Do sporego kalibru niespodzianki doszło dziś po południu w Wieliczce. Miejscowi Górnik pokonał dużo wyżej notowanego Orła Ryczów. Zaskakujące są przy tym rozmiary triumfu gospodarzy.
Katem gości okazał się Mikołaj Pyś, który już w pierwszej połowie wpisał się na listę strzelców. Po zmianie stron goście rzucili się do odrabiania strat, ale brakowało im pomysłu na sfinalizowanie ataków. Na domiar złego raz po raz gubili piłkę w środku pola, a obrona nie była dziś monolitem. Ba, były w niej dziury niczym w szwajcarskim serze. W 58 min. Michał Kozik dośrodkował z prawego skrzydła, a stojący na 10 metrze Pyś musiał tylko skierować piłkę do pustej bramki. Zadanie tym łatwiejsze, że w promieniu 5 metrów nie było żadnego z obrońców. Gdzie się podziali? Do teraz nie wiemy. Czety minuty później obrona ryczowian znowu się rozpłynęła niczym kamfora. Tym razem dogrywał Michał Ptak, ale tym, który wykończył akcję ponownie był Pyś!
Ożywienie w szeregach gości wniosło wprowadzenie na plac gry Grzegorza Patera. Były zawodnik Wisły Kraków mógł przywrócić Orła do gry. Idealnie wszedł między dwóch obrońców i nawet im się urwał. Zdecydował się na strzał z około 12 metrów, ale ten był lekki, a przede wszystkim niecelny. A wystarczyło podać do lepiej ustawionego partnera i ten miałby patelnię. W innej sytuacji Paterowi brakło centymetrów, by z powodzeniem przelobował bramkarza. A tak przerzucił i jego, i poprzeczkę.
Ostatnie 20 minut Orzeł grał w liczebnej przewadze po tym jak boisko opuścił po drugiej żółtej kartkę Dominik Franczak. Nie wpłynęło to jednak na przebieg rywalizacji. Goście próbowali atakować, ale bili głową w mur, narażają się na kontry.
Górnik Wieliczka – Orzeł Ryczów 3:0 (1:0)
Orzeł: Kawaler, Biela (70’ Biela), Skwarczeński (65’ Maj), Matejko, Para (46’ Dukała), Pluta, Drobniak, Wilczyński (60’ Pater), Włosiak, Wnęk (46’ Labut), Kowalówka.
Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski