Turystyka górska przeżywa w Beskidach prawdziwy renesans. Tylu piechurów co obecnie, nie widywało się na szlakach od dawna. Niestety ma to też ciemną stronę: sterty odpadków i śmieci, jakie turyści pozostawiają po sobie w górach.
Sprawa nie jest nowa i pisano o niej wielokrotnie. Temat zawsze wywoływał powszechne oburzenie środowiska turystycznego. Teraz jednak zjawisko przybrało na sile, co pewnie wiąże się właśnie ze wspomnianą większą liczbą piechurów.
Pewnym pocieszeniem może być to, że śmieci rzadziej widuje się już tuż przy szlakach. Poza tym coraz częściej spotyka się osoby, które z własnej potrzeby i poczucia porządku po prostu zbierają – i zanoszą w doliny odpadki, jakie na szlaku porzucili inni.
Coraz częściej w góry wybierają się jednak ci, którzy wcale nie chcą ich poznawać i zdobywać, lecz po prostu w nich imprezować. Biwaki, grille, ogniska organizowane są nawet bardzo wysoko, w najbardziej odległych zakątkach, w miejscach – co warto podkreślić – gdzie biwakować się w ogóle nie powinno. To po takich ucztach na świeżym powietrzu (a czasami libacjach) pozostają zwały przeróżnego dziadostwa.
Przykładem są te zdjęcia wykonane ostatnio na Malinowie, Muńcule oraz w okolicach Rycerki. Czasami po takich imprezach uczestnicy próbują nieco posprzątać i pakują odpadki do worków. Ale co z tego, skoro nie zabierają ich ze sobą? Pozostawiają na miejscu, a zwierzęta, wiatr czy deszcz robią swoje. Wszystko za chwilę rozrzucone jest po całej okolicy.
Z tonami odpadów przynoszonych przez turystów coraz większe problemy mają też gospodarze schronisk. Z wielu beskidzkich schronisk zniknęły ogólnodostępne kosze na odpadki. Chodzi o to, aby turyści nie pozostawili po sobie żadnych „pamiątek”, tylko zabrali je ze sobą. Wielu się do tego stosuje, ale dla wielu takie lekcje są najwyraźniej zbyt upokarzające. Porzucone śmieci widuje się często właśnie w pobliżu górskich schronisk.
Idąc w góry zawsze przynoszę śmieci. Nie jest tego dużo ale korona z głowy mi nie spadnie… Może komuś przypadkiem wypadło ?
Wystarczy wyjechać na przełęcz Glinka i zobaczyć co w lasach Słowacji zostawiają żywieccy gorole. Tej hołocie zbierającej grzyby z flachą wódy w ręce lub z piwskiem do Europy jeszcze bardzo daleko.
Gdy tam byłem to widziałem różnych grzybiarzy nawet buraków z gazetą wybiorczą pod pachą zamiast flaszki.
Marsz Niepodległości w Warszawie jednak się ODBĘDZIE! Lewica WŚCIEKŁA! Jest decyzja wojewody mazowieckiego.
No tak, po górach i dolinach, będą też śmieci.
Do budy kundlu!!!
Trzeba dać się wykazać, niedawno na łamach Narodowcy Żywiecczyzny prężyli muskuły, muszą być w akcji.
Tak ci w domu mówili?
Problem może jest w wartości i nazywaniu “śmieci”, wnoszone przez turystów w góry nie są jeszcze śmieciami. Gdyby je inaczej nazwać ten honor turysty aby zabrać ze sobą byłby inny. Podobny problem w lasach jest z grzybiarzami. A więc wymyślmy ładniejszą nazwę dla śmieci w górach, lasach. Np. “towarzysze górskich i leśnych wędrówek”, choć możliwe są lepsze.
Problem to mamy my z Hermenegildą. Może gdyby zmieniła swój nick na bardziej przyjazny np. Zocha, Frania problem by zniknął.
Problem jest nieco inny: w akceptowalności podszywaczy, którym najbardziej nie pasuje duża ilość komentarzy od Hermenegildy. Sami nie mają wiele do powiedzenia więc komentarz do komentarza najłatwiej. Ja widzę, że mam więcej przeciwników a podszywaczy się akceptuje. Był inny nick zamiast Hermenegildy – Konstantynopolitańczykówna i było to samo z podszywaczami. A skądinąd dlaczego mam zmieniać nick przez siebie dawno wymyślony? Jest oryginalny, mi się podoba a niektórzy podszywacze, jaki by nie był nick, pod osłoną nie swojego ninku przemycają obraźliwe treści. Najlepszy byłby system od strony redakcji aby nie dopuszczał do zajmowania nicka już występującego.
Ta osoba ma problem sama z sobą a jedynie gdzie może zaistnieć to forum, plecie trzy po trzy i udaje że zna się na wszystkim.
Grafomanię Hermenegildy na tym portalu można swobodnie podciągnąć pod kategorię zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, towarzyszących nerwicy anankastycznej, gdyż „grafoman odczuwa przymus ekspresji piśmiennej, a każde zaniechanie tej czynności łączy się z przeżyciem lęku. Dopiero gdy wypełni schemat swojego zachowania, uwalnia się od napięcia nerwowego”
Super dr House ale jeszcze rozwiąż zagadkę moich zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych (jestem jednak za kompulsyjnymi) w grafomanii i to zrób równie swobodnie – z tym, że grafomanka nie pokazuje się na innych forach aby upowszechniać swoją twórczość. Myślę, że u obsesyjnej grafomanki jest nieodparta chęć do przedstawiania własnych utworów a nie nawiązywania do cudzych. Masz szansę na profesurę, postaraj się, dostarczę jeszcze trochę komentarzy na portalu.
Ale z tymi lękami dr House możesz mieć rację bo jak napiszę komentarz – nie zsikam się do łóżka.
Tam jeszcze jest ważna dana w pracy jaką robisz nade mną dr Hause. Bez rozwiązania nie dostaniesz profesury. Jest tak w tych moich lękach, że jeśli napiszę se komentarz – nie zsikam się do łóżka a jak nie napiszę też się nie zsikuję. To za darmo ode mnie ale miej w pamięci jak zostaniesz profesorem kto wniósł cegiełkę.
Popieram Twój post, ta osoba odbiera mi chęć czytania tego ciekawego portalu.
A zastanawiałeś się kiedyś, że ten ciekawy portal może stawać się mniej ciekawy jak się wypowiada Marek?
Marek, znamy się i z Twoich komentarzy, nie są jakieś wyjątkowo cenne. A jest ich też trochę na forum.