W gminie Brzeźnica trwa prawdziwy boom inwestycyjny. Powstają zupełnie nowe obiekty, a stare są remontowane. Na realizację większości przedsięwzięć samorząd pozyskał dotacje, ale musi też niemałe kwoty wyłożyć z własnej kasy. Aby załatać dziurę w budżecie, zdecydował się wypuścić papiery wartościowe. Jednak nie wszyscy radni uznali to za dobry pomysł.
Początkowo władze gminy Brzeźnica planowały wyemitowanie obligacji komunalnych o łącznej wartości nominalnej 6,5 mln zł, głównie po to, by pozyskać środki na budowę nowoczesnego centrum rehabilitacyjno-medycznego w Brzeźnicy. Ostatecznie jednak zdecydowały się podnieść tę kwotę do 7,5 mln zł. – Dostaliśmy unijną dotację na utworzenie Domu Seniora w dawnej szkole w Łączanach, będziemy potrzebowali pieniędzy na wkład własny oraz pokrycie części kosztów remontu i adaptacji budynku, dlatego postanowiliśmy dołożyć jeszcze ten milion – tłumaczył podczas sesji Rady Gminy wójt Bogusław Antos.
Większość samorządowców poparła pomysł emisji obligacji, ale dwaj byli przeciwni – Mariusz Kapusta z Chrząstowic i Mateusz Wełna-Kozioł z Łączan. Na negatywny głos tego drugiego ze zdziwieniem zareagowała przewodnicząca Rady Gminy Jadwiga Kozioł. – Głosuje pan przeciwko, a przecież to o pana miejscowość chodzi. Reprezentuje pan mieszkańców Łączan, którzy chcą mieć we wsi Dom Seniora. W następnej perspektywie finansowej Unii Europejskiej środki na tereny wiejskie będą ograniczone, więc jeżeli mamy szansę coś wykorzystać, lepiej to zrobić teraz, niż czekać na późniejsze czasy – powiedziała.
Mateusz Wełna-Kozioł nie był wówczas zbyt chętny, by komentować swoją decyzję, ale w rozmowie z nami obszernie ją uzasadnił. – Po wyemitowaniu obligacji zadłużenie gminy będzie wynosiło około dwunastu milionów złotych. Moim zdaniem to za dużo i głównie dlatego zagłosowałem przeciwko. Kiedy walczyłem o przywrócenie oświetlenia ulicznego nocą, wójt, radni i sołtysi mówili, że nie ma na to szans, bo to są koszty, a my musimy zacisnąć pasa. Wtedy zadłużenie gminy sięgało zaledwie czterech milionów. Gdy wzrośnie do dwunastu, pieniędzy nie będzie już na nic. Ani na oświetlenie, ani na nowe chodniki i drogi – tłumaczył.
Podkreślał również, że sięganie po wszelkie dostępne środki zewnętrzne i budowanie na potęgę jest ryzykowne, bo każdy obiekt trzeba będzie później utrzymywać. Wprawdzie w przypadku Domu Seniora dofinansowanie przeznaczone jest nie tylko na utworzenie, ale i na działalność placówki, jednak wyłącznie przez trzy lata. – Skąd po upływie tego czasu weźmiemy pieniądze na to, by zatrudniać tam kilka osób, skoro teraz nie mamy ich nawet na utrzymanie jednego etatu kucharki w przedszkolu w Łączanach? – zastanawiał się. – Wprawdzie mimo wszystko jestem za utworzeniem Domu Seniora, ale nadal nie widzę potrzeby emitowania obligacji. Tak naprawdę Łączany niewiele na nich skorzystają. Z kwoty siedmiu i pół miliona złotych na remont starej szkoły pójdzie maksymalnie siedemset tysięcy.
Mariusza Kapustę również zapytaliśmy, dlaczego jest przeciwny emitowaniu papierów wartościowych. – Nasze zadłużenie gwałtownie wzrośnie do niemal dwunastu milionów złotych, a budżet gminy będzie obciążony kosztami wykupu poszczególnych serii obligacji aż do dwa tysiące dwudziestego ósmego roku. Martwi mnie też niepewność co do wysokości oprocentowania, które będzie uzależnione od stawki WIBOR (stopy procentowej, po jakiej banki udzielają pożyczek innym bankom – przyp. autora) oraz marży. A poza tym, podjęcie tak ważnej decyzji lepiej by było zostawić nowym władzom gminy, które przecież zostaną wybrane już za kilka miesięcy – wyjaśnił.
Bogusław Antos uważa jednak, że obaj radni byli przeciwni raczej dla zasady, niż z przekonania, ponieważ jako opozycjonistom nie wypadało im się zgodzić z wójtem… – Mogliśmy wziąć kredyt na te zadania, ale przy inwestycjach powyżej pięciu milionów złotych bardziej się opłaca wypuścić obligacje, bo są tańszym pieniądzem. Fundusze unijne się kończą i jeśli teraz ich nie wykorzystamy, to później za wszystko będziemy musieli płacić z własnych środków. Więc lepiej po nie sięgnąć i dołożyć do nich pieniądze z kredytów czy właśnie obligacji. Tym bardziej, że przecież realizujemy zadania, które były już dużo wcześniej zaplanowane – podkreśla włodarz.