Nie „Złote”, ale „Dzikie Łany” – tak powinno nazywać się ich osiedle – ironizują mieszkańcy Bielska-Białej. Nasilają się zgłoszenia dotyczące obecności dzików pod samymi domami, a nawet blokami.
W niedzielę mieszkańcy Złotych Łanów uwiecznili na nagraniu stado dzików, które buszowało przy ich ogrodzie około 7.30. – I to mimo tego, że trzy dni temu dookoła płoty wysypany został – zgodnie z zaleceniami straży miejskiej – granulat „antydzik” – mówi nam mieszkanka.
– Dziki nie są obecne tylko i wyłącznie w Lipniku, ale również na Złotych Łanach, w tym przy ulicach Kisieleskiego, Stanclika i Wierzyńskiego. Przecież to ulice 15 minut pieszo od ratusza. Sprawa była już wcześniej zgłaszana do różnych organów, ale nie doczekała się żadnego rozwiązania – skarży się bielszczanka. – Dodatkowo jest to okolica, w której mieszka wiele rodzin z małymi dziećmi oraz miejsce, w którym wiele ludzi spaceruje i biega – martwi się kobieta.
Podobne zgłoszenia niedawno otrzymaliśmy od mieszkańców osiedla Langiewicza. – Tak się cieszyłam, że pod mój blok często podchodzą sarny, że jest trochę dziko. Ale zmieniałam zdanie. Wysiadam wieczorem z samochodu na parkingu pod blokiem, a tu biegają małe dziki. Trochę dalej dało się słyszeć lochę. Od razu uciekłam do klatki i bałam się rano wrócić do samochodu – relacjonuje czytelniczka.
Bielszczanom z tych okolic starają się pomagać strażnicy miejscy, współpracujący z Urzędem Miejskim. Na koszt gminy kupowane są preparaty w płynie i granulkach, które mają odstraszyć dziki zapachem drapieżników. Jak zapewniono nas w Komendzie Straży Miejskiej, funkcjonariusze reagują na każdą interwencję i udają się tam, gdzie jest problem. Nie tylko przekazują repelent, ale też udzielają rad, które mogą pomóc w problemie.
– Kończy się lato i dziki w bardziej zurbanizowany teren przyciągają m.in. owoce. Warto je w swoich ogrodach na bieżąco zbierać, by nie wabić dzików. Polecamy też zwrócić uwagę na kubły na śmieci. Lepiej trzymać je bliżej domu, niż gdzieś przy ulicy obok terenów zielonych – usłyszeliśmy w SM.