Jeśli władze Czechowic-Dziedzic nie zmienią zdania w sprawie zmiany dostawcy ciepła, to elektrociepłownia funkcjonująca w tym mieście zostanie zamknięta do 2023 roku. Decyzję w tej sprawie spółka Tauron Ciepło ma podjąć do połowy stycznia 2018 roku.
Burmistrz broni zmiany
Rezygnacja z usług Tauronu Ciepło na rzecz Lotosu to – jak twierdzą władze Czechowic-Dziedzic – jedyna słuszna decyzja. I odpierają zarzuty Tauronu oraz związkowców, jakoby planowana zmiana została przeprowadzona za ich plecami i mogła doprowadzić do likwidacji elektrociepłowni w Czechowicach-Dziedzicach.
16 listopada w czechowickim ratuszu zorganizowano konferencję prasową poświęconą planowanej przez władze miasta zmianie dostawcy ciepła do miasta. Pisaliśmy o tym ze szczegółami. Przypomnijmy, że 24 października czechowicka Rada Miejska podjęła uchwałę intencyjną popierającą gminną spółkę Przedsiębiorstwo Inżynierii Miejskiej w działaniach, których konsekwencją byłaby rezygnacja z usług Tauronu Ciepło. Od sezonu grzewczego 2019-20 ciepło miałaby dostarczać spółka Lotosu – RCEkoenergia. Wedle szacunków władz miasta, będzie to robić o 19 procent taniej, na czym skorzysta 11 tysięcy mieszkańców i liczne zakłady.
Podczas konferencji odniesiono się do komentarza zarządu Tauronu Ciepło, opublikowanego w „beskidzkiej24”, jakoby spółka nie została poinformowana o planach miasta i została pozbawiona możliwości przedstawienia własnego stanowiska i własnej propozycji. Oraz do informacji Tauronu, jakoby planowana przez miasto zmiana zmuszała spółkę do weryfikacji planów inwestycyjnych. Jednocześnie prostowano wypowiedzi związkowców, jakoby to konsekwencją decyzji władz miasta miała być likwidacja elektrociepłowni w Czechowicach-Dziedzicach i utrata pracy przez dwieście osób.
Prezes PIM-u Piotr Herczek zaprezentował kalendarium kontaktów władz miasta i kierowanej przez niego spółki z Tauronem Ciepło i konkurencją. Zaczął od 2015 roku, gdy do gminy dotarły informacje o możliwości likwidacji elektrociepłowni w Czechowicach-Dziedzicach. 9 maja 2016 roku RCEkoenergia wystąpiła z propozycją współpracy, a kolejne spotkanie z przedstawicielami Tauronu odbyło się 20 września. 5 kwietnia 2017 roku doszło do spotkania burmistrza oraz przedstawicieli PIM-u i Tauronu, gdzie powiadomiono energetycznego giganta o wykonywaniu koncepcji zaopatrzenia miasta w ciepło, a Tauron poinformował o planowanych przez siebie inwestycjach. 9 sierpnia tę koncepcję zaprezentowano w obecności Tauronu. 31 sierpnia Tauron złożył projekt wieloletniej umowy, która – jak przyznał Piotr Herczek – nie jest specjalne negocjowana. 29 września odbyło się spotkanie zarządów PIM-u i Tauronu, podczas którego miano powiadomić spółkę, że gmina prawdopodobnie zmieni dostawcę ciepła. Po konferencji Piotr Herczek dodał, że Tauron nawet nie był zainteresowany zapoznaniem się z koncepcją zaopatrzenia miasta w ciepło. I że informację o planach gminy miał na tyle wcześnie, że mógł ją uwzględnić w swoich planach dotyczących modernizacji zakładu, której koszt szacowano na 80-120 milionów złotych. Przytoczył informację z Tauronu, z której wynika, że ten moc nowych kotłów miał dobrać po tym, jak PIM podejmie decyzję co do wyboru docelowego źródła ciepła.
– To kalendarium pokazuje, że nie jest to zaskakująca i szkodliwa decyzja. Niezrozumiała jest wypowiedź zarządu Tauronu, który wyraża wielkie zdziwienie. To Tauron w 2015 roku mówił o zagrożeniu likwidacji, problemach z rentownością elektrociepłowni i wręcz zwracał się o pomoc w znalezieniu odbiorców. Mając tego świadomość, a także ceny i tego, żebyśmy w zimie nie zostali na lodzie, nie mogliśmy być obojętni. Tylko ktoś skrajnie nieodpowiedzialny lekceważyłby takie dane. Samorząd podjął jedyną słuszną decyzję, w pełni odpowiedzialną za losy mieszkańców. Mówienie, że to szkodliwa i nieprzemyślana decyzja stawia w złym świetle samorząd, mnie i Radę Miejską, która była jednogłośna. Zapaliła zielone światło do dalszych działań spółki PIM. Wiemy w jakim kierunku iść. Od początku działaliśmy uczciwie i transparentnie, otwarcie przestawiając dane i możliwości – wyjaśniał burmistrz Marian Błachut.
Oszacował, że dzięki zmianie dostawcy właściciele mieszkań będą mogli oszczędzić około stu złotych miesięcznie. – Z ogromną troską podchodzimy do tego, by było jak najwięcej miejsc pracy. Ale nie mamy wpływu na politykę zatrudnienia w przedsiębiorstwach. Przypisywanie mi winy głównego, jak strona związkowa to przedstawia, jest nieodpowiedzialne. Mamy trzyprocentowe bezrobocie i jest nawet problem z pozyskaniem pracowników do nowych zakładów – zaznaczył.
Plany władz miasta dotyczące odejścia od Tauronu poparł Andrzej Nocoń, prezes Czechowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Nasze doświadczenia są niedobre. Ocieplaliśmy budynki, a za dwa-trzy lata producent nas cenami „doganiał”. My zmniejszaliśmy zużycie – z 21 megawatów do 7,9 megawata – a ceny i tak wzrastały. Ogrzanie 50-metrowego mieszkania kosztuje dwa tysiące złotych rocznie. Nawet ogrzewanie gazowe wychodzi taniej! Skoro jakaś firma potrafi produkować o 20 procent taniej, to musieliśmy zareagować i zwróciliśmy się z tym do władz miasta, bo reprezentujemy 7 tysięcy ludzi – mówił. – Każdej inicjatywie obniżenia kosztów możemy tylko przyklasnąć. W końcu po wielu latach będzie możliwość, aby ludzie płacili mniej, a dzisiaj koszt mediów stanowi dwie trzecie czynszu – stwierdził Krzysztof Adamiec, prezes SM „Hutnik”.
Nawet popierający działania burmistrza, do zmiany dostawcy podchodzą z dużą ostrożnością. Martwią się o to, że miasto pozostanie tylko z jednym źródłem ciepła oraz o ryzyko nagłego wzrostu cen, co sprawi, że zmiana dostawcy nie będzie miała swojego odzwierciedlenia w niższych rachunkach. Piotr Herczek powiedział, że już dzisiaj miasto ma tylko jednego dostawcę – Tauron Ciepło. Dodał, że w umowie ze spółką Lotosu – w miarę możliwości – miasto zabezpieczy się przed niekontrolowanym wzrostem cen. Tłumaczył, że pieczę nad taryfami trzyma jednak Urząd Regulacji Energetyki. Zachwalał RCEkoenergię, która – oprócz korzystania z węgla (tak samo jak Tauron) – ma awaryjny kocioł olejowy, a ponadto może korzystać z gazu kopalnianego czechowickiej Silesii. Mówił, że samo oderwanie się od Tauronu przyczyni się do oszczędności przez ograniczenie strat ciepła na zniszczonej magistrali w południowej części miasta.
Początek końca elektrociepłowni?
21 listopada odbyła się sesja Rady Miejskiej, w której wzięli udział przedstawiciele 200-osobowej załogi czechowickiej elektrociepłowni, przedstawiciele związków zawodowych i prezes Tauronu Ciepło. Apelowali do władz miasta, by zweryfikowały swoje plany. – Nie z winy Tauronu Ciepło infrastruktura jest przewymiarowana i zniszczona. Nigdy nie zawiedliśmy odbiorców. Zawsze byliśmy gotowi, nawet przy najniższych temperaturach. Rewolucyjne podejście może spowodować, że pełna odpowiedzialność za dostawę ciepła spadnie na miasto i Przedsiębiorstwo Inżynierii Miejskiej (spółka należąca do gminy – przyp. red.). Rewolucje w historii nie zawsze kończyły się dobrze dla społeczeństwa. Wygaszenie elektrociepłowni w Czechowicach to ograniczenie bezpieczeństwa dostaw, rozwoju sieci i utrata miejsc pracy – mówił związkowiec Tadeusz Nowak, przewodniczący zakładowej „Solidarności”. I zwracał uwagę na los pracowników. – Większość załogi wiele lat przepracowała, ale i wiele lat ma do emerytury. Dla wielu to pierwszy i jedyny zakład. Zawsze patrzyliśmy na to, jako na służbę dla ludzi – powiedział. I apelował do radnych: – Czy dla państwa los pracowników i mieszkańców jest naprawdę taki obojętny? Co mamy powiedzieć pracownikowi, który ma dwójkę dzieci na studiach? Że mają je przerwać, bo rodziców już nie stać? Co mam powiedzieć pracownikowi, który sam wychowuje czworo dzieci, w tym jedno kalekie? Że nie będzie mógł kupić zeszytów do szkoły, bo nie będzie go stać, ale za to będzie miał tańsze ciepło?
Jacek Uhryn, prezes Tauronu Ciepło przypomniał włodarzom, że działalność elektrociepłowni wiąże się z przychodami dla miasta rzędu trzech milionów złotych rocznie pochodzących z podatku. Jak tłumaczy prezes, przyszłość elektrociepłowni ściśle zależy od tego, jaką ostateczną decyzję podejmie Rada Miejska. A Tauron Ciepło ma czas tylko do 15 stycznia 2018 roku, aby zdecydować o rozwijaniu, bądź zamykaniu elektrociepłowni mieszczącej się na terenie Czechowic-Dziedzic. W planach była inwestycja rzędu 80-120 milionów złotych, polegająca na odnowieniu elektrociepłowni i budowie szczytowo-rezerwowego źródła ciepła, co poprawiłoby możliwości produkcyjne i bezpieczeństwo dostaw.
– Jeśli jednak Czechowice-Dziedzice zrezygnują z naszych usług, to nasz rynek odbioru zmniejszy się o jedną czwartą. To dyskwalifikuje tę inwestycję, bo elektrociepłownia nie będzie mogła pracować poniżej minimum swoich możliwości technicznych. Będziemy musieli podjąć kroki, aby najpóźniej do 2023 roku zamknąć tę elektrociepłownię, bo zwyczajnie na rynku nie będzie dla niej miejsca. W ciągu ostatnich 15 lat czechowicki rynek ciepła skurczył się o około 30 procent, a przypomnijmy, że Tauron Ciepło nie miał na to wpływu, bo nie jest dystrybutorem ciepła, a jedynie dostawcą ciepła do miejskich sieci. To jest główna przyczyna trudnej sytuacji na tym rynku, bo spadające odbiory ciepła wiążą się ze wzrastającymi stratami na przesyle, za które ostatecznie płacą odbiorcy sieci. Nie bez znaczenia dla bezpieczeństwa dostaw dla miasta jest również to, że Tauron Ciepło posiada ogromną wiedzę, doświadczenie oraz pełne zabezpieczenie serwisowe w zakresie zarządzania produkcją ciepła, co jest dodatkową gwarancją bezpieczeństwa dostaw dla mieszkańców Czechowic-Dziedzic na długie lata.
Do 15 stycznia 2018 roku będziemy musieli podjąć decyzję o doborze mocy kotła szczytowo-rezerwowego. Jeśli władze miasta rzeczywiście zrezygnują z naszego ciepła, to moc kotła zostanie dobrana w taki sposób, aby zapewnić dostawy do Bielska-Białej, ale jednocześnie uniemożliwi to już miastu Czechowice-Dziedzice powrót do zabezpieczenia dostaw ciepła z naszej elektrociepłowni – informuje Jacek Uhryn. – Wierzę, że radni podejmą najlepszą dla mieszkańców decyzję, bo to mądrzy ludzie słuchający głosów mieszkańców już kilka kadencji. Jestem przekonany, że podejmują decyzje społecznie odpowiedzialne. Ich uchwała intencyjna pokazuje, że potencjalna zmiana dostawcy byłaby podyktowana jedynie wymiarem ekonomicznym. W naszym przekonaniu, jeśli weźmiemy pod uwagę szeroko rozumiany interes społeczny, to decyzja o przeniesieniu produkcji ciepła do centrum miasta z jednocześnie potencjalnym zwiększeniem poziomu emisji pyłów i gazów do atmosfery może nie być najlepszym kierunkiem. Jednocześnie zwracamy uwagę na to, że nasza elektrociepłownia zapewnia usługi na najwyższym poziomie, jest stabilna, bezpieczna i daje gwarancje i bezpieczeństwo dostaw w długim terminie przy zachowaniu obecnych i przyszłych norm emisyjnych. Co więcej, nasze ceny mieszczą się w średnich lub poniżej średnich cen w sektorze ciepłowniczym w Polsce i w regionie – argumentuje.
Prezes podtrzymuje stanowisko spółki, że o tak konkretnych planach gminy dotyczących zmiany dostawcy ciepła nie miał pojęcia. Wskazuje, że gmina tylko pozyskiwała dane ze spółki, a ona sama nie uczestniczyła w procesie audytu czechowickiego rynku ciepła. – Jeżeli bylibyśmy uczestnikiem tego audytu, mającym wgląd w prace i jego przygotowywanie, to nie proponowano by nam później jego kupna. Trudno kupować od samego siebie. W naszej ocenie władze miasta i PIM podejmowały pierwsze decyzje o zmianie dostawcy, będąc jednocześnie w trakcie prowadzenia z nami dialogu na temat długoterminowych dostaw – tłumaczy.