których miejscach brak mózgu?
Ratownicy zapewne potrafią wycenić jedną i drugą akcję. O koszcie trzeba pisać o ile nie obciążać choćby częściowo.