Jesienią ma być gotowy odcinek drogi ekspresowej S1 Przybędza – Milówka, czyli popularne obejście Węgierskiej Górki. Ekspresówka z Bielska-Białej do Zwardonia odmieni zapewne oblicze Żywiecczyzny, ale stanie się także wielką turystyczną szansą dla naszej Trójwsi Beskidzkiej. Po oddaniu do użytku tej trasy Koniaków będzie dzieliło od „autostrady” zaledwie kilka minut jazdy samochodem.
Przypomnijmy, odcinek S1 z Przybędzy do Milówki będzie liczył 8,5 kilometra (4,8 km drogi będzie dwujezdniowe, a 3,7 km jednojezdniowa). Dodatkowo kierowcy przejadą dwoma tunelami (o długości 980 m i 820 m) pod Białożyńskim Groniem i Baranią Górą. Umowa na budowę tej drogi została podpisana 10 października 2019 r. (pierwotnie termin ukończenia inwestycji wyznaczono na 10 sierpnia 2023 r.). Na początku marca w Urzędzie Gminy w Węgierskiej Górce doszło do spotkania samorządowców z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz głównego wykonawcy firmy Mirbud. – Z przekazanych informacji wynika, że zaawansowanie robót mostowych i melioracyjnych wynosi 100 proc., a drogowych – 90 proc. W obu tunelach wykonano już nawierzchnię betonową, a tunele uzbrajane są w system ostrzegania awaryjnego. Jeden z tuneli jest już w 100 proc. wyposażony w urządzenia zabezpieczające i ostrzegawcze, a drugi w 60 proc. – informowali samorządowcy z Węgierskiej Górki.
Droga wymaga testów
Dodali również, że od marca trwają testy sprawdzające tunele, w czerwcu planowane jest wykonanie oznakowania poziomego nawierzchni, a końcem września inwestor będzie się starał o uzyskanie pozwolenia na użytkowanie. Oddanie drogi do ruchu planowane jest natomiast końcem października.
– Nie ukrywam, że nie możemy się już tego doczekać – mówi sołtys Koniakowa Jan Gazur i przekonuje, że górale spod Ochodzitej jadąc do Bielska-Białej już teraz dużo częściej niż drogę przez Wisłę i Skoczów wybierają trasę przez Węgierską Górkę i Żywiec. I to mimo że nadal jest dość trudno przejechać przez Milówkę. – W tej chwili mamy już jednak przed Milówką otwarty „ślimaczek”, więc jest zdecydowanie łatwiej i szybciej niż kiedyś, a od Węgierskiej Górki można zupełnie spokojnie podróżować. W efekcie, mimo że to około dziesięć kilometrów więcej, podróż do Bielska-Białej tamtędy jest korzystniejsza – przekonuje Jan Gazur.
Jego zdaniem po oddaniu do użytku ekspresówki, sytuacja jeszcze się poprawi. – Liczymy, że wówczas w Bielsku-Białej będzie można być po jakichś 35-40 minutach jazdy – dodaje.
Nowa droga ułatwi jednak życie nie tylko góralom. Pozwoli również łatwo dotrzeć w Beskidy turystom z całego kraju. A „stolicę polskiej koronki” dzieli od węzła w Lalikach zaledwie 10 kilometrów. To kilka minut jazdy wygodną, wojewódzką drogą. Mocno skorzystają na tym fakcie także mieszkańcy Jaworzynki i Istebnej.
– Komunikacyjnie nowa droga na pewno nam pomoże, bo jak wygląda droga przez Wisłę w szczycie sezonu urlopowego – w wakacje czy zimowe ferie – wszyscy doskonale wiemy – mówi wójt gminy Istebna Stanisław Legierski. Jego zdaniem z tego powodu część turystów zostawała do tej pory w Wiśle. – Po prostu ludziom nie chce się przebijać w korkach na Kubalonkę, więc zostają w Wiśle. Teraz liczymy jednak, że dzięki żywieckiej dwupasmówce gości będzie u nas więcej – stwierdza wójt gminy Istebna, choć ostrzega także, że nowa droga przyniesie też zapewne zagrożenia. – Ważne więc, żeby turyści nas nie zadeptali. By Trójwieś Beskidzka zachowała swój spokojny charakter. By infrastruktura turystyczna rozwijała się w naszych miejscowościach w sposób zrównoważony – tłumaczy Stanisław Legierski.
Tak było jeszcze niedawno
Co ciekawe, jeszcze 30 lat temu gmina Istebna była jednym z najbardziej zamkniętych zakątków polskiej części Ślaska Cieszyńskiego. Warto przypomnieć, że do Jabłonkowa w czasach PRL-u górale musieli jeździć przez Cieszyn, a czynne całą dobę drogowe przejście graniczne Jasnowice-Bukowiec zostało utworzone dopiero w lipcu 1995 r. Niecały rok później mieszkańcy Jaworzynki zyskali zaś polsko-czeskie przejście graniczne tzw. małego ruchu granicznego – Jaworzynka-Herczawa.
Na mocy układu z Schengen, w grudniu 2007 r., oba przejścia zostały zlikwidowane. Dzięki temu droga do Republiki Czeskiej stanęła przed góralami otworem. Jakie znaczenie ma ten fakt na co dzień? Ogromne, choć z reguły jest niedostrzegane.
– Dziś jadąc do Cieszyna nie trzeba się już przebijać przez Wisłę, a po oddaniu do użytku dwupasmówki między Trzyńcem a Jabłonkowem podróż skróciła się o dobre dziesięć minut i wielu naszych mieszkańców wybiera właśnie tę trasę. Oby więc odcinek ekspresówki z Nawsia do Nieborów był jak najdłużej bezpłatny – mówi sołtys Koniakowa Jan Gazur.
Niemal 11 lat po otwarciu drogi przez Bukowiec do Jabłonkowa doszło w Trójwsi Beskidzkiej do kolejnego historycznego wydarzenia. W maju 2018 r. w Jaworzynce oddano do użytku ponad 700-metrowy odcinek nowej drogi, który (wraz z 200-metrowym nowym odcinkiem na Słowacji) skomunikował Jaworzynkę z Czernym po drugiej stronie granicy.
Oszczędność czasu i kilometrów
„Nowe połączenie to znaczna oszczędność czasu i kilometrów – pokonanie do tej pory najkrótszej trasy wiodącej przez Koniaków i Zwardoń średnio zajmowało kierowcom ponad pół godziny dłużej. Polsko-słowacka droga stanowi także jedyne połączenie komunikacyjne powiatu cieszyńskiego ze Słowacją i umożliwi szybsze i wygodniejsze przemieszczenie się podróżnych korzystających z tzw. europejskich korytarzy TEN-T przebiegających w Polsce i Słowacji. Nowa droga daje bezpośrednie połączenie z węzłem autostradowym w Świerczynowcu, co umożliwi naszym mieszkańcom i turystom szybkie i wygodne przemieszczanie się do Bratysławy, Wiednia i dalej na południe Europy, a także w kierunku zachodnim do Czech oraz północnym w kierunku Bałtyku” – reklamowali w 2018 r. nową drogę jej twórcy.
Dziś wiadomo jednak, że ze względu na usytuowanie oraz parametry tej szosy, spełnia ona dużą rolę jedynie w ruchu lokalnym. – Tutaj znacznie poprawiła sytuację, choć myślę, że okazała się również bardzo dobra dla środowiska naturalnego, bo znacząco skróciła czas przejazdu mieszkańców Jaworzynki i całej gminy Istebna na Słowację. Natomiast jeżeli mówić o oddziaływaniu turystycznym tej drogi, to ma ono wyłącznie charakter przygraniczny. To oczywiście także jest bardzo ważne, ale ekspresowa jedynka stworzy jednak zupełnie nowe możliwości, znacząco zwiększając dostępność komunikacyjną Trójwsi Beskidzkiej – mówi Bogdan Kasperek, dyrektor biura Stowarzyszenia Rozwoju i Współpracy Regionalnej „Olza” i zarazem sekretarz Euroregionu Śląsk Cieszyński.
Przypomina on zarazem, że do tej pory dla Śląska Cieszyńskiego najważniejsze znaczenie miała bliskość autostrady A1 z Gdańska do Ostrawy oraz obecna droga ekspresowa S52 z Bielska-Białej do Cieszyna i dalej do Frydka-Mistka i Brna.
– Te dwie arterie transportowe łączą nas ze światem, natomiast prawdą jest, że dojazd na Śląsk Cieszyński od słowackiej strony nie należał do tej pory do najszybszych. Tak więc dokończenie S1 na Żywiecczyźnie także z naszego punktu widzenia będzie bardzo ważnym wydarzeniem. Otworzy bowiem Śląsk Cieszyński z jeszcze innego, zupełnie nowego kierunku – tłumaczy Bogdan Kasperek i dodaje, że „Śląsk Cieszyński” jest euroregionem polsko-czeskim, ale od wielu lat współpracuje turystycznie również z partnerami słowackimi. – Oczywiście, głównie widać nasze działania na polsko-czeskim rynku turystycznym, mimo to podjęliśmy też kilka inicjatyw polsko-słowackich. I nowa droga da nowy, zdecydowany impuls podobnym przedsięwzięciom – stwierdza.
Gdy zaś Polacy połączą ekspresówkę S1 z autostradą A1 w okolicach Pyrzowic, natomiast Słowacy dokończą brakujący fragment autostrady D3 między Czadcą a Żyliną, nasz region zacznie czerpać korzyści z kolejnego transeuropejskiego korytarza transportowego.
Jeszcze więcej deweloperów?
Co ciekawe, nie wszyscy jednak tak optymistycznie patrzą w przyszłość. – Turystycznie to wy najbardziej zyskacie na nowej S1, bo choć brzmi to paradoksalnie, Żywiecczyzna wcale nie jest regionem turystycznym – mówi Radosław Szczepanek, przewodnik beskidzki z Rajczy, który w Internecie prowadzi również przewodnickiego bloga.
Tłumaczy przy tym, że wielu ludzi mieszkających o godzinę czy dwie jazdy samochodem od Żywca buduje w Beskidzie Żywieckim domki letniskowe. Nie są to więc typowi turyści, ale ludzie uprawiający raczej rekreację. – Podobnie jest z jednodniowymi gośćmi. U nas nie ma tylu restauracji czy atrakcji co po waszej stronie. Nie ma wielu miejsc, gdzie ci ludzie mogą zostawić pieniądze. W efekcie przyjeżdżają do Rajczy czy Węgierskiej Górki, spacerują, opalają się, grilują i wracają do domu. Inaczej niż w Wiśle czy Ustroniu, gdzie także przyjeżdżają ze swoimi grillami, ale przy okazji zostawią pieniądze w sklepach z pamiątkami czy w budkach z serami – mówi Radosław Szczepanek.
Jeden z nielicznych przewodników beskidzkich na Żywiecczyźnie, który utrzymuje się z turystyki, nie spodziewa się więc po dokończeniu żywieckiego odcinka S1 boomu turystycznego. Jego zdaniem region z pewnością odkryją za to deweloperzy. – Jeżeli już, to zaczną u nas powstawać kolejne apartamenty i osiedla domków letniskowych. Sądzę więc, że region zostanie jeszcze bardziej zabudowany. Wszystko dlatego, że Żywiecczyzna nie szanuje swego krajobrazu. Zjawisko, jakie widać w Trójwsi Beskidzkiej, czyli zabudowane Złoty Groń, Koczy Zamek czy Ochodzita (o tym problemie pisaliśmy szeroko w poprzednim „Głosie” – przyp. red.), u nas postępuje od dawna. A teraz będzie się jedynie pogłębiać – przekonuje.
Długoletni przewodnik beskidzki widzi jednak pewien potencjał nowej drogi. Jego zdaniem w przyszłości ekspresówka ponownie mocno zintegruje nasz region. A stanie się tak zwłaszcza wtedy, gdy otworzy się wygodna, dwupasmowa droga na Oświęcim.
– Oświęcim to część naszego regonu. To Tydzień Kultury Beskidzkiej i dawne województwo bielskie. Tymczasem obecnie turystycznie Oświęcim jest kojarzony z Krakowem. To się jednak zmieni w momencie, gdy w ciągu dwudziestu minut będzie można dotrzeć tam drogą ekspresową z Bielska-Białej. Nam, przewodnikom, będzie wówczas dużo łatwiej – przekonuje i tłumaczy, że spore wzięcie wśród odpoczywających w Beskidach mają jednodniowe wycieczki. I dzięki nowej ekspresówce lokalni touroperatorzy zyskają zupełnie nowe możliwości. – Wiadomo, mamy u nas renomowany Szczyrk, choć turyści bardzo dobrze postrzegają także Bielsko-Białą, chociażby przez pryzmat Szyndzielni, Studia Filmów Rysunkowych czy ścieżek rowerowych. Goście przyjeżdżający na Żywiecczyznę będą więc wkrótce mogli nocować nad jeziorem, a w kolejne dni jeździć na jednodniowe wycieczki w góry, kaskadą rzeki Soły, do Bielska-Białej, na Słowację, do Trójwsi Beskidzkiej, a w przyszłości do Oświęcimia. A niedaleko jest przecież Zator i Energylandia. Oczywiście już teraz proponujemy turystom takie wycieczki, ale bardzo często wielką barierą jest czas dojazdu. Sądzę więc, że nowa droga rozwiąże ten problem i pozwoli znacząco rozszerzyć wachlarz beskidzkich propozycji dla turystów – stwierdza Radosław Szczepanek.