Najwyraźniej alkohol zbyt mocno uderzył jej do głowy. Popijając pod bielską komendą wykonała telefon alarmowy i poinformowała o podłożeniu w niej bomby.
Rzecz się działa 5 sierpnia około 2.30 w rejonie ulicy Wapiennej w Bielsku-Białej. Dwie koleżanki urządziły sobie spotkanie towarzyskie w plenerze, popijając przy tym alkohol. Na początek powiadomiły służby o tym, że w śmietniku palą się śmieci. Wtedy 30-latka wpadła na pomysł, aby jeszcze bardziej zaangażować służby mundurowe. Niewiele (albo wcale) myśląc, z telefonu koleżanki zadzwoniła pod numer alarmowy i poinformowała o tym, że w komendzie przy ulicy Wapiennej jest bomba.
– Policyjni pirotechnicy oraz przewodnik z psem szkolonym do wykrywania ładunków wybuchowych przeszukiwali budynek i teren sąsiadujący z komendą. Ładunku nie było – informuje Elwira Jurasz, rzecznik bielskiej policji.
Mundurowi nie mieli problemów z zatrzymaniem kobiety. Już następnego dnia 30-latka usłyszała zarzuty. Za wywołanie fałszywego alarmu o podłożeniu ładunku wybuchowego grozi jej do ośmiu lat więzienia. Jednocześnie może ona zostać obciążona kosztami akcji, które sięgają kilku tysięcy złotych.