Wydarzenia Bielsko-Biała

Bielsko: Policjant ukarany za osobliwy… żart

Bielski policjant zażartował sobie z mieszkańca, który zgłosił kradzież kury i kaczki. I powstała notatka, że ów drób okradziony mieszkaniec… sam zjadł na obiad. Prokuratura takie żarty nazwała nieetycznymi, ale odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień. Za to policjanta ukarał komendant miejski.

Drób wyparował

14 maja mieszkaniec Bielska-Białej udał się do Komisariatu IV Policji w swoim mieście. Chciał tam złożyć zawiadomienie dotyczące kradzieży. Z jego posesji „wyparowały” bowiem kaczka i kura. Jak wynika z ustaleń prokuratury, po przyjęciu przez policjanta zawiadomienia i przesłuchaniu bielszczanina, doszło do nietypowej sytuacji. Funkcjonariusz zawołał kolegę po fachu i polecił mu napisać na karce papieru, opatrzonej podpisem okradzionego mieszkańca, że ten… kurę i kaczkę zjadł na obiad. Według zgłaszającego policjant spisanie kartki miał skwitować przyklaśnięciem w dłonie i stwierdzeniem, że tak się załatwia sprawy.

12 czerwca bielszczanin w prokuraturze złożył pismo zatytułowane „Zgłoszenie przestępstwa”. – Proszę o dopilnowanie tej sprawy, bo tę kartkę, że kaczkę zjadłem, dołączyli do akt i pewnie już nic w tej sprawie nie zrobią – napisał.

24 października Prokuratura Rejonowa w Żywcu, której sprawę przekazała Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej, wydała postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie rzekomego przekroczenia uprawnień przez policjanta z „Czwórki”. Nie doszukała się znamion czynu zabronionego.

Śledczy zapoznali się z nagraniem z telefonu komórkowego, które wykonał właściciel skradzionego drobiu. Przesłuchała też obu policjantów. Funkcjonariusz potwierdził przebieg wydarzeń, ale wyjaśniał, że uczynił to dla żartu, bowiem zgłaszający też żartował. Zapewnił, że od razu podniósł kartkę i ją podarł i nie została ona wykorzystana w postępowaniu ani w żaden inny sposób. Prokuratura uznała, że taki czyn, jeśli nie zakończył się działaniem na szkodę kogokolwiek, nie jest przestępstwem. Potwierdziła, że kartka nie znajduje się w aktach sprawy o kradzież, a policjant wykonał wszystkie czynności procesowe dotyczące kradzieży kury i kaczki.

Funkcjonariusz ukarany

W uzasadnieniu odmowy wszczęcia śledztwa żywiecka prokuratura stwierdza, że zachowanie funkcjonariusza należy uznać jako nieetyczne, zwłaszcza że funkcjonariusz ma obowiązek poszanowania godności ludzkiej. – Jednak za swoje zachowanie funkcjonariusz został ukarany karą dyscyplinarną w związku z wszczętym wobec niego postępowaniem dyscyplinarnym – podkreśliła prokuratura.

– Przeprowadzone postępowanie dyscyplinarne wykazało, że za naruszenie zasad etyki zawodowej winę ponosi policjant, który przyjmował zawiadomienie o wykroczeniu. Obwinionemu policjantowi zarzucono, że naruszył zasady etyki zawodowej, gdyż poniżał i drwił ze zgłaszającego poprzez nakłonienie go do podpisania kartki papieru „in blanco”, a następnie wpisanie tam treści o tym, że pokrzywdzony zjadł kurę i kaczkę i zgłosił kradzież, której nie było. W związku z powyższymi ustaleniami, orzeczeniem z 25 sierpnia 2017 policjantowi została wymierzona kara dyscyplinarna określona w art. 134 Ustawy o policji – informuje Elwira Jurasz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. Nie precyzuje jednak, jaką dokładnie karę wymierzono, a przytoczony artykuł przewiduje m.in. naganę i obniżenie stopnia.

Sprawców nie wykryto

O żart z kaczki była wielka wrzawa, ale samej bohaterki nie znaleziono. Być może rzeczywiście skończyła w czyimś garnku. 23 października bielszczanin został powiadomiony przez komendanta komisariatu numer 4 o umorzeniu sprawy o wykroczenie. – W trakcie przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego podjęte czynności nie przyczyniły się do ustalenia sprawcy lub świadków zdarzenia. Biorąc pod uwagę zebrany materiał dowodowy oraz wyczerpanie na chwilę obecną możliwości wykrywczych, zasadnym jest odstąpienie od kierowania wniosku o ukarania do Sądu Rejonowego wobec niewykrycia sprawcy/sprawców wykroczenia. Powyższa sprawa będzie w dalszym ciągu w zainteresowaniu organów ścigania, a w przypadku pojawienia się nowych okoliczności zostanie niezwłocznie podjęta do dalszego prowadzenia – uzasadnił szef „Czwórki”.

google_news