Sobotnie derbowe spotkanie w Pioniera Pisarzowice i Orła Kozy śmiało można było okrzyknąć hitem kolejki. Chociaż obie ekipy do tego starcia przystępowały w zupełnie odmiennych nastrojach to jasne było, że derby rządzą się swoimi prawami i wynik będzie sprawą otwartą. Gospodarze zaliczyli falstart i dwukrotnie przegrali, goście w ligę weszli z przytupem i na swoim koncie zapisali komplet punktów.
Od początku widać było, że nie będzie tutaj piłkarskich szachów, a twarda i otwarta gra. Mecz lepiej rozpoczął się dla przyjezdnych, którzy po składnej akcji już w siódmej minucie pokonali bramkarza Pioniera i cieszyli się z prowadzenia. Pisarzowianie starali się odpowiedzieć, jednak ich strzały były mocno niecelne i niespecjalnie zagrażały bramce Orła. Z minuty na minutę jednak widać było, że Pionier poczyna sobie coraz śmielej i wydawało się, że bramka to tylko kwestia czasu. Jeszcze przed upływem pół godziny gry gospodarze wyszli na prowadzenie. W 26. minucie gola zdobył Muszyński, a trzy minuty później trafienie na swoim koncie zapisał Majtyka.
Po przerwie Pionier umiejętnie się bronił i próbował kontrować, Orzeł dążył do wyrównania, ale nie był w stanie pokonać bramkarza gospodarzy, który kilkukrotnie ratował swój zespół przed stratą gola. Na 10 minut przed końcem piłka drogę do siatki Pisarzowian znalazła, ale sędzia podniósł chorągiewkę i trafienie nie mogło zostać zaliczone. Po tym fakcie goście się rozsypali, co skrzętnie wykorzystał przeciwnik. Najpierw w 82. minucie bramkę zdobył Zacny, a dwie minuty później wynik podwyższył Górny. W doliczonym czasie gry rozmiary porażki zmniejszył Polakowski wykorzystując jedenastkę.