Bielsko-Biała Wydarzenia

Bielsko-Biała: Czy to już czas na nocną prohibicję w całym mieście?

Nocny zakaz sprzedaży alkoholu obowiązuje już na trzech bielskich osiedlach. Czy to moment, by zastanowić się nad wprowadzeniem ograniczenia w całym mieście? Na takie rozwiązanie zdecydowało się już wiele miast w Polsce.

Od 24 września w Bielsku-Białej w godz. 22.00–6.00 nie kupimy nocą alkoholu na dwóch kolejnych osiedlach. Do wprowadzonej dwa lata temu nocnej prohibicji na Górnym Przedmieściu dołączyły teraz Biała Wschód i osiedle Mieszka I. Ograniczenie wprowadzono decyzją bielskich radnych podczas sierpniowej sesji. Projekt przeszedł niemal jednogłośnie – poparli go radni wszystkich opcji, a od głosu wstrzymał się jedynie Rafał Leśków z PiS. O wprowadzenie ograniczenia wnioskowali radni osiedlowi. Głównym powodem zakazu jest poprawa bezpieczeństwa i porządku publicznego, a także podniesienie komfortu życia mieszkańców.

Trzaskowski się waha

Z tego względu na wprowadzenie podobnych ograniczeń już dawno zdecydowały się takie miasta, jak Sopot, Gdańsk, Wrocław, Kraków czy znacznie mniejsze, ale zmagające się z dużą liczbą turystów, Zakopane.

Prawdziwa burza w związku z planem nocnej prohibicji przetoczyła się we wrześniu przez Warszawę. Wprowadzenie ograniczenia zapowiadał prezydent Rafał Trzaskowski, który jednak później zmienił zdanie i zaproponował pilotaż w kilku dzielnicach centrum stolicy. Za decyzję krytykowali go radni Lewicy, a zawiedziony postawą swojego szefa wiceprezydent miasta złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska. Kilka dni temu Trzaskowski ponownie zmienił zdanie i zapowiedział wprowadzenie zakazu w całym mieście od połowy przyszłego roku.

Zwolennicy przekonują, że nocna prohibicja powoduje znaczny spadek liczby interwencji służb porządkowych. Przeciwnicy odpowiadają, że zakaz wspiera „szarą strefę” i powstawanie tzw. melin, a kto chce się napić, i tak kupi wcześniej zapas. Jest w tym sporo prawdy, jednak zakaz w głównej mierze wymierzony jest w osoby, które nocami przesiadują pod sklepami monopolowymi, gdzie – będąc pod wpływem alkoholu – zakłócają ciszę nocną.

Krytycy pomysłu mają jeszcze inne argumenty. Ich zdaniem to uderzenie w wolność i swobody obywatelskie oraz utrudnianie prowadzenia działalności handlowej. Niewątpliwie na nocnym zakazie sprzedaży alkoholu tracą właściciele małych sklepów i stacji paliw, którzy odczuwają spadek sprzedaży.

Inicjatywa mieszkańców

Co na temat zakazu nocnej sprzedaży alkoholu powiedzieliby bielscy radni? Robert Pysz z Platformy Obywatelskiej nie wyklucza, że nad wprowadzeniem nocnej prohibicji na terenie całego Bielska-Białej wkrótce trzeba będzie się zastanowić.

– Ostatnie badania pokazują, że tylko 20 proc. Polaków źle ocenia ten pomysł (sondaż dla Wirtualnej Polski – red.). Wydaje się więc, że należałoby w niedalekiej przyszłości rozważyć takie ograniczenie w kontekście całego miasta. Jak na razie, podobnie jak w innych miastach, największe problemy związane z całodobową sprzedażą alkoholu dotyczą centrum. Mieszkańcy skarżą się na regularne awantury i hałasy pod sklepami, a przemierzające po zmroku ulice grupki nietrzeźwych – często młodych ludzi – również nie należą do miłych widoków. W najbliższych miesiącach przekonamy się, czy nocna prohibicja wprowadzona na kolejnych dwóch osiedlach przynosi spodziewane efekty. Ważnym sygnałem dla władz miasta jest to, że inicjatywa wyszła od samych mieszkańców. Skoro więc jest taka potrzeba, należy potraktować ją poważnie – mówi.

Bardziej ostrożny jest radny Paweł Korzondkowski z PiS. – Uważam, że w tej kwestii istotne jest zdanie mieszkańców. Tam, gdzie ograniczono nocną sprzedaż alkoholu, wnioskowały o to rady osiedli. Inne rady na razie nie zgłaszają tego postulatu. Jeśli chodzi o moje osobiste zdanie, to byłbym za ograniczeniem nocnej sprzedaży – od godziny 22 do 6 rano – w centrum miasta. Na osiedlach oddalonych od centrum nie widzę takiej konieczności. Ograniczenie ma na celu zapewnienie porządku i bezpieczeństwa, a w centrum kumuluje się życie nocne i to tam mieszkańcy najbardziej narzekają na uciążliwości związane z istnieniem nocnych punktów sprzedaży alkoholu. Sprzedaż w barach i restauracjach nadal będzie legalna – przypomina radny.

To dobry krok

– Temat wprowadzenia nocnej prohibicji w Bielsku-Białej zdecydowanie zasługuje na rozważenie – uważa radna Anita Szymańska z klubu Jarosława Klimaszewskiego.

Radna podaje przykład innych miast, gdzie takie rozwiązania poprawiły bezpieczeństwo mieszkańców – w Krakowie liczba interwencji policyjnych spadła o blisko 50 proc., a w Koninie interwencje domowe zmniejszyły się o około 70 proc.

– To niezwykle ważne, zwłaszcza w kontekście przemocy domowej, na którą szczególnie narażone są kobiety i dzieci. Mamy też przykład z własnego podwórka – na osiedlu Górne Przedmieście, gdzie wprowadzono ograniczenia, jest dziś zdecydowanie spokojniej. Warto podkreślić, że dla osób, które nie mają problemu z alkoholem, taki zakaz nie stanowi żadnej uciążliwości, a może znacząco poprawić jakość życia całej społeczności. Dlatego uważam, że to dobry moment, aby rozpocząć debatę publiczną na temat nocnej prohibicji także w naszym mieście – wskazuje radna.

Pomysł rozszerzenia nocnej prohibicji popiera także Śląska Fundacja Błękitny Krzyż, która w Bielsku-Białej i regionie zajmuje się leczeniem uzależnień, w tym od alkoholu. Organizacja w swojej strukturze posiada ośrodek leczenia zespołów abstynencyjnych i ośrodek readaptacyjny.

– W Polsce około 200 gmin – a ta liczba rośnie – zdecydowało się w ten sposób zadbać o zdrowie publiczne i bezpieczeństwo – mówią w Fundacji, podając przykład Krakowa. Od momentu wprowadzenia nocnej prohibicji liczba interwencji policji w lipcu spadła z 287 w 2022 roku do 87 w tym roku. Alkohol nie jest obojętną substancją i jego sprzedaż powinna podlegać ograniczeniom. To ważny sygnał dla społeczeństwa i element edukacji w tym zakresie. Jest jeszcze dużo do zrobienia w zakresie profilaktyki uzależnień, ale to dobry krok – przekonują przedstawiciele Fundacji.

BARTŁOMIEJ KAWALEC

google_news