Gdyby rodzice byli rozważniejsi, mniej dzieci trafiałoby na stół operacyjny. Jak się okazuje, wiele groźnych wypadków, wymagających interwencji chirurgów, ma miejsce w domach i w ich otoczeniu.
W ostatnich latach przybywa młodych pacjentów, którzy w wyniku urazów odniesionych podczas zabaw i rekreacji oraz w konsekwencji domowych oparzeń wymagają leczenia w Oddziale Chirurgii Dziecięcej Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej. Części z tych urazów – wskazują w placówce – można by było uniknąć, gdyby dorośli opiekunowie poszkodowanych dzieci byli bardziej przewidujący i zapobiegliwi.
O przykrym zjawisku mówi Mirosław Harężlak, specjalista chirurgii dziecięcej, ordynator Oddziału Chirurgii Dziecięcej Szpitala Pediatrycznego oraz zastępca dyrektora ds. medycznych. Wskazuje, że rosnąca liczba urazów wymagających pilnej interwencji chirurgicznej to efekt zmiany sposobu życia młodych ludzi. Część z nich uprawia ryzykowne sporty, z natury zagrożone wypadkami, a część prowadzi niemal wyłącznie siedzący tryb życia i narażona jest na urazy nawet przy niewielkim zaangażowaniu sportowym czy ruchowym.
Ordynator nie kryje, że z jego doświadczenia jasno wynika, iż części urazów można by było uniknąć. Wystarczyłoby, żeby rodzice i opiekunowie dzieci wykazali większą wyobraźnię oraz przewidywanie i na przykład nie pozwalali na zabawę na ogrodowej trampolinie trzylatka z nastolatkiem, bo z oczywistych powodów jest ona dla pierwszego z nich dużym zagrożeniem. Identycznie rzecz się ma z rygorystycznym pilnowaniem, aby młody człowiek – wybierając się na rower, deskorolkę czy rolki – zakładał na głowę kask, a na kolana i łokcie specjalne ochraniacze. – Ten ochronny sprzęt z reguły jest w domu, ale nie ma nawyku jego zakładania. I nieraz bywa tak, że trafia do nas młody człowiek z poważnym urazem głowy po rowerowym wypadku, a jego rodzic na pytanie o to, dlaczego dziecko nie miało na głowie kasku, odpowiada: „Przecież on jeździł tylko koło domu”. Tymczasem to właśnie rodzice powinni wyrobić w dziecku nawyk zakładania kasku i innych ochronnych elementów zawsze, gdy wybiera się ono na jazdę i konsekwentnie pilnować jego stosowania – podkreśla chirurg.
Osobny problem, to domowe oparzenia, głównie małych dzieci. I w tym przypadku to od rodziców zależy, czy jakiś gorący płyn typu kawa, herbata czy zupa nie znajduje się w zasięgu małego człowieka. Rodzice oraz opiekunowie dzieci powinni również pamiętać, aby dziecko nie miało dostępu do jakichkolwiek żrących substancji. Niestety, bywa inaczej, a konsekwencje oparzeń są bardzo poważne, gdyż nie tylko oznaczają silny ból i ogromny stres, ale ich ślady w postaci blizn mogą pozostać na całe życie, odbijając się na dodatek na psychice oparzonej osoby.
Nie dość, że częściej dzieci mają różne wypadki kończące się wizytą u chirurga to dodatkowo lewackie oduraczanie funduje nam cywilizacyjny koniec. Znacząca część kobiet w wieku rozrodczym nie chce mieć dzieci. Ta zachodnia moda z feminizmem, hedonizmem i hasłami „róbta co chceta”, prowadzi coraz bardziej nasze społeczeństwo na manowce.
No tak, lewactwo co gorsze, “oduracza” od tradycyjnego seksu spod pierzyny, i jak tu mieć dzieci. Nie widzisz ciemności, ta sprzyja robieniu dzieci.
Ciemność sprzyja robieniu dzieci owszem ale tylko wtedy, gdy ma się niezbyt atrakcyjną partnerkę lub gdy jak śpiewał Ireneusz Dudek “tylko wina brak”
Czemu piszesz sam do siebie? Czy to jakaś wyższa forma komentowania?
dla podszywacza wszystko jest wyższa forma komentowania przy własnym poziomie, nie do wytłumaczenia podszywaczowi jak jest naprawdę.
Koniecznie Ziuta musi mieć na imię.
To trudny temat.
Rozwiń, podszywacz jak trudny temat.