W Bielsku-Białej kierowca land rovera freelandera potrącił pieszego i uciekł zostawiając go ciężko rannego na poboczu. Tymczasem później w Żywcu dokładnie ten sam model samochodu rzekomo został skradziony, a później rozbity na Przełęczy Przegibek.
Rankiem 6 stycznia na ulicy Partyzantów w Bielsku-Białej został potrącony 23-letni mężczyzna. Kierowca osobówki zostawił nieprzytomnego mężczyznę i uciekł. Około 6.00 leżącego na poboczu rannego zauważyli ratownicy medyczni, jadący do pracy. Rozpoczęli reanimację, a później ranny został przewieziony karetką do szpitala. Miał liczne i poważne obrażenia.
Bielscy policjanci ustalili, że sprawca wypadku kierował land roverem freelanderem. Na miejscu kraksy znaleźli bowiem czarne prawe lusterko z tworzywa sztucznego z pojazdu tej marki.
Tymczasem land rover freelander stał się bohaterem innego głośnego zdarzenia. Jak informują żywieccy policjanci, 15 stycznia tuż przed 15.00 na parkingu centrum handlowego przy alei Legionów w Żywcu taki właśnie samochód miał zostać skradziony. Media obiegła informacja pochodząca rzekomo od członków rodziny okradzionej kobiety, jakoby napastnik wywlókł kobietę z samochodu grożąc jej nożem. Takiej wersji wydarzeń nie potwierdza jednak policja, tłumacząc milczenie dobrem śledztwa.
To jeszcze nie koniec dziwnej historii. Land rover freelander jeszcze tego samego dnia wieczorem został odnaleziony na Przełęczy Przegibek. Bez kierowcy. Samochód miał rozbity o nasyp prawy przód.
Policjanci nie zdradzają szczegółów tej sprawy i tego, czy te dwie sprawy się łączą, a w obu zdarzeniach – potrąceniu oraz kradzieży i kolizji – mamy do czynienia z dokładnie tym samym samochodem. Czy może to niecodzienny zbieg okoliczności…