W ciągu ostatnich dwóch lat Hala Skrzyczeńska zmieniła się nie do poznania. „Starzy” turyści odwiedzający to miejsce mogą nie połapać się, gdzie trafili. To efekt ogromnych inwestycji związanych z budową ośrodka narciarskiego Szczyrk Mountain Resort. Nawet teraz położona wysoko w górach hala wygląda jak jeden wielki plac budowy.
Tuż obok górnej stacji kolejki gondolowej wywożącej narciarzy i turystów na Halę Skrzyczeńską powstaje ogromna restauracja. Robota wre, a prace budowlane są mocno zaawansowane. Obiekt ma być gotowy na przyjęcie gości jeszcze tej zimy. Choć jeszcze nie wiadomo, kiedy dokładnie restauracja zostanie oddana do użytku. Wiele zależeć będzie bowiem od warunków atmosferycznych panujących w górach. Michał Słowioczek, rzecznik SMR, mówi, że uruchomienie nowego dużego obiektu gastronomicznego nie oznacza, że rozebrany zostanie mniejszy „kontenerowy” bufet służący narciarzom i turystom od zeszłego sezonu zimowego. On także będzie funkcjonował.
Oznacza to, że na hali pozostanie już naprawdę niewiele wolnej od zabudowy przestrzeni. Istnieją tam już przecież stacje przesiadkowe trzech wyciągów (dwóch krzesełkowych i jednej gondoli) oraz kilka budynków stanowiących zaplecze techniczne całej tej narciarsko-turystycznej infrastruktury. A to jeszcze nie wszystko. Nieco powyżej górnej stacji kolejki gondolowej wznoszona jest właśnie nowa dyżurka dla ratowników górskich (stara goprówka została rozebrana na wiosnę, bo jej lokalizacja kolidowała z planami budowy nowej restauracji). W planach SMR była też budowa jeszcze jednego wyciągu kanapowego docierającego na Halę Skrzyczeńską.
Chodzi o wyciąg biegnący wzdłuż trasy zjazdowej Bieńkula. Jeszcze do zeszłej zimy obsługiwał ją stary wyciąg orczykowy, który miała zastąpić kanapa. Na potrzeby tej inwestycji wycięto nawet spory kawałek lasu, poszerzając przecinkę, którą prowadził wyciąg orczykowy. Ten został niedawno rozebrany, lecz decyzji co do budowy nowej kolejki jeszcze nie ma. Kiedy i czy w ogóle będzie? Tego Michał Słowioczek nie był w stanie sprecyzować. Czyżby oznaczało to, że SMR po cichu rezygnuje z jednej z najtrudniejszych tras zjazdowych na terenie ośrodka na rzecz mniej wymagających stoków? Zwłaszcza, że równie po macoszemu traktowana jest inna niegdysiejsza chluba ośrodka, czyli wymagająca (tak samo jak Bieńkula) od narciarzy sporych umiejętności popularna Golgota.
Robi się łatwe stoczki bo na nich więcej można zarobić….. “kasa misiu kasa”.