Od kilku tygodni Straż Miejska w Cieszynie poszukuje nowych pracowników. Wolnych jest pięć etatów. Skąd wynika ten kadrowy ruch w miejskiej jednostce? Czy do noszenia munduru chętni ustawiają się w kolejce?
– Gdy w 1996 roku zaczynałem pracę w Straży Miejskiej w Cieszynie, dysponowaliśmy 27 etatami strażniczymi. Taka sytuacja utrzymywała się mniej więcej do 2014 roku, kiedy z pracy zaczęli odchodzić kolejni strażnicy. Kilku z nich wybrało karierę w policji, lecz w ramach oszczędności w ich miejsce nie byli przyjmowani nowi pracownicy. Dziś ta sytuacja się zmienia. Do naszych zadań dochodzą nowe obowiązki i rąk do pracy zaczyna brakować. Poszukujemy łącznie pięciu osób. W stosunku do zatrudnienia sprzed dwóch lat, liczba cieszyńskich strażników zwiększy się jednak tylko o jedną osobę. Będzie nas 28 – wyjaśnia Kazimierz Płusa, komendant cieszyńskiej Straży Miejskiej. Czy to wystarczająco? Zdaniem komendanta, nie. Uważa on bowiem, że optymalnie byłoby zatrudniać 30 strażników i dwie osoby dodatkowo do obsługi monitoringu.
Wynagrodzenie zasadnicze, jakie oferowane jest przyszłym strażnikom w pierwszym roku pracy, wynosi 2 500 zł brutto, nie licząc dodatku stażowego oraz za pracę w godzinach nocnych. Cieszyńska Straż Miejska pracuje bowiem w systemie całodobowym, siedem dni w tygodniu, również w święta.
– Od kwietnia będziemy zajmować się także ochroną nowego centrum przesiadkowego przy ulicy Hajduka. W budynku dworca autobusowego wydzielone zostało dla nas pomieszczenie, w którym obsługiwany będzie monitoring obiektowy. Będziemy obserwować, jak funkcjonuje nowe miejsce wraz z otoczeniem i przede wszystkim dbać o jego bezpieczeństwo. Poza tym wraz z końcem kwietnia ruszamy ze znakowaniem rowerów i umieszczaniem ich numerów w ogólnoeuropejskiej bazie. W ostatnim czasie, w związku z uchwałą antysmogową, zwiększyła się także liczba naszych kontroli dotyczących szeroko rozumianej ochrony środowiska. Na brak pracy nie możemy narzekać i stąd potrzeba zwiększenia zatrudnienia – dodaje Kazimierz Płusa.