Staruszka została brutalnie zamordowana. Oprawca bił ją, dźgał nożem, a na koniec rozbił jej głowę, by mieć pewność, że zginie. I od ponad sześciu lat jest bezkarny, bo nie natrafiono na jego trop. Zbrodnia, do której doszło w Bystrej, to jedyna tego typu nierozwiązana sprawa w ostatnich latach. I plama na honorze bielskich śledczych.
Na pogrzebie zamordowanej 76-letniej mieszkanki Bystrej były tłumy, łączące się w żałobie z najbliższymi: trzema synami kobiety i jej wnukiem – jedyną osobą, która mieszkała z nią pod jednym dachem. – Emocje towarzyszące pochówkowi były ogromne. Bo chowanie kogoś, kto zginął w takich okolicznościach, to niezwykłe przeżycie. I wszyscy mieli świadomość, że morderca tej biedaczki jest na wolności – mówiła naszej redakcji mieszkanka Bystrej. – To była dobra osoba. Ludzie wiedzieli, że gdy się jest w potrzebie, to i pieniądze pożyczy. Może właśnie to sprawiło, że morderca się nią zainteresował – mówi nam inny mieszkaniec.
Nie znał litości
Dramat rozegrał się 4 grudnia 2013 roku przy ulicy Szczyrkowskiej w Bystrej, w gminie Wilkowice. Cel dla zabójcy, a może zabójców, był stosunkowo łatwy. Choć kamienica stoi przy głównej drodze, niedaleko skrzyżowania z ulicą Fałata, to w jej pobliżu jest tylko jeden dom. Był już zmrok, a 76-latka była w domu sama. Jej wnuka nie było.
Morderca działał wyjątkowo brutalnie. Nie znał litości – chciał zabić i zabił, choć wszystko wskazywało na to, że starsza kobieta z całych sił walczyła o życie. Powierzchowne rany wskazywały na to, że była niemiłosiernie okładana. Później sprawca wyjął około 20-centymetrowy wąski nóż i zadał szereg kłutych ran tułowia. – Trzy głębokie rany w okolicach płuc były zapewne bezpośrednią przyczyną śmierci – informowała prokuratura. Morderca chciał mieć pewność, że jego ofiara nie żyje, użył więc twardego przedmiotu i rozbił jej głowę. Niewykluczone, że o framugę. – Przebieg tego zabójstwa był bardzo drastyczny. Wydaje się, że zbrodnia została zaplanowana. Samotna kobieta to łatwy kąsek dla przestępcy. Mieszkanie było splądrowane. Nie można wykluczyć motywu rabunkowego, ale nie wiemy, co zginęło – relacjonował Krzysztof Piękoś, ówczesny szef Prokuratury Rejonowej Bielsko-Biała Południe.
Od samego początku prokuratorzy zastrzegali, że nie mają żadnego punktu zaczepienia, czegokolwiek, co doprowadziłoby ich do mordercy. Nie tylko nie było żadnych podejrzanych, ale też nie było żadnych świadków. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. – Nie znamy sprawcy, nie znamy motywu – przyznawała Małgorzata Borkowska, ówczesna rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej. – To trudna sprawa. Już teraz widzę, że nie zapowiada się na szybki finał – mówił dzień po zdarzeniu prokurator Krzysztof Piękoś.
Na miejscu zbrodni roiło się od śladów, które zostały zabezpieczone, a później drobiazgowo analizowane. Jednak tego materiału nie można było z niczym, a raczej z nikim, zestawić i powiązać. Już na początku prokurator rejonowy stwierdził, że prócz rzetelnej pracy potrzeba i łutu szczęścia – czegoś, co pozwoli wpaść na trop sprawcy.
„Beskidzka24” wielokrotnie słyszała, że rozwiązanie zagadki brutalnej zbrodni bielscy policjanci i prokuratorzy stawiają sobie za punkt honoru. I wiedzą, że nic w nich tak nie „bije”, jak nierozwiązana sprawa zabójstwa. Jednak sprawę odłożyli do archiwum.
Umorzona i do archiwum
Jak dowiadujemy się w Prokuraturze Rejonowej Bielsko-Biała Południe, kierowanej obecnie przez Macieja Fereńca, śledztwo – z powodu niewykrycia sprawcy – umorzono we wrześniu 2017 roku. Na tę chwilę nic więcej w tej materii się nie robi. Nie oznacza to jednak, że organy ścigania ostatecznie się poddały. – Liczymy, że wrócimy do tej sprawy – deklaruje Maciej Fereniec. Jak tłumaczy, raz na jakiś czas analizuje się akta zamkniętych spraw i tak też było w przypadku zbrodni w Bystrej. I tak też może być w przyszłości – nad aktami pochyli się ktoś ze świeżym umysłem i może dostrzeże coś, co umknęło poprzednikom. Ale śledczy przede wszystkim mają nadzieję na to, że pojawi się jakiś świadek, jakiś nowy dowód czy choć ślad, co umożliwi powrót do śledztwa. Prokurator rejonowy zapewnia, że tego typu sprawa zawsze jest w kręgu zainteresowania policji i prokuratury i traktuje się ją ambicjonalnie.
W rejonie Bielska-Białej były już przykłady zbrodni, których sprawców udało się ustalić po latach. Czasem przez przypadek, czasem dlatego, że pojawił się jakiś trop albo zabójca przestał być ostrożny i komuś powiedział o jedno słowo za dużo. W przypadku zabójstwa z Bystrej mieliśmy prawdopodobnie do czynienia także z rabunkiem, a sposób działania przestępcy wskazywał, że działał chaotycznie, na miejscu pozostawiając mnóstwo śladów, nie był więc przykładem autora zbrodni doskonałej. Może więc, choćby po latach, popełnił błąd i zrobił coś, co pozwoli go powiązać z dramatem w Bystrej. Śledczy przypominają, że w schwytaniu zabójcy pomocna będzie każda informacja, choćby anonimowa. I jeśli trop będzie dawał nadzieję na rozwiązanie zagadki, to śledczy go podejmą. Wszelkie informacje w tej sprawie można przekazywać prokuraturze „Południe” i Komendzie Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.
Do tej sprawy będziemy jeszcze wracać na naszych łamach.
“Na miejscu roiło się od śladów”. No cóż, dla policji lepiej by było, jakby zamiast tych śladów leżał pijany zabójca, a obok oparta o ścianę zakrwawiona siekiera. O, takie sprawy to policja lubi.
Jeśli.sie wz,tacy boją cokolwiek szepnąć to może że jakaś mafia komunistyczna miała w tym udział
na pewno śledczy mają rys psych. sprawcy
Wygląda że to jakiś zdegenerowany ale w miarę krzepki nałogowiec w finansowej potrzebie.
Być może ‘przejezdny’, chwilowy towarzysz od kufelka gwiazdoròw jakich pełno latami wegetuje w okolicy Bystrzanki.
Możliwe zresztą że sam już nie żyje.. Ale ‘w środowisku’ coś ktoś powinien wiedzieć
Czy aby śledczy, na czas, np podłączyli kogo trzeba odpowiednio – z całym szacunkiem dla godności obywatelskiej – do prądu? podobno pamięć doznaje wtedy olśnienia