Mieszkańcy wieżowca przecierają oczy ze zdumienia. Ich balkony zostały ocieplone w taki sposób, że zamiast zieleni za oknem widzą dziwną skośną ścianę. Skarżą się, że balkon został zmniejszony do tego stopnia, że nie sposób teraz wynieść na balkon suszarki z praniem, a w mieszkaniu czują się jak w bunkrze.
Beskidzka Spółdzielnia Mieszkaniowa rozpoczęła prace termomodernizacyjne w trzech swoich blokach na osiedlu Słonecznym w Bielsku-Białej. Na pierwszy ogień poszedł dziesięciopiętrowiec przy ulicy Malczewskiego 19.
Prace idą jak burza, ale mieszkańcy zaczęli domagać się korekty części planów. Prezesowi spółdzielni zanieśli petycję, w której proszą o ponowne przeanalizowanie tematu i zmianę grubości płyt. Jako priorytet wskazują lewą ścianę balkonu.
Feralna ściana
– Założenie ocieplenia grubości 11 centymetrów na lewą ścianę balkonu spowodowało przesunięcie się tejże ścianki w kierunku drzwi balkonowych. Jest ona wypukła, co powoduje ograniczenie pola widzenia z drzwi i straszy swoją budową. Po założeniu ocieplenia na trzy ściany balkon zgubił w długości 24 centymetry, a w szerokości – 12 centymetrów – tłumaczą szefowi „Beskidzkiej”.
Widok balkonów mieszkańców „19” rzeczywiście robi dziwne wrażenie. W oczy rzuca się od razu gruba skośna ściana, która zasłania część krajobrazu i utrudnia wejście na balkon. Pani Czesława tłumaczy w czym rzecz, próbując wnieść na balkon suszarkę. – Jak mam to zrobić? Trzeba sporo manewrować, bo zahacza o ściany, na których dopiero pojawi się warstwa tynku. A przecież nie ma nawet na niej prania! – wskazuje. – I skończy się odpoczywanie na krześle przy stoliku…
Sąsiadka, Monika, martwi się o osoby niepełnosprawne i otyłe. – Wyjście na balkon będzie dla nich teraz wielkim wyzwaniem – mówi. – Gdy jestem w mieszkaniu, czuję się jak w bunkrze. Bo taki teraz mamy widok. Nie mieliśmy pojęcia, że ocieplenie przybierze taką formę. To było duże zaskoczenie i do teraz nie możemy wyjść z szoku – dodaje pani Gizela.
Mieszkańcy ściągnęli na miejsce zaprzyjaźnionego architekta. – Chcieliśmy, by jako fachowiec ocenił tę sytuację. Rozumie on, że inwestycja była nakierowana na to, by ocieplić budynek, ale wskazuje, że ważne są też inne względy, a nie tylko ekonomia ogrzewania. Można by zamiast skosów w tym newralgicznym miejscu dać mniej styropianu. W końcu to balkon i straty ciepła nie byłyby przez to nie do zaakceptowania. Można by grubszą warstwę dać w miejscu, które będzie mniej dokuczliwe w codziennym życiu – ocenia pani Monika.
– Tylko nasz blok ma taką konstrukcję, że okna balkonowe są tak blisko ściany. Jednak nie zostało to uwzględnione, a powinno się znaleźć inne wyjście z tej sytuacji – mówi pan Stefan. I przytacza opinie ekspertów, które zaczerpnął z branżowych publikacji. – Nie złamano tu przepisów, bo tak naprawdę naszej sytuacji nie regulują. Eksperci wskazują, że ustawodawca zdał się na wiedzę i zdrowy rozsądek projektantów, bo nie wszystko można regulować przepisami. Ale mówią, że w praktyce szerokość balkonu powinna wynosić minimum 90 centymetrów. Nam wyjście zawężono do 72 centymetrów. Czy więc tu kierowano się zdrowym rozsądkiem? – pyta.
Chcą negocjować
Bielszczanie zapewniają, że bynajmniej nie czepiają się władz spółdzielni, bo doceniają jej dobre gospodarowanie. -Nie chcemy się kłócić, tylko wynegocjować ustępstwo dotyczące choć tej jednej feralnej ściany. Przymykamy już oko na to, że ocieplenie wokół wszystkich okien spowoduje znaczne zacienienie naszych mieszkań. Ale kupiliśmy mieszkania z balkonami i chcemy móc z tych balkonów korzystać – wyjaśnia pani Monika. – Chcemy, by wzięto pod uwagę przy tej inwestycji nie tylko oszczędność ciepła, ale i komfort ludzi.
Mieszkańcy mówią, że po rozmowie z prezesem spółdzielni mieli wrażenie, że ich problem zostanie przeanalizowany, ale za chwilę na miejscu słuchają inżyniera, który upiera się, iż wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Prezes spółdzielni Henryk Nalepa nie chce się wypowiadać na ten temat publicznie i odsyła do zastępcy. Wiceprezes Henryk Kubecki dziwi się, że „beskidzka24” w ogóle zajmuje się tematem grubości ścian, ale jednak lakonicznie tłumaczy stanowisko spółdzielni. – Wszystko zostało przygotowane zgodnie z dokumentacją techniczną, która była niezbędna do otrzymania dofinansowania tej inwestycji. Jest projekt budowlany, określający wartość energetyczną. Jeśli teraz zaczniemy zmieniać grubości ścian… Tu nie ma naszej złej woli, ale każdy mieszkaniec chce inaczej – stwierdza. W spółdzielni tłumaczą, że mieszkańcy docenią ocieplenie, gdy zobaczą rachunki w przyszłym sezonie grzewczym i ile udało się im na tym zaoszczędzić.