Znacznie mniej służb niż w poniedziałek uczestniczy dzisiaj w poszukiwaniach ciała 24-latki w stawie Błaskowiec w Czechowicach-Dziedzicach. W wodzie znów brodzą policjanci, a po akwenie pływają łódki. Nikt tu jednak nie wierzy, że stanie się cud.
Policjanci z Komisariatów Wodnych z KWP Wrocław i Poznania sprawdzają ponownie dno. Wcześniej pierwszy dzień akcji podsumował podkom. Sławomir Kocur z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. To bielski garnizon, z racji miejsca prowadzonych poszukiwań, jest gospodarzem prowadzonych działań.
– Pierwszy dzień nie przyniósł rezultatu. Dzisiaj realizujemy kolejne swoje plany na stawie Błaskowiec. Wiemy, jak wielki jest to zbiornik, nie będą mówił szczegółowo o naszych planach. Sprawdzamy nie tylko akwen, ale również zarośla wokół stawu przy brzegu – dodawał oficer prasowy bielskiej policji.
O to czy jest możliwość, że ciało faktycznie mogło zostać przeoczone w wodzie, zapytaliśmy osobę, która na jednym z etapów była zaangażowana w poszukiwania czechowiczanki. – Szansa jest zawsze, bo zawsze można coś przeoczyć, źle odczytać dane wskazanie sonaru. Jednak tej wersji daje maksymalnie parę procent. Biegły miał zbadać cały staw i go zbadał, włącznie z miejscem przy pidle – sonarami, jak i nurkując. Maciej Rokus to dobry fachowiec i gdyby ciało leżało na dnie to tej jakości sprzętem, na jakim pracuje na pewno by je zlokalizował. Podpisał się pod swoją ekspertyzą, więc miał jasność – stwierdził nasz informator.
– Tak naprawdę jednak jedyną 100-procentową metodą zakończenia tego serialu jest spuszczenie wody ze stawu. Bo jak teraz znów nic nie znajdą, to dalej będzie toczyć się dyskusja – dodaje nasz rozmówca.
Artykuł będzie aktualizowany o nowe informacje z miejsca prowadzonych działań.
bak, aj