Jednogłośnie chybscy radni przyjęli uchwałę dotyczącą zmian granic administracyjnych gminy. To pierwszy krok do odzyskania dawnych terenów gminy zalanych pod Jezioro Goczałkowickie.
Zarzecze to jedna z najstarszych miejscowości na Śląsku Cieszyńskim. Po raz pierwszy wzmiankowano o niej w dokumencie protekcyjnym biskupa wrocławskiego Wawrzyńca z 25 maja 1223 roku wydanym na prośbę księcia opolsko-raciborskiego Kazimierza dla klasztoru w Rybniku. W piśmie znalazło się 30 miejscowości mających płacić dziesięciny, a wśród nich wymieniono właśnie Zarzecze. W historii miejscowości nie brakuje bolesnych kart. W 1948 roku nastąpiło tragiczne w skutkach dla wsi wydanie decyzji o utworzeniu zbiornika na Wiśle pod Goczałkowicami, mającego zająć większość obszaru Zarzecza. W 1954 roku zaczęły się wysiedlenia mieszkańców. Rok później centrum miejscowości, wraz z kościołem NMP Śnieżnej i kaplicą NMP Gołyskiej zostało zalane.
Radni gminy Chybie, w tym m.in. Maria Pisarek i Grzegorz Ochodek, od 2020 roku zwracali się do wójta Janusza Żydka o podjęcie kroków zmierzających do zmian granic administracyjnych poprzez włączenie do obszaru gminy Chybie części terytorium gminy Goczałkowice-Zdrój. Mowa właśnie o obszarze zalanym wodami Zbiornika Goczałkowickiego, na którym wcześniej znajdowało się 80 procent ówczesnej wsi Zarzecze. To w sumie 1350 hektarów ziemi. Prośby radnych wspierali także członkowie „Towarzystwa Miłośników Zarzecza”. Argumentowali, że dawni mieszkańcy miejscowości oraz ich potomkowie robią wszystko, aby ocalić w pamięci historię, gwarę i folklor wsi.
Samorząd postanowił działać. Rozpoczęciem stosownych procedur, od strony prawnej, zajęła się kancelaria z Lublina. I tak podczas sesji Rady Gminy Chybie jednogłośnie zdecydowano o przystąpieniu do procedury zmiany granic administracyjnych gminy Chybie i przeprowadzenia konsultacji z mieszkańcami.
– Ta uchwała jest istotnym elementem proceduralnym związanym ze staraniami, inicjatywą o to, aby doprowadzić do przywrócenia granic administracyjnych obecnej gminy Chybie. Mówimy o dawnych granicach tych miejscowości, głównie Chybia, Frelichowa, Zarzecza, z których to obszarów tereny zostały przejęte pod zbiornik Goczałkowicki, a dokładnie pod budowę tego zbiornika w latach 50. Istotny element starań związany jest z dwiema kwestiami – po pierwsze, przede wszystkim jest wyrażeniem woli zmiany granic administracyjnych, a do tego organem uprawnionym jest Rada Gminy, i po drugie, zgodnie z przepisami szczegółowymi ustawy o samorządzie gminnym koniecznością przeprowadzenia konsultacji społecznych, które w największym skrócie będą polegały na uzyskaniu od mieszkańców zamieszkujących gminę Chybie odpowiedzi: „Czy jest Pani/Pan za zmianą granic administracyjnych Gminy Chybie, polegającą na włączeniu do granic Gminy Chybie części terytorium Gminy Goczałkowice-Zdrój obejmującego obszar zalany wodami Zbiornika Goczałkowickiego?” – wyjaśniał Wojciech Sikora, zastępca wójta gminy Chybie. Ankiety będą dostępne w Urzędzie Gminy Chybie oraz w siedzibach sołtysów Chybia, Frelichowa, Mnicha, Zaborza i Zarzecza oraz w Biuletynie Informacji Publicznej.
– Chciałabym zachęcić mieszkańców do udziału w konsultacjach, do odpowiedzi sobie na to właśnie pytanie. Są to tereny, które należały do nas, czyli do naszej miejscowości, szczególnie Zarzecza, gdzie większość wsi została zabrana pod zaporę i przez różne procedury na chwilę obecną znajduje się w granicach Goczałkowic-Zdroju. Myślę, że byłaby to pewna sprawiedliwość dziejowa, aby te tereny były przynależne do Chybia i równocześnie, abyśmy mogli o tych terenach bardziej rozmawiać. Wiemy, że na chwilę obecną zapory od strony Zarzecza nawet za bardzo nie widać, bo są drzewa, krzewy, wszystko jest zarośnięte. Nie dba się o tę stronę. Gdyby się udało, jako gmina, jako rada, mamy większą możliwość wpływu na to, co się tam dzieje. To nam przyświeca – mówiła Maria Pisarek.
Przewodniczący Rady Gminy Piotr Gmuzdek podkreślił, że uchwała wpisuje się w obchody 800-lecia Zarzecza.
Podczas obrad Grzegorz Ochodek z kolei dopytywał o kwestie finansowe, czyli ile konkretnie z tytułu podatku od nieruchomości mogłoby trafić dodatkowo do budżetu gminy Chybia gdyby odzyskać dawne tereny? Skarbnik gminy Aleksandra Biała podkreśliła, że jest to trudne do wyliczenia. Gdyby wziąć pod uwagę obszar 1350 hektarów i policzyć jedynie stawkę podatku od wód stojących i płynących to wówczas co roku gmina wzbogacałaby się o przeszło 7 tys. zł. – Oczywiście to nie tylko wody stojące, ale także fragmenty wałów, urządzania, przepompownia. To z kolei są budowle, które są opodatkowane 2 proc. od wartości. Nie wiemy, jaki byłby dokładnie od tego podatek – przyznała skarbnik. – Jestem realistą – nie dzielę skóry na niedźwiedziu – uśmiechał się Janusz Żydek.
Grzegorz Ochodek podkreślił, że to może być ważny argument w rozmowie z mieszkańcami. – Chodziło mi tylko o to, aby podkreślić, że gmina będzie miała finansowe korzyści z tego tytułu. To nie jest tak, że wydamy 60-70 tys. zł na procedurę i zostaniemy tylko z terenem. On będzie generował nam w przyszłości zyski do budżetu – podkreślił Grzegorz Ochodek.
Jeśli mieszkańcy zgodzą się na zaproponowane rozwiązanie to chybski samorząd wystąpi do ministra właściwego do spraw administracji publicznej za pośrednictwem wojewody z wnioskiem o zmianę granic administracyjnych.
Ale po co zabiegać o tereny zalewowe,skoro profitu z tego nie będzie dla gminy, a być może dodatkowe wydatki.
osuszą se i będą mieli na działki budowlane
osuszanie, budowa tam, zapór cieśnin, zasieków, komór wodnych nie jest mile widziana w dobie ocieplenia (globalnego).
Wraca sie do wyburzania tegoż, patrz->Litwa. Najepiej wode magazynuja naturalne bagna.
Take w Zaborzu nieopodal.
Mam za prosty umysł aby coś takiego zrozumieć. chyba zostałam wpuszczona w bagno.
Nie trzeba rozmawiać co na to władze gminy Goczałkowice – Zdrój?, bo też można przejąć najeżdżając. To źle, że powstał zbiornik Goczałkowicki?