Kierowcy zastanawiają się, czy na skrzyżowaniu w Nowych Dworach musi zginąć człowiek, by Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w końcu zadbała o poprawę bezpieczeństwa w tym newralgicznym miejscu. Nie ma miesiąca, by nie dochodziło tam do stłuczek lub wypadków. Niektóre były tak poważne, że tylko cudem nikt nie przypłacił ich życiem.
W Nowych Dworach droga krajowa nr 44 łączy się z powiatową i gminną. Widoczność na skrzyżowaniu w prawie każdą stronę jest ograniczona ze względu na ukształtowanie terenu i stojący przy samej jezdni budynek dawnej karczmy, który – oprócz tego, że zasłania widok – utrudnia manewry kierowcom tirów. Już niejedna naczepa o niego zahaczyła. Nic więc dziwnego, że kolizje są tam na porządku dziennym, a i wypadków nie brakuje. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zna problem, ale nie spieszy się z jego rozwiązaniem. Wprawdzie już w 2007 roku zaplanowała przebudowę skrzyżowania, w ramach której budynek miał zostać wyburzony, a fragment krajówki poszerzony, aby wydzielić lewoskręty, lecz do tej pory nie zostało to zrealizowane. Tymczasem mieszkańcy Nowych Dworów i wszyscy kierowcy, którzy przez tę miejscowość często przejeżdżają, coraz bardziej się niecierpliwią. Po okolicy krąży opinia, że przebudowę blokuje właściciel budynku, ten jednak zaprzecza pogłoskom.
– Przecież obecne przepisy bardzo ułatwiają wywłaszczanie nieruchomości potrzebnych do przeprowadzenia inwestycji drogowych, więc zgoda moja czy mojego poprzednika nie miałaby tu żadnego znaczenia. Niemniej doskonale zdaję sobie sprawę z zagrożenia, jakie stwarza ten budynek. Wprawdzie działkę, na której stoi, ja i moja żona kupiliśmy dopiero trzy miesiące temu, ale od dwunastu lat mieszkamy i prowadzimy sklep w sąsiedztwie. Większość wypadków, do których tutaj doszło, widziałem na własne oczy – jeśli nie na żywo, to na nagraniach z naszego monitoringu – mówi Grzegorz Gierek. Jak podkreśla, to właśnie budynek stojący przy skrzyżowaniu był ich główną przyczyną. Zasłania on bowiem widok na drogę krajową kierowcom jadącym od strony Zatora, co sprawia, że niejeden z nich zbyt gwałtownie hamuje, a wtedy samochód często wpada w poślizg. – Szczęściem w nieszczęściu nikt się tu jeszcze nie zabił. Ale w każdej chwili może do tego dojść, bo niektóre wypadki były naprawdę groźne. Dlatego, jeśli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad czy gmina zechce przejąć ten budynek, nie będę robił żadnych problemów. A nawet zależy mi, aby do tego doszło. Jednak na razie nikt nie jest tym zainteresowany. Poprzedni właściciel też na próżno czekał, aż ktoś się do niego w tej sprawie zgłosi, a przynajmniej tak mówił – wyjaśnia Grzegorz Gierek. Na razie mężczyzna na własną rękę umieścił na narożnikach i werandzie budynku elementy odblaskowe, aby samochody w niego nie wjeżdżały (co również niekiedy się zdarza) i napisał pismo do GDDKiA z prośbą o jego właściwe oznakowanie.
Jak się dowiedzieliśmy, w roku 2019 planowane jest wykonanie dokumentacji projektowej przebudowy skrzyżowania, a w kolejnym powinno dojść do realizacji inwestycji. Ale trudno polegać na tych terminach, gdyż półtora roku temu podawano nam znacznie wcześniejsze. Wedle ówczesnych informacji, połączenie dróg miało zyskać nowy kształt już w 2019 roku. Prace opóźniły się z powodu braku pieniędzy. – Wciąż staramy się o przyznanie środków na ten cel. Nie potrafię na razie powiedzieć, na czym będzie polegała przebudowa. Takie szczegóły będziemy znać dopiero po wykonaniu dokumentacji – twierdzi Iwona Mikrut, rzeczniczka prasowa krakowskiego oddziału GDDKiA.
rozwiązanie jest proste , zwolnij kierowco .! to nie karczma tam była ,a piekarnia. Wystarczyło by założyć bramki na viatol i droga 44 by opustoszała – jest to droga którą tiry i i inni niezamożni omijają autostradę płatną. Najczęstszą przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość Tirów od strony Zatora w kierunku Krakowa. Typowy artykuł dziennikarza który słyszał że gdzieś w trawie piszczy. jeśli ktoś myśli że dom zasłania to może ta osoba wyprostuje drogi. troszkę wyobraźni , wolniej , a dojedziemy wszyscy do celu.
Proszę jechać od strony kanału czyli od dołu. Szczególnie teraz – kiedy lustro jest zamrożone i nic nie widać. Czasami to jest loteria…
Jest sprawa odpowiedzialności samorządu gminy Brzeźnica za bezpieczeństwo na terenie gminy w myśl zadania własnego w zakresie “… bezpieczeństwa obywateli… ” Szkoda, że nikt nie wypowiedział się z tego miejsca nie na zasadzie, że są to kompetencje tylko GDDKiA.
Dla Emila dodaję, że takie zadanie własne dla władz gminy wynika z ustawy. W tym miejscu nie tylko jest zbieg drogi krajowej z powiatową ale jest tuż przy domu droga gminna najbardziej narażona na problem bezpieczeństwa. Władze gmin (nie tylko w Brzeźnicy) chętnie wyzbywają się takiego problemu wskazując na GDDKiA, Starostwo ale to nie do końca tak jest, że mają się tylko przyglądać. Władze gminy mają zobowiązania względem swoich mieszkańców, którzy poza obywatelami przejeżdżającymi przez gminę – korzystają również z tego miejsca. Dom (do wyburzenia Emil) i działka są zarejestrowane w majątku gminy. To mówię kichając nad głazem.
Zrobić przejście dla pieszych na progu zwalniającym albo wprowadzić ograniczenie do 30 km/h i postawić w obu kierunkach fotoradar. Bezpieceństwo murowane.
Nie takie proste. Już myślał o poprawie sytuacji niedawny Starosta Wadowicki i najlepsza rada była w kierunku wykupienia domu i działki, wyburzenia domu. Dom jest zawalidrogą.
Dom zburzyć żeby bydło drogowe jeszcze szybciej jeździło ? Kucnij d****u nad dużym kamieniem i kichnij 🙂
Mogę kichnąć w kuckach nawet nad głazem bez problemu. Spróbuj wyjechać w lewo od strony Zatora z drogi widocznej po lewej stronie zdjęcia przy domu lub od tej strony w lewo dalej w kierunku Zatora. Tam jest zakręt, który zasłania dom. Nie po to odsłania się widoczność aby szybciej jeździli kierowcy a nie żadne bydło. Odsłonięcie widoczności to bezpieczeństwo a nie niebezpieczeństwo.
Zdradzę jeszcze jedną wiedzę za darmo Emil, że wyjeżdżając w prawo a nie w lewo z drogi gminnej jest wielkie niebezpieczeństwo bo nic nie widać poprzez zasłaniający widoczność dom starej karczmy, który stoi tuż przy drodze i na zakręcie. Nic nie widać kto wyjedzie zza domu od strony Brzeźnicy. Koszmarna sytuacja. Z opisu artykułu budynek w planach miał być wyburzony, nikt tam nie mieszka, nie jest zabytkiem, właściciel budynku się zgadza na przejęcie (wykupienie). Jaki problem?