Polsko-czesko-słowackie pogranicze kryje niejeden sekret. Prastarą tajemnicą owiane są m.in. słowackie megonki (megoňky), czyli unikalne kamienne kule. Skąd się wzięły, nie wiadomo. Powstało na ten temat wiele hipotez, ale za żadną nie stoją solidne, naukowe dowody. Niektórzy twierdzą nawet, że do ich powstania przyczynili się… kosmici. Chcecie się o tym przekonać? Wybierzcie się do Mostów koło Jabłonkowa.
Do Mostów koło Jabłonkowa dotrzemy pociągiem z Czeskiego Cieszyna, dalej zawiezie nas natomiast autobus. Wycieczkę najlepiej rozpocząć w przysiółku Szańce, tuż przy czesko-słowackiej granicy. Natomiast jeśli wybierzemy się tam samochodem, auto możemy zaparkować w okolicach miejscowej szkoły. Od podstawówki na Szańcach do Geoparku Megonki mamy około 1,5 km. To około pół godziny spokojnego marszu za znakami żółtego szlaku turystycznego.
My jednak wybieramy trasę dłuższą. W efekcie czeka nas wędrówka przez dwa państwa. Po drodze obejrzymy jednak kolejną spektakularną atrakcję turystyczną czesko (a raczej śląsko)-słowackiego pogranicza. To tzw. wielki szaniec jabłonkowski, stanowiący unikalny przykład klasycznych budowli obronnych stawianych dawniej na górskich przełęczach. Podobnych zabytków nie znajdziemy nie tylko w Republice Czeskiej.
Jabłonkowskie szańce przez wieki chroniły mieszkańców Śląska Cieszyńskiego od nagłych niebezpieczeństw, jakie mogły nadejść od strony Węgier. Historię tych górskich umocnień opowiada obecnie tzw. Centrum Zwiedzania Wielkiego Szańca. To nowoczesny budynek z ciekawą, interaktywną ekspozycją otwarty we wrześniu 2020 r. W jego wnętrzu na zwiedzających czeka wirtualny 3D model ukazujący zmiany fortyfikacji na przestrzeni wieków. Można tam obejrzeć manekiny w strojach z epoki, dawną broń, można też posłuchać muzyki z epoki.
Oczywiście warto zwiedzić Wielki Szaniec. My robimy to samodzielnie (mając w smartfonach do dyspozycji „kieszonkowy przewodnik”), ale istnieje możliwość zwiedzania jabłonkowskich fortyfikacji w grupie. Jeżeli zdecydujecie się na taką opcję, wcześniej koniecznie zarezerwujcie sobie polskojęzycznego przewodnika (koszt to 600 koron dla grupy maks. 20 osób). Przewodnik opowie wam, jak wyglądał system fortyfikacji na historycznej granicy śląsko-węgierskiej, dlaczego został wzniesiony, jak wyglądało codzienne życie żołnierzy, w jaki sposób rozwiązano kwestie logistyczne, np. jak zaopatrywano załogi szańców w wodę, żywność i amunicję, gdzie w jabłonkowskiej twierdzy znajdowały się bramy śląska i węgierska, dzwonniczka, studnia, dom dowództwa, prochownia, blokhauzy czy koszary.
Na co dzień wstęp na teren Wielkiego Szańca jest wolny, prowadzi też tamtędy zielony szlak turystyczny. I właśnie nim kierujemy się ku granicy czesko-słowackiej. Od przystanku autobusowego „Mosty Szańce, fortyfikacje” idziemy kilkaset metrów główną drogą, po czym skręcamy w lewo, w boczną uliczkę. Dochodzimy nią przez las do turystycznego drogowskazu Osada Dziejówka (Osada Dejovka) na czesko-słowackiej granicy. Od tego miejsca kierujemy się za znakami słowackiego żółtego szlaku turystycznego. Na terytorium Słowacji mamy do przejścia 4,5 km. Początkowo żółty szlak prowadzi ostro w dół, do miejscowości Miloszowa. Dochodząc do głównej drogi przez wieś, skręcamy w prawo, ale problemów orientacyjnych nie ma żadnych. Towarzyszą nam za to piękne panoramy m.in. granicznego pasma Połomów. Przerwę na odpoczynek robimy nad zalewem w Miloszowej, gdzie na turystów czeka drewniana wiata.
Kilka minut później ruszamy w drogę. Do megonek mamy już niedaleko. Geopark, który znajduje się zaledwie kilkadziesiąt metrów od czesko-słowackiej granicy, w 2003 r. zyskał status słowackiego pomnika przyrody. I faktycznie megonki są najciekawszym i jednym z najważniejszych stanowisk geologicznych na Słowacji. Na ten rarytas składają się niemal idealnie ukształtowane kule skalne o różnej wielkości (od 30 cm do ponad 2 metrów). Warto jednak zdawać sobie sprawę, że w przeszłości kule o średnicy trzech metrów nie były wyjątkiem. Niestety dziś w ścianie dawnego kamieniołomu pozostały po nich jedynie puste pokłady skalne.
Na czym zaś polega fenomen megonek? Na tym, że nie są bynajmniej wytworem rąk ludzkich. Powstały w naturalny sposób, ale jak, tego wciąż nie wiadomo. Wiadomo za to, że to światowy unikat. Podobne znaleziska odkryto jedynie w Kostaryce, Nowej Zelandii i lasach Ameryki Południowej. My nie musimy podróżować tak daleko. Z Cieszyna bez problemu dotrzemy do słowackiego geoparku w półtorej godziny. Megonki są zaś najciekawszym i jednym z najważniejszych stanowisk geologicznych u naszych południowych sąsiadów. Naturalna formacja liczy ponad 40 milionów lat. Odkryto je w 1988 roku w trakcie prac wydobywczych w kamieniołomie Padyšák w Miloszowej. Niestety w czasie wysadzania skał pękła wówczas największa kula o średnicy dochodzącej do 5 metrów.
Pierwotnie odkryto około trzydziestu kamiennych formacji o średnicy nawet do 3 metrów. Część trafiła jednak na wystawy, inne „sprywatyzowali” mieszkańcy, którzy wykorzystali geologiczne unikaty do… dekoracji ogrodów. Jeszcze inne ktoś postanowił rozbić na kawałki, ponieważ gruchnęła wieść, że w środku znajduje się złoto. Marzenia o szybkim i łatwym zarobku pozostały pobożnym życzeniem, mimo to megonki faktycznie są zaliczane do największych skarbów Słowacji. I to mimo iż pochodzenie kamiennych kul nie zostało jednoznacznie wyjaśnione przez naukę. Najbardziej prawdopodobna teoria głosi, że mogły one powstać w prehistorycznym morzu w wyniku ruchów wody przy morskim dnie. Nie brakuje jednak i takich, którzy twierdzą, że to… prehistoryczne jaja dinozaurów.
Kamienne kule w Megonkach to największe stanowisko tego typu w Europie. Co ciekawe, pierwsza wzmianka o tym miejscu pochodzi dopiero z 1995 r. Od tego czasu odwiedzają go jednak nie tylko geolodzy, ale także turyści z całego świata. I właśnie z tego powodu w 2019 r. miasto Czadca we współpracy z gminą Mosty koło Jabłonkowa urządziło geopark. Na fanów geoturystyki czekają tam piaskowce, iłowe łupki tworzące flisz oraz zlepieńce. Oczywiście w wyrobisku zrekonstruowanego dawnego kamieniołomu można też dostrzec słynne kamienne kule. Dodatkowo zostały one osadzone w drewnianej altanie, a przez geopark przebiega także edukacyjna, prawie 8-kilometrowa trasa rowerowa łączą to miejsce z Wielkim Szańcem w Mostach koło Jabłonkowa.
My po odpoczynku i kilkunastu minutach zachwytów opuszczamy dawny kamieniołom i leśną ścieżką docieramy do czesko-słowackiej granicy.
Przekraczamy ją i po chwili dochodzimy do czeskiego zabytku przyrody Filówka. Ten chroniony obszar rozciąga się na prawie 7 hektarach i strzeże cenne przyrodniczo łąki, dawne pastwiska oraz mozaikę terenów podmokłych i torfowych. Żółty szlak prowadzi skrajem tego obszaru. W ten sposób docieramy do kolejnej przyrodniczej osobliwości na trasie, czyli rezerwatu Motyczanka. Tworzy ją podmokła łąka rozpościerająca się na okolicznych łagodnych stokach. Specjalne traktowanie tego obszaru ma na celu zachowanie ekosystemu mokradeł stanowiących naturalne środowisko dla wielu rzadkich, zagrożonych i chronionych gatunków roślin i zwierząt.
Po około kilometrze dochodzimy w końcu do rozdroża szlaków turystycznych Motyczanka. Stąd od mosteckiej szkoły na Szańcach, czyli początku naszej wycieczki, dzieli nas już tylko niecałe 400 metrów. W nogach mamy ponad 8 km marszu. Pokonanie tej spacerowej trasy zajęło nam około trzech godzin.