Władze Bielska-Białej nie czekając na to, co zrobi rząd postanowiły wesprzeć – w tych trudnych dla nich czasach – bielskich przedsiębiorców, którym w oczy zaglądnęło widmo bankructwa. Chodzi o tych, którzy prowadzą swoje biznesy w oparciu o lokale dzierżawione od gminy. Wielu z nich z dnia na dzień straciło bowiem źródło utrzymania. Nie mogą prowadzić działalności (lub działają w szczątkowej formie) z uwagi na wprowadzone w kraju ograniczenia.
Aby im pomóc prezydent miasta zapowiedział, iż firmy dzierżawiące lokale od gminy będą mogły ubiegać się o zmniejszenie stawki czynszu do 1 złotego za miesiąc w okresie od kwietnia do czerwca. Pod warunkiem jednak, że w danym miesiącu ich przychody będą mniejsze w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego o więcej niż 30 proc.
Przypominamy, że już wcześniej władze miasta wprowadziły możliwość zapłacenia czynszów z dwumiesięcznym opóźnieniem.
Niby fajnie, lecz co z tymi, którzy działają wparciu o lokale dzierżawione od prywatnych podmiotów? Im taka pomoc ze strony miasta na wiele się nie zda. Dodatkowo stawia te firmy w znacznie gorszej sytuacji, od tych, które gmina „uwolniła” od części kosztów działalności. One przecież też płacą podatki na rzecz miasta! Jeśli więc samorząd wspiera publicznym groszem zagrożony upadkiem drobny bielski biznes, to – tak przynajmniej by wypadało – powinien pomagać wszystkim, a nie tylko wybranym firmom…