Wydarzenia Wadowice

Deptak dla… samochodów

Rząd samochodów poupychanych pomiędzy platany, ławki i ozdobne latarnie – tak codziennie wygląda reprezentacyjny deptak Wadowic, czyli ulica Zatorska. Miejsce, które powinno służyć spacerom, zakupom i wypoczynkowi, wykorzystywane jest przez niektórych kierowców jako bezpłatny parking. A policja i straż miejska zdają się być kompletnie ślepi na ten fakt.

Ulica Zatorska w Wadowicach jest zamknięta dla ruchu kołowego. Mogą na nią wjeżdżać jedynie samochody zaopatrzenia i usług (ale tylko przed godz. 10.00 lub po 18.00), służb ochrony obiektów, konwojów, serwisu urządzeń technicznych oraz osób tam mieszkających. Żaden z wymienionych pojazdów nie powinien parkować na deptaku dłużej niż 20 min. Oczywiście mogą się zdarzyć sytuacje awaryjne, w których konieczny będzie dłuższy postój, ale to, co dzieje się na Zatorskiej, urąga wszelkiej przyzwoitości. Samochody stoją na niej od rana do wieczora, a te, które rzeczywiście mają pilną potrzebę, by tam dojechać, nierzadko nie mogą się przebić pomiędzy zaparkowanymi autami.

Niewesoła jest też sytuacja pieszych. – Próba przejścia Zatorskiej z wózkiem dziecięcym to koszmar. Trzeba co chwila schodzić na lewo albo prawo, by przepuścić kolejny jadący samochód, a robienie tam takich manewrów jest naprawdę trudne. Po pierwsze z powodu nierównego bruku, a po drugie dlatego, że zaparkowane pośrodku ulicy auta stoją miejscami tak ciasno, że z wózkiem nie sposób się między nimi przecisnąć – mówi młoda mama z Wadowic. A turystka z Krakowa, którą zagadnęliśmy na Zatorskiej, dodaje: – To byłaby naprawdę urokliwa ulica, gdyby nie te wszystkie samochody. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie zrobi z tym porządku. Widziałam w życiu wiele deptaków i żaden nie był zastawiony autami. Skoro w innych miastach udaje się wyeliminować parkowanie w takich miejscach, to i tutaj dałoby się to zrobić.

Agnieszka Petek, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach zapewnia, iż funkcjonariusze reagują na każdą informację dotyczącą zbyt długiego lub utrudniającego ruch postoju pojazdów na Zatorskiej, aczkolwiek takie sygnały są rzadkością. – Ten problem został ostatnio zaznaczony na krajowej mapie zagrożeń bezpieczeństwa. Natomiast dzielnicowy mówi, że on takich zgłoszeń nie miał – twierdzi. Ale czy naprawdę potrzebne są sygnały od mieszkańców, skoro ulica Zatorska notorycznie jest zastawiona samochodami? Wystarczy przejść nią dwa razy w odstępie godziny czy dwóch, by zorientować się, że cały czas stoją tam te same auta.

– Jeżeli przejeżdża patrol i widzi zaparkowane samochody, to oczywiście się tym interesuje. Ale trudno też, żeby czekał na tyle długo, by stwierdzić, które z nich przekraczają dopuszczalny czas postoju. Gdy jednak któryś z pojazdów stwarza jakieś zagrożenie czy tamuje ruch, to policjanci natychmiast reagują – mówi naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego wadowickiej komendy Paweł Migdałek. Jak podkreśla, nie da się całkowicie wyeliminować ruchu z Zatorskiej, ponieważ zbytnio utrudniłoby to życie jej mieszkańcom i właścicielom znajdujących się tam sklepów. – Ale prawdą jest, że niektórzy nadużywają prawa do postoju na tej ulicy. Możliwe, iż w najbliższym czasie wprowadzimy na niej kolejne obostrzenia, aby faktycznie nie dopuszczać tam do parkowania – dodaje.

Próbowaliśmy dowiedzieć się również, w jaki sposób z problemem walczy wadowicka Straż Miejska, lecz nikt z jej szeregów nie raczył odpowiedzieć na nasze pytania. Strażnicy odesłali nas do komendant Elżbiety Daniel, ta zaś powiedziała: – Nie mamy w Urzędzie Miejskim rzecznika prasowego, a ja nie jestem upoważniona do udzielania jakichkolwiek informacji przedstawicielom mediów. Aby to zrobić, muszę uzyskać zgodę szefa. Jeśli ją dostanę, oddzwonię. W kilka godzin później, po bezskutecznym oczekiwaniu na sygnał od komendantki, zadzwoniliśmy do niej ponownie. Wówczas zakomunikowała, że nie otrzymała zgody na udzielenie nam informacji, ale skontaktuje się z nami osoba, która będzie mogła to uczynić. Odczekaliśmy jeszcze dobę, jednak nikt z urzędu do nas nie zatelefonował… 

google_news