Harcerska 47. Drużyna Wędrownicza „Hestia” z Cieszyna informuje o ambitnym wyczynie turystyczno – sportowym swojego druha.
Jeden z „wędrowców” poddawał się w Tatrach harcerskiej próbie, związanej z wyjściem na Rysy. Podstawowym założeniem było podsumowanie długotrwałego, systematycznego treningu. Harcerz miał wbiec na najwyższy polski szczyt, od strony słowackiej.
– Druh Szymon, nasz wędrownik, dokonał istotnych zmian w realizacji swojego wyczynu, w ramach próby „na naramiennik wędrowniczy”. Dokonał ich bardzo rozsądnie, ale też elastycznie i w duchu służby harcerskiej, a przy tym osiągnął bardzo efektowny wynik czasowy – mówi phm Patryk Konieczny, drużynowy 47 Drużyny Wędrowniczej “Hestia”.
Harcerz miał wbiegać od strony słowackiej, po której to leży słynna Chata pod Rysami. Najmłodsze, choć i tak powstałe jeszcze w 1933 roku, schronisko w Tatrach. Cechuje się między innymi tym, że nie prowadzi do niego żadna droga, jezdna ani wyciąg. Jest ono zaopatrywane jedynie przez tragarzy (tzw. nosiczów) lub turystów, którzy za wniesienie ładunku o wadze 5–10 kg otrzymują na górze herbatę z sokiem malinowym. En ostatni wątek zaważył właśnie na zmianie, jaką harcerz sam wprowadził.
– Zanim zacząłem wbiegać, zobaczyłem na dole stoisko “zabierz 5-10kg a w Chacie pod Rysami dostaniesz herbatę”. Poczekałem tam 5 minut. Nikt w tym czasie tego nie brał, a ludzi było sporo. Dosyć spontanicznie stwierdziłem, że zabiorę na plecy wór z 10 kilogramami ziemniaków. Na trasie pozytywnie odczuwałem zaliczone treningi i wciąż wszystkich wyprzedzałem. Według aplikacji ta trasa na Rysy do przejścia jest w 3.35 godz, a ja zrobiłem ją w 2.45 godz. (według mnie), a według aplikacji w 2.15 godz. Po czasie uważam że podjąłem dobrą decyzję – relacjonuje druh Szymon.
Co ciekawe, w drodze powrotnej Szymon zdecydował się jeszcze znieść butlę z gazem.
– Jesteśmy bardzo dumni z postawy Szymona, co pokazał również nasz Wędrowniczy Krąg Rady, który jednogłośnie pozytywnie przyjął całokształt prób – kwituje phm Patryk Konieczny.