Wielka wrzawa powstała, gdy czechowicki radny alarmował, że imigranci zarobkowi zachowują się w taki sposób, że mieszkańcy żyją w strachu. Na jego osobliwych stwierdzeniach nie zostawiono suchej nitki.
Rzecz się działa podczas sesji Rady Miejskiej w Czechowicach-Dziedzicach, która odbyła się 24 kwietnia. Głos zabrał Kazimierz Urbański, przewodniczący komisji samorządności i porządku publicznego. Z reguły wali prosto z mostu, ale tym razem gimnastykował się, żeby jak najmniej powiedzieć, a jak najwięcej… dać do zrozumienia. Zastrzegał, że przekazuje tylko uwagi mieszkańców, a nie wygłasza własnych. Oznajmił, że mieszkańcy są zaniepokojeni i zgłaszają przypadki, które, jak sądził, są rzadkie. – W nocy rozpoczynają się problemy. Chłopaki pracują cały tydzień, ale weekend to gehenna. Czy my wiemy, gdzie oni mieszkają? Czy wynajmują domy prywatne w całości? Czy my prowadzimy jakieś rozeznanie, gdzie oni mieszkają, co tutaj się dzieje, kto jest sąsiadem? – zadawał tego rodzaju pytania. Stwierdził przy tym, że fajnie, iż oni są i żeby do tematyki podejść spokojnie, a nie nerwowo. Dodał jednak, że „coś się tutaj dzieje”.
Te lakoniczne skargi wywołały małą burzę w gronie Rady Miejskiej i jej gości. – A Polacy nie piją?! U mnie sąsiadka cały czas chleje! – rzuciła Alicja Ogiegło, przewodnicząca komisji oświaty, kultury i sportu RM. – Ta imigracja jest Polsce potrzebna. Myśmy też jeździli na Zachód. I jak się zachowywaliśmy? W Polsce ten proceder spożywania alkoholu też się zdarza – zauważył, nie bez racji, Bartłomiej Fajfer, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.
– Ludzie się boją! – powtarzał jednak ciągle Kazimierz Urbański. O to, o co mu dokładnie chodzi, dopytywał Mirosław Janko, komendant Straży Miejskiej w Czechowicach-Dziedzicach. – Żebyśmy się mogli ustosunkować – powiedział. Radny jednak znowu kluczył. – Wiem, ale nie powiem – wypalił, dodając, że tym bardziej nie zdradzi, kto mu powiedział o problemie. – To nie tylko jedna osoba – zastrzegł. Drugi wiceprzewodniczący Rady, Krzysztof Bergel, apelował do niego, by z takimi skargami udawał się nie na obrady, ale do odpowiednich służb.
Radni zwrócili się w końcu do przedstawicieli służb mundurowych, by powiedzieli, czy z Ukraińcami są jakieś problemy. – Większych zgłoszeń o naruszania ładu i porządku nie mieliśmy. Sporadyczne przypadki. Nasi mieszkańcy większych problemów nam przysparzają, niż obcokrajowcy – poinformował szef strażników miejskich. – Też nie widzimy problemów z imigracją. Nasi mieszkańcy przysparzają więcej problemów. Jest sporo cudzoziemców, którzy się przemieszczają. Panujemy nad tym tematem – dodał Sławomir Walczak, zastępca komendanta Komisariatu Policji w Czechowicach-Dziedzicach. Na koniec Kazimierz Urbański zastrzegł, zupełnie słusznie, że z jego ust słowo „Ukraińcy” nie padło. I dodał: – Chętnie bym się dowiedział, czy jest ich tu kilka tysięcy.