Pogoda spłatała ogromnego figla narciarzom. Po niespotykanych od dawna opadach śniegu, jakie nawiedziły Beskidy w połowie grudnia, wydawało się, że śnieg będzie leżał w górach aż do wiosny. Zwłaszcza, na trasach narciarskich, gdzie – dzięki ujemnym temperaturom – udało się dodatkowo wyprodukować dużą ilości białego puchu.
Tymczasem „afrykańskie” upały, jakie nastały później, silne wiatry oraz deszcz sprawiły, iż śnieg zaczął znikać z górach dosłownie w oczach. Obecnie nigdzie w Beskidach nie ma już śnieżnej pokrywy. Nawet na wcześniej mocno ubitych i zmrożonych na beton stokach narciarskich zeszło go na tyle dużo, że na trasach powiły się ogromne przetopy.
Tylko na stokach położonych wysoko da się jeszcze poszusować w miarę przyzwoitych warunkach. Jeśli jednak zima szybko nie wróci w Beskidy, to za dwa, trzy dni i tam z jazdy na nartach nici. Na tle tej ogólnej mizerii dobrze – o dziwo – wypadał stok narciarski na Dębowcu w Bielsku-Białej. Choć położny bardzo nisko, to jeszcze wczoraj panowały na nim stosunkowo dobre warunki (nawet lepsze niż na wielu szczyrkowskich trasach). Narciarzy jednak pojawiało się tam jak na lekarstwo.
Od wtorku stok na Dębowcu został jednak zamknięty, o czym piszemy w materiale Śniegu na Dębowcu ubywa. Stok dzisiaj nieczynny
Wisła ,,Klepki” 1 metr śniegu …więc nie piszcie pierdół owszem znika jak wszędzie ale solidna pokrywa jest
Jeśli ma ochotę przyjeżdżać na narty w Beskidy prezydent – nie może być koniec sezonu.
Igielit mu rozłożą 😀