Wydarzenia Bielsko-Biała

Galopem przez życie

Fot: Kuba Jarosz, n/z: Julita Kasztelnik

Rzadko można przeczytać coś o koniach w regionie, w kontekście sportu. Bo jeździectwo jest sportem elitarnym, przez co mało popularnym. Tym razem jest jednak pretekst, bo od niedawna w Bielsku-Białej mamy siedzibę profesjonalnego klubu jeździeckiego. Okazuje się też, że prezesem Śląskiego Związku Jeździeckiego jest bielszczanka, Julita Kasztelnik.

Żeby się tak poświęcić pasji do koni, trzeba je kochać. Pani Julita nie ukrywa, że są one jej miłością. I to od dziecka. Trudno jej dokładnie określić dzisiaj, co legło u podstaw tego. Jakaś fascynacja, zauroczenie? Pewnie tak, bo bez tego nie ma przecież emocji. A te muszą być skoro całe życie podporządkowuje się właśnie pasji.

– Kochałam konie od małego dziecka – nie ukrywa pani Julita. – I była to miłość skrywana, bo moi rodzice w żadnym razie nie chcieli słyszeć, że mogłabym się zapisać do jakiegoś klubu, chociażby po to, aby nauczyć się jeździć na koniach. Po prostu bali się o mnie.

Były więc marzenia, wyobrażenia i cierpliwość małej dziewczynki. A gdy już podrosła na tyle, że sama mogła decydować o tym, co może robić, a czego nie, galopem – śmieje się – pobiegła do znanego w Bielsku-Białej klubu „Hubertus” w Straconce. I tak zaczęła się jej przygoda, która wciąż trwa.

Sport dla wytrwałych

Dzisiaj Julita Kasztelnik jest szefową Śląskiego Związku Jeździeckiego i prezesem Jeździeckiego Klubu Sportowego „Czanki”. To ten klub właśnie przeniósł się ostatnio do Bielska-Białej. Z różnych względów formalnych.

– Mamy teraz w województwie czterdzieści pięć licencjonowanych klubów jeździeckich – mówi pani Julita, co u mnie, autora tego tekstu i laika jeśli chodzi o jeździectwo i same konie, wzbudza jednak zdziwienie. Bo skoro to tak elitarny sport, to podana liczba robi jednak wrażenie.

– No tak – przyznaje moja rozmówczyni. – Ale to wynik tego, że śląskie jest jednak bogatym regionem zamieszkałym w sporej części przez ludzi majętnych.
Warto więc w tym miejscu uświadomić sobie, w jaki w ogóle sposób funkcjonują kluby jeździeckie.

– Po pierwsze nie ścigamy się na torach, jak to się większości moich rozmówców kojarzy – wyjaśnia Julita Kasztelnik. – Uprawiane przez nas konkurencje to ujeżdżenie, skoki przez przeszkody, Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego, powożenie i sportowe rajdy konne. Mówię o tym, bo wiele osób nie rozróżnia konkurencji związanych właśnie z końmi. Po drugie ważnym aspektem wyniku sportowego jest posiadanie własnego konia lub koni, więc i zagwarantowanie miejsca o dogodnych warunkach utrzymania i trenowania. A poza tym konieczny jest profesjonalny sztab (trener, żywienie, fizjoterapia, obsługa kowalska, obsługa weterynaryjna, odnowa biologiczna…), sprzęt jeździecki, wyjazdy na zawody (transport koni) i poświęcony czas.
Słowem dziesiątki tysięcy złotych w skali roku. Niemniej sport to mocno widowiskowy i dający wiele, jak się okazuje, satysfakcji.

– Już sam kontakt ze zwierzęciem, to naprawdę duża przyjemność, odprężenie i poczucie bliskości z naturą – uważa pani Julita. – W końcu koń, to symbol wolności, przestrzeni, pędu ku nieskończoności.

Końska dawka

Codzienność bywa jednak bardziej przyziemna. Julita Kasztelnik, podwójny prezes, jest też znaną trenerką i to właśnie zajęcie sprawia, że przez życie pędzi – jak mówi – galopem.

– Trenuję zawodników w klubach rozsianych po całym województwie, więc ciągle mam wrażenie, że jestem w drodze, a w przerwach układam plany, gdzie znowu mam jechać – wyjaśnia nieco żartobliwie. – Ale, gdy człowiek lubi, to co robi, sił nigdy mu nie brakuje.
Konie zaś potrafią się odwdzięczyć za troskliwą opiekę. Bo to one grają przecież pierwsze skrzypce w sporcie. Nawet najlepszy zawodnik bez odpowiednio wytrenowanego konia nic wielkiego nie osiągnie.

– Trzeba dużo czasu, aby dany zawodnik tak współgrał z koniem, by razem zdobywali trofea – tłumaczy pani Julita. – To miesiące i lata treningu. Ale kiedy się już uda, nie ma większej radości.
O koniach można by jeszcze dużo pisać. Ale najlepiej samemu zobaczyć, jak wyglądają zawody sportowe, poczuć niezwykły klimat, by przekonać się, co jest takiego magicznego takiego tym sporcie. W naszym regionie w miesiącach wakacyjnych Śląski Związek Jeździecki zaplanował kilka zawodów. Będą się one rozgrywały m.in. w Ochabach, Żywcu, Skoczowie, Pszczynie, Radzionkowie, Wilkowicach i Zbrosławicach.


Ważniejsze osiągnięcia bielskiego obecnie klubu „Czanki”
2006 r
– Halowy Puchar Polski Juniorów – II m-ce – Aleksandra Musiał
– Mistrzostwa Polski Juniorów – III m-ce – Aleksandra Musiał
– udział w Mistrzostwach Europy Juniorów jako członek reprezentacji Polski – Grecja – Aleksandra Musiał
2007
– Halowy Puchar Polski Juniorów – III m-ce drużynowo
– udział w Mistrzostwach Europy Juniorów jako członek reprezentacji Polski – Francja – Aleksandra Musiał
2008
– Mistrzostwa Polski Południowej – II m-ce – Sonia Gaj
2009
– Mistrzostwa Polski Kuców – I m-ce – Joanna Stebel
– Halowy Puchar Polski Młodych Jeźdźców – II m-ce – Alicja Grygier
2010
– Mistrzostwa Polski Młodych Jeźdźców – I m-ce – Alicja Grygier

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin J
Marcin J
3 lat temu

Bravo!

Darek1
Darek1
3 lat temu

ale numer