50 minut – tyle czasu na pomoc służb czekał potrącony pies w gminie Dębowiec. Czy zawiniły procedury dotyczące opieki nad zwierzętami? To pytanie rodzi się po poście opublikowanym przez Fundację „Lepszy Świat” w Cieszynie.
22 stycznia, w sobotę wieczorem, doszło do potrącenia psa w Łączce. Czworonóg leżał na poboczu drogi. Przypadkowi ludzie, którzy akurat przejeżdżali drogą, postanowili mu pomóc. Tyle, że jak się okazuje, łatwo nie było. – Prawdopodobnie pies już od dłuższego czasu znajdował się przy drodze, z otrzymanych wiadomości wynika, że wcześniej siedział, później leżał, możliwe też, że się częściowo przemieszczał (czołgał) – opisuje sytuację na swojej stronie na Facebooku, Fundacja „Lepszy Świat”, która została poinformowana o zdarzeniu.
Procedura w przypadku znalezienia bezdomnego pupila jest prosta. – Normalnie w gminach naszego powiatu procedura jest taka, że zgłaszający dzwoni na Straż Miejską (jeżeli w danej gminie jest) lub na Policję, a ci wzywają schronisko. Właściciel może odebrać wówczas swojego pieska ze schroniska po uiszczeniu opłaty za interwencję. Ale nie w Dębowcu… Skoczowska Policja obsługująca Dębowiec nie może wezwać schroniska, a musi zawiadomić pracownika gminy, który akurat ma dyżur. Ten w pierwszej kolejności jeździ po okolicy i szuka właściciela, a jak nie znajdzie to ewentualnie wzywa firmę przewozową mającą podpisaną umowę ze schroniskiem w Jastrzębiu. Ludzie wykonali kilka telefonów i byli odsyłani od jednej instytucji do drugiej, my także próbowaliśmy przyspieszyć sprawę. W tym przypadku pies miał szczęście, bo pani z gminy była pod telefonem. Po 50 minutach oczekiwania od przyjęcia zgłoszenia przez pracownika gminy pies doczekał się pomocy. Gdyby nie był ranny zapewne czas oczekiwania przedłużyłby się do kilku dni, zanim pracownik gminy objechałby okoliczne domy szukając właściciela. Policja ma związane ręce, bo nie może wezwać schroniska, może jedynie zawiadomić pracownika gminy – zaznacza Fundacja „Lepszy Świat”.
Takie zdarzenia czekania na pomoc dla zwierząt w gminie Dębowiec już miały miejsce. – Znamy tę procedurę aż nadto dobrze, sami kilka lat temu przez to przechodziliśmy. Z tym, że pracownik gminy nie odebrał od nas ani od policji telefonu (to również był weekendowy mroźny zimowy wieczór) więc zabraliśmy psa do samochodu i umieściliśmy w hoteliku dla psów, gdzie na nasz koszt staruszka sunia pożyła jeszcze dłuższy czas. To jest kompletny absurd, niejeden zresztą w tej gminie jeżeli chodzi o zwierzęta. Psy najwyraźniej powinny wybierać sobie czas zagubienia lub potrącenia przez samochód, najlepiej dla nich aby to było w tygodniu w godzinach pracy urzędu, wówczas mogą zapewne liczyć na pomoc. A że robią to niestosownie wieczorami lub w weekendy to już trzeba poczekać na reakcję lub jej brak ze strony gminy – zaznacza Fundacja „Lepszy Świat”.
W Gminnym Programie Opieki Nad Zwierzętami w gminie Dębowiec uchwalonym w 2021 roku czytamy: “Gmina zleca zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej w przypadku zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt przedsiębiorcy (…) z Jastrzębia Zdroju, do obowiązków którego należy zapewnienie całodobowej specjalistycznej pomocy lekarsko-weterynaryjnej. Przedsiębiorca realizuje opiekę weterynaryjną poprzez zakład leczniczy dla zwierząt posiadający odpowiedni sprzęt diagnostyczny w zakresie udzielania pomocy zwierzętom bezdomnym, w tym opieki weterynaryjnej w przypadkach zdarzeń drogowych. W 2021 roku opiekę weterynaryjną w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt będzie udzielać całodobowo (…) w Przychodni Weterynaryjne “Lima Vet” (…) w Jastrzębiu Zdroju”. Na zapewnienie takiej pomocy zabezpieczono w budżecie kwotę 2 tys. zł.
Pies miał też szczęście bo dzwoniła pani z redakcji.
W gminach są uchwalane przez radnych coroczne regulaminy pomocy bezdomnym psom, kotom konsultowane z weterynarzem i najczęściej nie konsultowane (bo nie ma w obrębie gminy) z towarzystwem ochrony zwierząt (NGO) i tak może być, że towarzystwo nie widzi zapisów. Zacytowany zapis w ostatnim akapicie to teoria bo w gminie chętnie rozdają robotę innym nawet w odległym zakładzie weterynaryjnym, który nie udzieli pomocy bez uzyskania szybkiej wiedzy o zdarzeniu. Nazywa się, że przecież przeznaczyli 2 tys. zł w tym przypadku
Ktoś tu stracił kontakt z rzeczywistością. Za 2 tysie mają całodobowo funkcjonować lotne brygady tygrysa interweniujące w przypadku potrącenia pieska? To ranni ludzie czekają czasem dłużej na ratowników.
Ta kwota 2 tys. zł jest na cały rok, jest oczywiste, że przypadków ma być jak najmniej. Czy jednak nie powinno być tak, że w pierwszej kolejności powiadamiany pracownik gminy a nie policjant?, mają co innego policjanci do roboty. Ale kto w gminie zna kontakt do pracownika w tej sprawie?