Społecznicy z ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt „Mysikrólik” uwolnili grupę warchlaków, które utknęły w potoku Olszówka na terenie Bielska-Białej. Państwo Łyczko, założyciele fundacji, od dawna apelują, że z betonowym korytem coś należy zrobić.
Co roku problem się powtarza. Potok Olszówka w Mikuszowicach stanowi śmiertelną pułapkę dla zwierząt. Kilka dni temu Sławomir Łyczko z fundacji Mysikrólik wezwany został do grupy warchlaków, które wpadły do koryta i z powodu wysokiego, zabetonowanego brzegu nie mogły się z niego wydostać.
– Jak co roku małe dziki wpadają w betonową zasadzkę potoku Olszówka w Bielsku-Białej. Warchlaki schroniły się pod bluszczem. Dobrze, że stan wody jest w miarę niski. Dorosły dzik potrafi się wydostać. Świadczą o tym ślady racic na mchu betonowej bariery. Młode niestety już nie – przekazuje przedstawiciel Mysikrólika.
Sławomir Łyczko wraz z kilkoma społecznikami zbudował tymczasową rampę, aby młode dziki mogły się wydostać. – Lekko zanęcamy, montujemy fotopułapkę i czekamy do jutra. Warchlaki powinny bez stresu w nocy wydostać się z pułapki – informują.
Apelują także, aby miasto naciskało na Wody Polskie, ponieważ betonowe koryto potoku to „prehistoryczny relikt, równie betonowy jak brzegi tej pułapki dla zwierząt. – W tym zabitym potoku ciągle cierpią zwierzęta. Czy miasto potrafi go rozkruszyć? – pytają.
Tymczasem, w ostatnim czasie otrzymujemy wiele zgłoszeń od naszych czytelników w związku z całymi grupami dzików w Lipniku. Powodem coraz częstszych spotkań są opuszczone sady w okolicy, które przyciągają żerujące zwierzęta. Takie spotkania mogą być niebezpieczne dla ludzi. Zalecamy zachować spokój,nie krzyczeć, nie wykonywać gwałtownych ruchów. Nie zbliżać się szczególnie do loch z młodymi i oddalić się powoli – najlepiej w przeciwnym kierunku. Spacerując z psem zawsze trzymać go na smyczy. Luzem biegający pies może sprowokować dziki do ataku.
Za treści zawarte w publikacji dofinansowanej ze środków WFOŚiGW w Katowicach odpowiedzialność ponosi Redakcja