Wydarzenia Bielsko-Biała

Co i po co lata nad Kaniowem?

Fot. Ilustracyjne

Mieszkańcy kilku miejscowości położonych w okolicy lotniska w Kaniowie mają już dość.
Od ponad dwóch lat ich spokój zakłóca niewielki samolot. Pojawia się zwłaszcza w weekendy i godzinami lata nad całą okolicą.

Wyjący wniebogłosy silnik słychać szczególnie na terenie gmin Bestwina i Miedźna, a także w Pszczynie i Czechowicach-Dziedzicach. Jak ustalili mieszkańcy chodzi o jeden i ten sam samolot, cessnę startującą właśnie z Kaniowa. Uciążliwości, jakie powoduje jego obecność na niebie, tak bardzo uprzykrzyły ich życie, że postanowili działać. Wystosowali list otwarty oraz przygotowali petycję, próbując poruszyć niebo i ziemię, aby w końcu ktoś zajął się ich problemem. Zagrozili nawet, iż są gotowi pójść do sądu, jeśli uciążliwe dla nich loty się nie skończą.

Ten jeden samolot

Zwracają przy tym uwagę, iż większość samolotów korzystających z lotniska w Kaniowie działa zgodnie z zasadami współżycia społecznego, a ich loty – jak to określili – nie wpływają negatywnie na życie okolicznych mieszkańców. Problem dotyczy wyłącznie tego jednego samolotu, którego wielokrotne i regularne loty – jak twierdzą – naruszają normy hałasu oraz wywołują u tysięcy osób negatywne emocje.

Inicjatorzy protestu – działający jako grupa mieszkańców „STOP SPDHD w Kaniowie!” (chodzi o numer samolotu) – sprawą zainteresowali między innymi władze samorządowe okolicznych gmin, zarządy powiatów bielskiego i pszczyńskiego, a także zarząd lotniska w Kaniowie oraz Urząd Lotnictwa Cywilnego. Zwrócili się także wprost do właściciela samolotu, bo po numerach rejestracyjnych ustalili, do jakiej firmy maszyna należy.

„Mowa o hałaśliwych przelotach samolotu, który – zgodnie z danymi dostępnymi na platformie Flightradar24 – krąży nad terenami zabudowanymi, generując uciążliwy hałas, z którym musimy się mierzyć przez całe dnie. Samolot cessna 182P Skylane regularnie narusza dopuszczalne normy hałasu, latając w sposób uciążliwy i przekraczający wszelkie rozsądne granice. Loty te odbywają się głównie w weekendy od wczesnych godzin porannych do późnego popołudnia, a samolot wykonuje dziesiątki okrążeń nad naszymi domami, niejednokrotnie przelatując bardzo nisko i wykonując niebezpieczne manewry” – piszą w liście otwartym oburzeni mieszkańcy. Przytaczając dla przykładu, iż na podstawie danych ze wspomnianego serwisu Flightradar24 (monitoruje on na bieżąco w czasie rzeczywistym ruch lotniczy nad Polską i innymi krajami) w niedzielę 22 września samolot wykonał co najmniej dziewięć lotów, krążąc nad wspomnianymi miejscowościami i spędzając łącznie w powietrzu ponad osiem godzin.
„Hałas oraz emisje wynikające z lotów tego samolotu nie są >przeciętną miarą< i zdecydowanie wykraczają poza to, co można uznać za dopuszczalne w kontekście społeczno-gospodarczego przeznaczenia terenów mieszkalnych, nad którymi ten samolot regularnie przelatuje” – czytamy dalej. Zdaniem autorów listu ciągłe loty i związany z nimi hałas są nie tylko uciążliwe i irytujące, lecz mają też bezpośredni wpływ na zdrowie narażonych na jego oddziaływanie mieszkańców regionu. „W szczególności na zdrowie psychiczne i komfort życia. Uciążliwy hałas, trwający godzinami, wpływa negatywnie na życie rodzinne, pracę zdalną, a także na wypoczynek, szczególnie w weekendy, kiedy większość z nas oczekuje chwili spokoju” – dowodzą zwracając też uwagę, że naruszenie spokoju przez nadmierny hałas stanowi wykroczenie i podlega karze grzywny.
W części listu skierowanej bezpośrednio do zarządu lotniska proszą o wskazanie, jakie kroki zostaną podjęte, aby zminimalizować uciążliwości, na które są narażeni. Podkreślają przy tym, iż nie zgłaszają zastrzeżeń do funkcjonowania samego lotniska ani do większości operujących z niego samolotów. Problem dotyczy wyłącznie tej konkretnej maszyny. Z kolei do władz lokalnych apelują, aby natychmiast podjęły działania mające na celu ochronę zdrowia i komfortu mieszkańców regionu. Oczekują podjęcia przez samorządy konkretnych kroków w celu rozwiązania problemu oraz wsparcia mieszkańców w dalszych działaniach. Zachęcają też wszystkie osoby, którym hałas daje się we znaki, aby podpisywały petycję, jaka zamierzają skierować do władz (jest dostępna w internecie). Wnoszą w niej o natychmiastowe zaprzestanie uciążliwych lotów samolotu nad terenami mieszkalnymi, o wprowadzenie ograniczeń dotyczących wysokości i czasu trwania lotów, a także wsparcia mieszkańców przez władze samorządowe i podjęcie przez nie kroków prawnych w celu ochrony zdrowia i spokoju lokalnej społeczności.

Do końca roku?

Na razie reakcja większości instytucji i podmiotów, do których zwrócili się w swym liście jest – powiedzmy – symboliczna. „Urząd Lotnictwa Cywilnego nie posiada ustawowych kompetencji do monitorowania poziomu hałasu powodowanego przez lotniska. Kontrole w tym zakresie należą do zadań Inspekcji Ochrony Środowiska” – można przeczytać w piśmie, jakie ULC przekazał zainteresowanym w odpowiedzi na ich list otwarty.

W podobnym tonie do sprawy odniósł się starosta powiatu bielskiego. Jedynie z odpowiedzi przygotowanej przez zarządzającą kaniowskim lotniskiem spółkę Bielski Park Technologiczny Lotnictwa, Przedsiębiorczości i Innowacyjności wynika, że jej władze do tematu podeszły z należytą powagą. Zarządca lotniska przyznaje, że wskazany samolot jest własnością i przedmiotem użytku podmiotów prywatnych, więc zakres działań interwencyjnych, które może podjąć jest ograniczony, ale jednak jakieś działania podjął.

„Dochowując staranności zarządzającego lotniskiem, zwracaliśmy się do firmy użytkującej wskazany typ samolotu o uwzględnienie zgłaszanych skarg i zmianę organizacji wykonywania lotów, w sposób minimalizujący uciążliwości dla mieszkańców. Ostatecznie zwróciliśmy się do użytkownika o całkowite zaprzestanie wykonywania lotów samolotem generującym uciążliwy hałas, na co użytkownik, w odpowiedzi, zobowiązał się ograniczyć wykonywanie tych lotów, a także całkowicie zaprzestać ich wykonywania od przyszłego roku 2025” – brzmi kluczowa informacja w przedstawionej przez zarząd lotniska odpowiedzi przekazanej autorom listu otwartego.
Jest ona dość obszerna, wyjaśniono w niej również, na jakich zasadach i w oparciu o jakie przepisy funkcjonuje lotnisko w Kaniowie i co z tego tytułu wynika. Władze lotniska liczą jednak, iż przedstawione ustalenia pozwolą wyeliminować zgłaszane przez mieszkańców uciążliwości. „Jako zarządzający lotniskiem dochowujemy wszelkich norm i standardów wymaganych dla prowadzenia tego typu działalności” – czytamy w odpowiedzi.
Próbowaliśmy dowiedzieć się więcej na temat uciążliwego samolotu i charakteru lotów, jakie wykonuje tak często nad tak mocno zurbanizowanym obszarem. Przekazano nam jednak, że nic poza tym, co znalazło się w cytowanej odpowiedzi, zarząd lotniska nie ma w tej sprawie do powiedzenia. Nieoficjalnie udało nam się jednak ustalić, że cessna była wykorzystywana do szkolenia spadochronowego.
Czyżby więc mieszkańcy okolic Kaniowa doświadczali teraz tego, co kilka lat temu było udziałem bielszczan? Mieszkańcy stolicy Podbeskidzia, a szczególnie położonych najbliżej lotniska aeroklubowego w bielskich Aleksandrowicach, osiedli Beskidzkiego i Karpackiego skarżyli się wtedy na niewielki, wyjący wniebogłosy, samolot, na okrągło latający nad ich blokami (sprawę opisywała wtedy szeroko KRONIKA BESKIDZKA). Okazało się wtedy, że był wykorzystywany właśnie przez spadochroniarzy.

W dużym uproszczeniu można powiedzieć – jak ustalili wtedy dziennikarze KB – , iż specyfika szkoleń spadochronowych wymaga między innymi wykonania przez skoczka odpowiedniej liczby skoków o różnym stopniu trudności. Poza tym kandydat musi zaliczyć odpowiednią ilość czasu w powietrzu, spadając swobodnie zanim jeszcze otworzy czaszę spadochronu. Łącznie jest to – w zależności od rodzaju licencji skoczka – od kilku minut, do nawet kilku godzin swobodnego lotu w przestworzach. Aby osiągnąć taki wynik trzeba skakać – mówiąc z grubsza – często i z wysoka. Szybkie wzbicie się samolotu na takie pułapy – zwłaszcza w przypadku mniejszych maszyn – wymaga wykorzystania całej mocy silnika, a to powoduje zazwyczaj ogromny hałas. Po skoku samolot jak najszybciej „schodzi” na ziemię, aby zabrać kolejnych spadochroniarzy i tak w kółko. Taka sesja treningowa może trwać nawet kilka godzin, a szkolenia odbywają się zazwyczaj właśnie w weekendy czy w godzinach popołudniowych, gdy większość osób odpoczywa po pracy. Po tym jak bielszczanie zaczęli protestować, hałaśliwe loty zostały ograniczone a obecnie nie słyszy się już o dalszych skargach w tej sprawie. Teraz podobnego obrotu spraw oczekują mieszkańcy okolic Kaniowa.

 

google_news