Gdy latem ubiegłego roku z pompą ogłaszano zakończenie budowy Zbiornika Świnna Poręba, oficjele z dumą zapowiadali rychłe uruchomienie elektrowni wodnej.
A prąd jak nie płynął, tak nie płynie, bo turbiny wciąż czekają na strumień wody. Gdyby skierować na nie część tej, którą leją urzędnicy, to natychmiast ruszyłyby z kopyta. Więcej o niewiarygodnym marnotrawieniu publicznych pieniędzy, w najnowszym wydaniu Małopolskiej Kroniki Beskidzkiej.