Uczniowie szkół podstawowych w wadowickiej gminie nie usłyszeli na lekcjach historii o niezwykłych kobietach, między innymi o Marii Skłodowskiej-Curie, Irenie Sendlerowej, królowej Elżbiecie I i słynnych tenisistkach – siostrach Serenie i Venus Williams. To bardzo nie spodobało się posłowi z Wadowic, a małopolska kurator oświaty żąda wyjaśnień.
W 2012 roku Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych ustanowiło 11 października Międzynarodowym Dniem Dziewczynek, by – jak wyjaśniono na oficjalnej stronie ONZ – „przybliżyć społeczeństwu szczególne wyzwania, przed jakimi stoją dziewczęta na całym świecie”. Działająca w wadowickiej gminie Rada Kobiet (gremium powołane przez burmistrza Wadowic, tak jak Rada Sportu, Rada Młodzieżowa, Rada Seniorów i Komisja Architektoniczno-Urbanistyczna), mająca za zadanie między innymi diagnozowanie potrzeb mieszkanek gminy oraz wspieranie instytucji i organizacji działających na rzecz praw kobiet, postanowiła przyłączyć się do obchodów międzynarodowego święta. Członkinie RK zaplanowały, iż w kilku szkołach podstawowych w wadowickiej gminie przeczytają uczniom historie o niezwykłych kobietach, korzystając z bestsellerowej książki dla dzieci „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet”. Autorki – Elena Favilli i Francesca Cavallo – opisują życiorysy kobiet mających wpływ na losy świata. Dla nieco starszych uczniów przygotowano „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” autorstwa Anny Dziewit-Meller. To opowieść o kobietach, które zapisały się w historii Polski niezwykłymi czynami, między innymi o Izabeli Czartoryskiej (kolekcjonerka dzieł sztuki), Annie Henryce Pustowójtównej (uczestniczka powstania styczniowego) i Krystynie Krahelskiej (autorka piosenki „Hej chłopcy, bagnet na broń”; zginęła w postaniu warszawskim). Jednocześnie Urząd Miejski ogłosił konkurs (z atrakcyjnymi nagrodami) dla przedszkolaków i uczniów podstawówek „Ona jest dla mnie przykładem”.
Ostra reakcja
Projekt Rady Kobiet nie spodobał się posłowi Józefowi Brynkusowi (Kukiz’15). „W Wadowicach mamy do czynienia z próbą ofensywy ideologicznej lewactwa” – napisał parlamentarzysta na Facebooku, a o sprawie poinformował małopolskie władze oświatowe: – „Poprosiłem Panią wicekurator Halinę Cimer, aby przypomniała dyrektorom wszystkich placówek oświatowych w jakich okolicznościach do tychże szkół mogą wejść osoby niezwiązane z nimi. Już kiedyś (…) Pani Kurator Barbara Nowak zamieściła na stronie małopolskiego kuratorium oficjalne stanowisko. To stanowisko w sposób jednoznaczny wyklucza możliwość wejścia do szkół wadowickich feministek z taką lekturą”.
Poseł nie precyzuje, co miał na myśli pisząc „z taką lekturą”, natomiast sformułowanie „wadowickich feministek” nawiązuje do uczestnictwa kilku członkiń wadowickiej Rady Kobiet w ubiegłorocznym „Czarnym Proteście” przeciwko próbie zaostrzenia w Polsce przepisów antyaborcyjnych. Na list parlamentarzysty kurator zareagowała pismem do dyrektorów szkół, informując między innymi: „W szkole i placówce mogą działać z wyjątkiem partii i organizacji politycznych stowarzyszenia i inne organizacje, a w szczególności organizacje harcerskie, których celem statutowym jest działalność wychowawcza (…). Działania polegające na wykorzystywaniu instytucji szkoły do kolportowania informacji o manifestacjach politycznych określonych partii czy organizacji politycznych, a wręcz zachęcania do udziału w nich, są nie do zaakceptowania w obowiązującym stanie prawnym (…). Szkoła (tak jak i zakład pracy) ma być w demokratycznym państwie prawnym instytucją światopoglądowo i politycznie neutralną”.
Lekcje były, będzie skarga
Mimo braku akceptacji kuratorium, w kilku szkołach w wadowickiej gminie Rada Kobiet – za zgodą władz samorządowych – przeprowadziła lekcje. Wiceburmistrz Wadowic Ewa Całus nie kryje zaskoczenia listem kurator. Zapowiada też skargę do wojewody na szefową małopolskiej edukacji. – W mojej ocenie pani kurator nie tylko przekracza swoje uprawnienia, ale ingeruje w sprawy, które nie należą do jej kompetencji. W piśmie wysłanym do dyrektorów szkół zajmuje między innymi stanowisko w sprawie pań z Rady Kobiet, zarzucając im działalność polityczną. Co więcej, kurator zastrasza dyrektorów. Trudno bowiem inaczej interpretować maile jakie szefowa małopolskiej oświaty wysłała do dyrektorów, ostrzegając, że będą wzywani do wyjaśnień w razie zorganizowania w szkole Dnia dziewczynek z udziałem przedstawicielek Rady Kobiet. Odnoszę wrażenie, że pani kurator pomyliły się epoki. Takie metody stosowano w czasach PRL-u.
Ewa Całus podkreśla, że to nie pierwsza tego typu interwencja kurator w stosunku do dyrektorów szkół w wadowickiej gminie. – Gdy w ubiegłym roku burmistrz Mateusz Klinowski prowadził w szkołach zajęcia dotyczące konstytucji i zasad demokracji (burmistrz Klinowski jest z wykształcenia prawnikiem – przyp. aut.), kurator zadała dyrektorom absurdalne pytanie: na jakiej podstawie wpuszczają burmistrza do szkoły? Czyżby pani kurator zapomniała, że organem prowadzącym szkoły podstawowe jest gmina? Nie do kompetencji kurator należy decyzja, kto może do szkoły przyjść, a kto jest personą non grata – dodaje wiceburmistrz.
strażakom – nie?!
Dyrektorzy szkół (prosząc o niepodawanie nazwisk) twierdzą, że ubiegłoroczne żądanie kurator, aby zajęcia w szkołach mogły prowadzić wyłącznie osoby z uprawnieniami pedagogicznymi, było całkowicie pozbawione sensu. – Oznaczałoby to, że do szkoły na lekcję wychowawczą nie można zaprosić weterana, strażaka, pani z KGW czy lokalnego artysty – mówią. – Staramy się pokazywać naszym podopiecznym piękno małej ojczyzny także poprzez jej mieszkańców. Jak mamy to robić nie pozwalając przekroczyć im progu szkoły? – pytają. Nauczycielka zaangażowana w przygotowanie akcji czytania książek o niezwykłych kobietach, nie ukrywa zaskoczenia awanturą, jaka się rozpętała wokół Międzynarodowego Dnia Dziewczynek. – Nie przypuszczałam, że wróci czas, jaki znam z opowiadań moich rodziców. Przez myśl mi nie przeszło, że tak jak to było w epoce PRL, politycy będą starać się wychowywać młode pokolenie nie według światłych, a własnych, zaściankowych zasad.