Mieszkania w niektórych bielskich blokach zamieniały się w śmiertelne pułapki. Bywało, że mieszkańcy całej klatki, a nawet całego budynku musieli uciekać w kapciach na zewnątrz. Do szpitala trafiały wręcz całe rodziny, ale przede wszystkim dzieci – szczególnie zagrożone skutkami wdychania tlenku węgla. Sprawdziliśmy, co robią spółdzielnie, strażacy i mieszkańcy, by następny sezon grzewczy nie był tak dramatyczny.
Ucieczki w kapciach
Od jesieni strażacy już niemalże sto razy wyjeżdżali na pomoc mieszkańcom Bielska-Białej i powiatu bielskiego, w domach i mieszkaniach których rozpanoszył się tlenek węgla. Liczba zatruć była ogromna. Aż 83 osoby były poszkodowane, w tym 28 dzieci. Problem występuje przede wszystkim w Bielsku-Białej, gdzie było aż 56 poszkodowanych.
Szczególne nasilenie problemu odnotowano pod sam koniec okresu grzewczego, na przełomie lutego i marca, gdy panowała wyjątkowo mroźna i bezwietrzna pogoda. Wtedy dochodziło do zbiorowych zatruć w mieszkaniach budynków wielorodzinnych w Bielsku-Białej. Tak było w nocy 28 lutego w budynku przy ulicy Grunwaldzkiej, gdy czad przedostał się do czterech z trzydziestu lokali i cztery osoby trafiły do szpitala. Jak ustalono w Spółdzielni Mieszkaniowej „Strzecha”, przyczyn wystąpienia zagrożenia było kilka. – Na podstawie wstępnych opinii zakładu kominiarskiego należy stwierdzić, że niestety w tym wypadku głównym czynnikiem była długotrwała temperatura poniżej minus dziesięciu stopni Celsjusza, która spowodowała nie tylko wychłodzenie przewodów kominowych, ale również uśpiła czujność mieszkańców, którzy w obawie przed zimnem powietrza zewnętrznego ograniczyli jego dopływ. Dodatkowo w trakcie kontroli stwierdzono brak właściwej konserwacji urządzeń gazowych służących do podgrzewania wody. Dodać należy, że obowiązek konserwacji należy do użytkownika lokalu – objaśnia wiceprezes Marek Drwiła.
Odwrócone ciągi
Jeszcze większe zamieszanie było 6 marca przy ulicy Łagodnej 30 i 35. Zdarzenie wyglądało wręcz dramatycznie, bo z „35” ewakuowano prawie 120 mieszkańców. Do szpitali trafiło pięcioro dzieci, z których najstarsze miało pięć lat, oraz młoda kobieta. Strażacy widząc, że tlenek węgla dostaje się do kolejnych lokali, podjęli decyzję o natychmiastowym zakręceniu gazu.
Mieszkańcy w tym przypadku nie mieli pretensji do siebie, ale głównie do zarządcy budynku. W Internecie można było wyczytać, że przyczynę problemu upatrują na przykład w kwestii przeprowadzenia modernizacji przewodów kominowych. Czego nie potwierdza ani biegły, ani zarządca. Jak dowiadujemy się w Komendzie Miejskiej Policji w Bielsku-Białej, biegły z zakresu pożarnictwa w dalszym ciągu sporządza opinię, ale poczynił już wstępne ustalenia. Z jego analiz wynika, że przewody kominowe były drożne i nie można mówić o jakichkolwiek zaniedbaniach administratora. Problem nasilił się na skutek warunków atmosferycznych, a ściślej niskiego ciśnienia, co sprzyjało powstaniu zjawiska cofania się spalin. Jak się okazuje, Spółdzielnia Mieszkaniowa „Złote Łany” problem przy ulicy Łagodnej zna i zajmuje się nim od lat. Jako odpowiedzialnych wskazuje przede wszystkim samych lokatorów. – Mieszkańcy budynków przy ulicy Łagodnej, pomimo występujących problemów z ciągami spalinowymi i wentylacyjnymi w swoich mieszkaniach, niechętnie podchodzą do naszych propozycji montażu nawiewników. W budynkach „30” oraz „35” w trzydziestu procentach mieszkań są zamontowane nawiewniki – przybliża Eugeniusz Cebrat, prezes SM „Złote Łany”. – Spółdzielnia przeprowadziła remont kominów w budynku przy ulicy Łagodnej 35 w 2015 roku, a w budynku przy ulicy Łagodnej 30 w 2017 roku. Obejmowały one swoim zakresem, zgodnie z wytycznymi mistrzów kominiarstwa, ocieplenie ścian bocznych wraz z wykończeniem, wykonanie podbudowy i podniesienie przewodów spalinowych, naprawę konstrukcji kominów ponad dachem oraz montaż nasad samonastawnych i obrotowych. Tego typu nasady mają wydane stosowne certyfikaty (spółdzielnia jest w ich posiadaniu) i są od wielu lat stosowane w naszych zasobach na kilkudziesięciu budynkach – dodaje prezes. Tłumaczy, że mieszkańcy „30” i „35” problemy z odwróceniem ciągów kominowych zgłaszają od wielu lat, a nasilenie zgłoszeń miało miejsce w latach 2012-2017, kiedy stan techniczny kominów ponad dachem (część nadbudowana ponad połać dachu) uległ znacznemu pogorszeniu. – Nie jest więc prawdą, że problemy z odwróconym ciągiem kominowym pojawiły się po przeprowadzonym remoncie kominów – zapewnia szef spółdzielni.
Bez dopływu powietrza
„Beskidzka24” systematycznie przytacza apele, głównie strażaków, dotyczące przyczyn przedostawania się tlenku węgla do pomieszczeń mieszkalnych. Choć formalnie wskazuje się na wady urządzeń czy instalacji, to w rzeczywistości instalacje i urządzenia nie działają prawidłowo, gdy w mieszkaniu nie zapewniono wystarczającego dopływu świeżego powietrza. Przyłapywano już na gorącym uczynku mieszkańców, którzy nie dość, że zapychali czym się dało nawiewniki czy okna, to robili to samo z kratkami wentylacyjnymi! I, dusząc się od tlenku węgla, mówili strażakom, że będą to robić dalej… Bardziej niż czadu bali się bowiem wychłodzenia mieszkania. Wedle strażackich statystyk w tym sezonie „ataki czadu” spowodowały: wady urządzeń grzewczych (43), wady instalacji gazowych, w tym piecyków (9), nieprawidłowa eksploatacja urządzeń ogrzewczych nieelektrycznych (8), wady elektrycznych urządzeń grzewczych (6), nieprawidłowa eksploatacja urządzeń gazowych (3), silny wiatr (2) i nieprawidłowo przeprowadzone prace remontowe (1).
Zestaw porad
Największy materiał do analizy przyczyn problemów z czadem mają rzecz jasna zarządcy budynków. I dla mieszkańców mają cały zestaw porad, których stosowanie ma zapewnić im bezpieczeństwo. – Mieszkańcy, w których lokalach zamontowane są urządzenia gazowe, takie jak jednofunkcyjne gazowe podgrzewacze wody czy kotły gazowe dwufunkcyjne, powinni być bardziej czujni, ponieważ spaliny z tego typu urządzeń są bezbarwne, a tlenek węgla w nich zawarty, będący efektem niepełnego spalania gazu, jest bezwonny. Trochę inaczej się ma sprawa z kotłami czy piecami na paliwa stałe, gdzie widocznym efektem spalania jest dym, który jest widoczny. Należy jednak pamiętać, że do spalania gazów czy paliwa stałego niezbędne jest powietrze. Ponadto przewody kominowe dymowe, spalinowe i wentylacyjne działające na zasadzie grawitacji potrzebują również dopływu powietrza dla prawidłowej pracy. Dlatego jedną z fundamentalnych zasad jaką powinniśmy stosować w naszych mieszkaniach, to zapewnienie stałego dopływu powietrza do mieszkania. Wpływa to również w sposób pozytywny na poprawę warunków higienicznych powietrza w naszym lokalu. Kolejnym aspektem jest stan technicznych urządzeń grzewczych – tu należy pamiętać o przeprowadzaniu przynajmniej raz do roku przeglądu stanu technicznego przez autoryzowany serwis. Niestety bardzo często zdarza się, że zapominamy o przeglądach, a nasz piecyk nie serwisowany przez parę lat staje się emitorem tlenku węgla (poprzez nieprawidłowy proces spalania). Należy również zwrócić uwagę na często bagatelizowany przez mieszkańców problem otworów nawiewnych w drzwiach łazienkowych, szczególne łazienek wyposażonych w urządzenia gazowe. Warunki techniczne jasno wskazują, że otwory nawiewne powinny posiadać pole powierzchni 220 centymetrów kwadratowych. Otwory te są tak naprawdę jedynym miejscem, gdzie doprowadzone jest powietrze do procesu spalania gazu w podgrzewaczu wody, odprowadzenia spalin przewodem kominowym oraz wymiany zużytego powietrza wentylacją wywiewną – wskazuje wiceprezes SM „Strzecha”.
– Dość często borykamy się z problemem montowania przez mieszkańców mechanicznych wentylatorów wyciągowych w łazienkach lub kuchniach, gdzie przy zastosowaniu gazowych podgrzewaczy wody z grawitacyjnym odprowadzaniem spalin jest to zabronione. Na prawidłowość funkcjonowania przewodów kominowych duży wypływ mają również warunki atmosferyczne, to jest ciśnienie, temperatura, siła oraz kierunek wiatru. Stwierdzić można, że sposób użytkowania oraz warunki atmosferyczne są głównymi czynnikami mającymi wpływ na prawidłowość użytkowania instalacji grzewczo-kominowych – dodaje Marek Drwiła.
Problem szczelnych okien
W kwestii zapewnienia bezpieczeństwa swoim rodzinom wielu mieszkańców zatrzymało się na latach, w których powstały ich bloki i tak wielkich kłopotów z właściwą wentylacją nie było. – Problem zakłócania ciągów spalinowych i wentylacyjnych nie dotyczy tylko naszej spółdzielni, lecz jest ogólnopolski. W naszych zasobach ujawnił się on z dużym nasileniem właśnie w budynkach przy ulicy Łagodnej. Z opinii kominiarskich, jakie były wykonywane na zgłoszenia mieszkańców wynika, że powodem cofania spalin z przewodów spalinowych w łazienkach jest brak dostarczenia odpowiedniej ilości powietrza do mieszkań. Do końca lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia w większości domów i mieszkań dostarczenie powietrza odbywało się przez nieszczelności w oknach. Ostatnie dwadzieścia lat to okres produkcji coraz bardziej szczelnych okien. Konsekwencją jest pojawienie się problemów z ciągami kominowymi, a co za tym idzie niedoborem powietrza potrzebnego do spalania paliwa w piecach gazowych. Jak wiadomo, niedobór tlenu prowadzi do tak zwanego niezupełnego spalania, czyli reakcji, w której produktem spalania zamiast dwutlenku węgla (CO2) jest trujący tlenek węgla (CO) – tłumaczy prezes spółdzielni „Złote Łany”.
Receptą ciepło miejskie?
Władze bielskich spółdzielni mieszkaniowych zapewniają, że nie poprzestają na analizie problemu, ale wdrażają w życie konkretne rozwiązania. – Pomimo przekazywanej mieszkańcom szerokiej informacji (pisma do lokatorów, artykuły w biuletynie informacyjnym spółdzielni oraz na stronie internetowej) mieszkańcy w znikomym stopniu stosują się do naszych uwag co do bezpiecznego użytkowania mieszkań. W związku z tym w 2012 roku przez radę nadzorczą, na wniosek zarządu, została podjęta decyzja o wdrożeniu programu związanego z zakładaniem nawiewników w oknach budynków na naszym osiedlu. Mieszkańcy osiedla mają możliwość skorzystania z programu montażu nawiewników okiennych w ramach funduszu remontowego, o czym także informujemy za pośrednictwem różnych źródeł (ogłoszenia, pisma, artykuły w biuletynach oraz na stronie internetowej) – informuje Eugeniusz Cebrat ze „Złotych Łanów”. – Zważając na skalę problemu, walne zgromadzenie członków Spółdzielni Mieszkaniowej „Złote Łany” w 2016 roku podjęło uchwałę dotyczącą „wyprowadzenia” z łazienek pieców gazowych i zapewnienia dostawy ciepłej wody użytkowej z sieci PK Therma. Na chwilę obecną spółdzielnia jest w posiadaniu dokumentacji projektowej na wykonanie instalacji centralnej ciepłej wody użytkowej (wraz z likwidacją części instalacji gazowej w mieszkaniach doprowadzającej gaz do piecyków łazienkowych) dla budynków przy ulicy Łagodnej 35, 37 i 39. Realizacja robót przewidziana jest na drugi lub trzeci kwartał 2018 roku. W następnym roku zostaną wytypowane kolejne budynki – przybliża.
Jeszcze dalej w pozbywaniu się urządzeń, które mogą emitować tlenek węgla idzie spółdzielnia „Strzecha”. Za jakiś czas będą tylko wspomnieniem. W jej zasobach są już tylko trzy budynki, gdzie do ogrzewania części mieszkań stosuje się paliwa stałe (węgiel) oraz jeden, w którym ciepło pozyskiwane jest w procesie spalania gazu. – Zmiana systemu ogrzewania budynków na ciepło pochodzące z sieci ciepłowniczej w pierwszym z wymienionych przypadków wiąże się z koniecznością wykonania instalacji wewnętrznej oraz doprowadzenia do budynku źródła ciepła. Koszt robót jest na tyle duży, że mógłby nie zostać udźwignięty przez wszystkich mieszkańców. W związku z tym spółdzielnia podjęła starania, aby przyłączyć te nieruchomości do organizowanego przez miasto „Programu uciepłownienia osiedli w centrum Bielska-Białej – pilotaż”. Program umożliwia skorzystanie z dotacji celowej na realizacje prac. Prowadzona jest w tej sprawie korespondencja. W drugim z wymienionych przypadków spółdzielnia podjęła starania dla przyłączenia budynku do sieci ciepłowniczej, jednak jej brak w pobliskim sąsiedztwie, w przypadku chęci podłączenia budynku, generowałby bardzo duże koszty. Dla ich zminimalizowania próbowano zainteresować tą inwestycją sąsiadów. Działania te nie odniosły pożądanego efektu, który nie zależał od spółdzielni – objaśnia Marek Drwiła.
Czujki ratują życie
Na walkę z czadem swoje sposoby mają też strażacy. Od lat prowadzą nie tylko bogate kampanie informacyjne, łącznie z konkursami plastycznymi i warsztatami dla najmłodszych mieszkańców. Na każdym kroku zachęcają ich do zakupu czujnika tlenku węgla. To, że czujki czadu naprawdę ratują życie pokazują statystyki. Co trzecia interwencja strażaków dotycząca ulatniania się tlenku węgla została podjęta po uruchomieniu alarmu w domowym czujniku. – Podstawową funkcją czujki tlenku węgla jest wykrywanie czadu i generowanie sygnałów alarmowych w sytuacji wykrycia jego nadmiernego stężenia w powietrzu. Podnosi ona poziom bezpieczeństwa w pomieszczeniach, zmniejsza ryzyko zaczadzenia, pozwala na szybką reakcję w sytuacji zagrożenia życia. Tego typu czujki powinny znaleźć się w pokojach z kominkiem lub piecem kaflowym, w pomieszczeniach z kuchenkami gazowymi, w łazienkach z gazowymi podgrzewaczami wody, w kotłowniach, garażach, warsztatach. Czujka odpowiednio wcześnie zasygnalizuje niebezpieczeństwo, wydając bardzo głośny dźwięk. Nawet śpiącego sygnał ten potrafi obudzić i postawić na nogi. Mamy wtedy szansę na opuszczenie zagrożonego obszaru. Nie należy montować czujek przy oknie, kratkach, przewodach wentylacyjnych czy w miejscach zbyt zawilgoconych. Niewłaściwie dobrane ustawienie czujki może negatywnie wpłynąć na jej pracę i skuteczność. Zalecane umiejscowienie czujek, jak również lokalizacje, których należy unikać, znajdują się w instrukcjach dołączonych do urządzeń – radzi Patrycja Pokrzywa, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej.
Co ciekawe, bielscy strażacy nie tylko zachęcają do montażu czujników, ale je… rozdają. Urządzenia przekazał im wojewoda, a oni wręczają je osobom, w domach których interweniowali z powodu wydostawania się tlenku węgla.