Nie od dziś wiadomo, że puchary rządzą się swoimi prawami. Niedawno b-klasowa Tarnawianka Tarnawa Dolna w trzeciej rundzie Pucharu Polski ograła piątoligowe Tempo Białka, by kilka dni później przegrać w lidze 2:7. Dziś tarnawianie znowu grali nie o ligowe punkty i… odprawili z kwitkiem kolejnego piątoligowca, choć mając dużą dozę szczęścia.
Tarnawianka po wyeliminowaniu Tempa znowu trafiła na zespół z makowskiej gminy i to z samej jej stolicy. A, że jest niżej notowana od Halniaka to podobnie jak z białczanami wystąpiła na własnym boisku, które z racji niewielkich rozmiarów sprawia rywalom wiele trudności adaptacyjnych. W 10 minucie popełnili błąd przy rozgrywaniu piłki „od tyłu”. Przede wszystkim zbyt lekko została ona podana do bramkarza i przejął ją Łukasz Sitarz, a następnie strzałem w długi róg wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Cieszyli się z niego jednak zaledwie kilkadziesiąt sekund. Po wznowieniu gry Tarnawianka odzyskała jeszcze piłkę, ale szybko ją straciła. Goście popędzili z kontratakiem wykończonym w najlepszy możliwy sposób przez Klaudiusza Bryndzę.
W przewie trener gości Maciej Melzer dokonał aż pięciu zmian, ale początkowo niewiele one dały. Wreszcie jednak makowianie nabrali wiatru w żagle i rozpoczęli szturm na bramkę rywali. Tylko, że robili wszystko, aby bramki nie zdobyć. Najpierw Jacek Bobek wyłożył piłkę Dorianowi Łukawskiemu. Ten z 8 metrów huknął, ale trafił w przesuwającego się Wojciecha Ficka. Poszedł jednak za piłką i mógł zrobić z nią wszystko. I chyba zbagatelizował sytuację. Zamiast silnie kopnąć ją do siatki lub wbić ją głową zdecydował się na lekkie „tyknięcie”. W efekcie Ficek poderwał się z ziemi i rozpaczliwym rzutem odbił dobijaną przez Łukawskiego piłkę. Chwilę później dwukrotnie w idealnych sytuacjach znajdował się Jacek Bobek. W obu pociągnął z woleja, ale jak mocno, tak niecelnie, choć czasu na przyjęcie piłki i spokojne posłanie jej do siatki miał bez liku. Pecha miał za to Szymon Bobek. Uderzył zza pola karnego, ale piłka uderzyła w słupek i choć w wewnętrzną część to jednak wyszła w pole.
Niewykorzystane okazje zemściły się. Łukasz Sitarz otarł się w polu karnym Halniaka o Łukasza Zajdę, a arbiter pomimo protestów gości wskazał na “wapno” (karnego na gola zamienił sam poszkodowany) – Widziałem, ale sędzia gwizdnął. Takie jego prawo. Trzeba było wcześniej strzelać – uspokajał zawodników Maciej Melzer, który po spotkaniu powiedział beskidzkiej24.pl, że nie ma co szukać winy w pracy sędziego. – Mieliśmy swoje sytuacje. Trzeba było je wykorzystać i byłoby po meczu – powiedział. Wcześniej zachęcał swoich podopiecznych do walki o remis. I ten mógł paść, a wręcz powinien (nawet pomimo wcześniej zmarnowanych „setek”), ale Grzegorz Antosiak piłkę meczową posłał głową nad poprzeczkę, choć oddawał strzał z kilku metrów i w dodatku nikt mu w tym zbytnio nie przeszkadzał.
Tarnawianka Tarnawa Dolna – Halniak Maków Podhalański 2:1 (1:1)
Tarnawianka: Ficek – Madejczyk (od 20 min. Borawski, od 55 min. Madej), Rybak , Żmudka , Grygiel, Ł. Sitarz, Basiura, Elżbieciak, D. Sitarz, Bury (od 46 min. Miś), Stopka
Halniak: Krupczak – Sarnicki (od 46 min. Łukawski), Gruca, P. Burliga (od 46 min. Zajda), Bachorczyk (od 46 min. Sz. Burliga), Michał Antosiak, Marcin Antosiak, G. Antosiak, K. Burliga, Krauz (od 46 min. Chorąży), Bryndza (od 46 min. J. Bobek)
Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski