Mogło być tak pięknie, wyszło jak zawsze. Podbeskidzie znów w ostatniej akcji straciło zwycięstwo…
– Jesteśmy źli na taką sytuację, bo inaczej być nie może. Myślę, że poprawnie rozegraliśmy mecz z bardzo dobrym przeciwnikiem. Kłania się skuteczność, bo stworzyliśmy sytuacje, gdzie powinniśmy skończyć to trzecią bramką. Nasz zawodnik był sam na sam i to byłaby „kropka nad i”, zamknięty mecz. A tak mamy 2:1, przez co przeciwnik używa prostych środków, stałych fragmentów z rzutu wolnego, rożnego, gdzieś dośrodkowania w pole karne by był chaos, by coś się działo. – mówi Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia.
– Powinniśmy spokojnie dowieźć to zwycięstwo, bo zasłużyliśmy żeby wygrać. Ale jeżeli nie umiemy tego zrobić, nie jesteśmy odpowiedzialni za swoje zachowanie w niektórych momentach no to na pewno może nas spotkać kara – i tak się właśnie stało – dodaje szkoleniowiec.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Tychy 2:2 (1:0).
Bramki: 29’, 49’ Danielak – 51’ Osyra (sam.), 90′ Mańka.
Super jak zawsze dno.