Bielska radna Dorota Piegzik-Izydorczyk zaproponowała podczas styczniowej sesji Rady Miejskiej – w formie interpelacji – aby władze miasta w ramach działań antysmogowych wprowadziły – wzorem wielu innych miast – w dni kiedy stężenie zanieczyszczeń powietrza przekracza w Bielsku-Białej wszelkie normy, darmową komunikację publiczną.
Ciekawostką może być jednak to, iż miałby ona być darmowa tylko dla kierowców, którzy w drodze do pracy czy sklepu zamiast auta wybiorą autobus. Jako bilet wystarczałby wtedy dowód rejestracyjny pojazdu, a za darmo – oprócz właściciele auta – mogłoby podróżować autobusem tyle osób, ile zgodnie w wpisem w dowodzie rejestracyjnym mieści się w danym samochodzie. Oznaczałoby to jednak, że ci, którzy na co dzień korzystają z autobusów i do powstawania smogu – jako kierowcy – się nie przyczyniają nadal za przejażdżkę publiczną komunikacją musieliby płacić! Wszystko wskazuje jednak na to, że pomysł radnej nie zostanie wprowadzony w życie. Już podczas sesji prezydent miasta określił takie działania jako populistyczne i wynikające z obecnej mody, a jednocześnie mało skuteczne. W jego opinii darmowe przejazdy nie przyniosą żadnego widocznego efektu w postaci ograniczenia smogu, a ich wprowadzenie wymagałoby wiele zachodu.