W ciągu ostatnich kilku lat hulajnogi elektryczne zyskały sporą popularność. Równocześnie rośnie liczba wypadków ich użytkowników.
Statystyki dotyczące wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych robią złowrogie wrażenie. Jak poinformował 26 czerwca minister infrastruktury Dariusz Klimczak, od początku roku doszło już do 130 zdarzeń z udziałem użytkowników hulajnóg elektrycznych. Niemal 60 procent poszkodowanych to osoby poniżej 17. roku życia, a co trzeci wypadek miał bardzo poważne skutki.
W wielu miastach odnotowuje się gwałtowny wzrost liczby osób trafiających do szpitali z obrażeniami odniesionymi podczas jazdy na hulajnodze. Złamania kończyn, urazy głowy, stłuczenia czy otarcia skóry to najczęstsze przypadki, ale nie brakuje też poważniejszych, takich jak wstrząsy mózgu czy obrażenia wewnętrzne. Nie zawsze są to wypadki wynikające z nieuwagi samego użytkownika – często dochodzi do kolizji z pieszymi, rowerzystami lub samochodami, a także do upadków spowodowanych złym stanem nawierzchni czy nagłymi przeszkodami na drodze.
Liczby nie kłamią
Nasz region nie różni się w tym zakresie od reszty kraju. Analiza policyjnych danych z lat 2022-2025 (do końca pierwszego półrocza 2025 roku) pokazuje sporą liczbę zdarzeń drogowych z udziałem hulajnóg. W 2022 roku odnotowano 10 zdarzeń, z czego wszystkie były kolizjami – oznacza to głównie drobne uszkodzenia lub niewielkie obrażenia. W 2023 roku liczba incydentów była podobna – 9 zdarzeń – ale pojawiło się pierwsze tragiczne w skutkach zdarzenie. 30-letni mężczyzna zmarł w wyniku obrażeń po wywrotce na hulajnodze. Rok 2024 przyniósł 11 zdarzeń, w tym aż trzy kwalifikowane jako poważne wypadki drogowe, choć na szczęście bez ofiar śmiertelnych.
W pierwszej połowie 2025 roku odnotowano 6 zdarzeń w powiecie bielskim i Bielsku-Białej, wszystkie zakwalifikowane jako kolizje. – Kampanie informacyjne, szkolenia z zasad ruchu drogowego, a także promowanie używania kasków i innych elementów ochronnych mogą znacząco zmniejszyć ryzyko wypadków. Równie ważne jest uświadomienie pieszym i kierowcom, jak zachowywać się w obecności hulajnóg, by unikać niebezpiecznych sytuacji. W powiecie bielskim obserwuje się efekty takich działań. Spadek liczby poważnych wypadków w pierwszej połowie 2025 roku sugeruje, że profilaktyka i edukacja zaczynają przynosić wymierne korzyści – mówi rzecznik prasowy KMP w Bielsku-Białej Sławomir Kocur. Ale już do poważnego wypadku doszło kilka tygodni temu na Żywiecczyźnie, w miejscowości Szare, gdzie życie stracił nastolatek.
Jednym z największych problemów jest brak spójnych przepisów dotyczących korzystania z hulajnóg elektrycznych. W wielu krajach i miastach wciąż nie ustalono jasno, gdzie i jak można jeździć – czy na chodnikach, czy na jezdni, czy konieczne jest używanie kasków. Brak tych regulacji powoduje chaos, bo piesi muszą uważać na poruszające się z dużą prędkością hulajnogi. Nie pomaga też fakt, że wielu użytkowników nie przestrzega podstawowych zasad bezpieczeństwa – jeździ pod wpływem alkoholu, nie stosuje świateł po zmroku, a także ignoruje sygnalizację drogową.
Analiza zdarzeń w powiecie bielskim podkreśla właśnie ten problem: brak kasków, ignorowanie przepisów ruchu drogowego, a także prowadzenie hulajnóg pod wpływem alkoholu to czynniki znacznie zwiększające ryzyko poważnych urazów i wypadków. Mimo że prędkość maksymalna hulajnogi elektrycznej jest ustawowo ograniczona do 20 km/h, a na chodnikach do około 6 km/h, w praktyce użytkownicy często jeżdżą szybciej, ryzykując utratę kontroli nad pojazdem. Hulajnogi kupowane są przez zagraniczne portale, a te, które mają założoną blokadę prędkości, są przerabiane w serwisach i odblokowywane. Te najmocniejsze poruszają się z prędkością nierzadko wyższą niż motorowery…
Wielu ekspertów zwraca uwagę, że infrastruktura miejska nie jest jeszcze dostosowana do tak dynamicznego wzrostu popularności hulajnóg elektrycznych. Brak wydzielonych ścieżek, wąskie chodniki i nierówne nawierzchnie sprawiają, że jazda jest nie tylko mniej komfortowa, ale i niebezpieczna. Miasta stoją przed kolejnym wyzwaniem, muszą bowiem zainwestować w odpowiednie rozwiązania – od bezpiecznych pasów rowerowych, aż po miejsca do parkowania hulajnóg, które nie będą blokować przejść i chodników.
Rodzic ostrzega
Niedawno opisywaliśmy wypadek i trudną rehabilitację 16-letniego Kamila Łętka z Kalnej, który podczas jazdy na hulajnodze elektrycznej uległ poważnemu wypadkowi. Wyjechał z domu tylko na chwilę. Kiedy wracał, a był już dosłownie dwie minuty od miejsca zamieszkania, przewrócił się. Nikt nie wie jak, bo nie było naocznych świadków. Być może to była chwila nieuwagi, być może czegoś się przestraszył, może na drogę wyskoczyło jakieś zwierzę… Nieprzytomnego chłopca znalazła przejeżdżająca autem kobieta. Nie pomógł nawet kask rowerowy – Kamil walczy o powrót do sprawności, bo po upadku i silnym uderzeniu głową o asfalt, jedna strona ciała była praktycznie całkowicie sparaliżowana. – Kiedy teraz widzę chłopaków na hulajnogach w kaskach rowerowych, to chciałbym każdego przestrzec. Każdy kask rowerowy, który jest źle dopasowany i zapięty, może przesunąć się do tyłu i odsłonić czoło – mówi Artur Łętek, tata Kamila.
– Przestrzegam przed hulajnogami – mają małe kółka, są wywrotne i w momencie uderzenia w krawężnik, kamień czy jakąś nierówność, człowiek leci od razu przed pojazd. Kask rowerowy na hulajnodze odpada – zsuwa się do tyłu, dzieci często nie zapinają pasków pod szyją i nie spełnia swojej funkcji. Generalnie z perspektywy czasu radziłbym nie kupować hulajnóg elektrycznych, a jeśli już, to tylko w komplecie z kaskiem ze szczęką, bo ten chroni głowę w razie upadku. Szczęka w kasku może uratować życie, nawet jeśli kask się lekko zsunie. Wszystko może być połamane, ale głowa jest najcenniejsza – to centrum dowodzenia, komputer. Jeśli jest uszkodzony, jest bardzo źle. Rower elektryczny jest na pewno bezpieczniejszy – ma większe koła, jest stabilniejszy – mówi dziś Artur Łętek.
Tylko w kasku
Z roku na rok przybywa urządzeń o coraz wyższych osiągach, co wymaga od użytkowników nie tylko lepszych umiejętności, ale też większej odpowiedzialności. Coraz częściej mówi się o certyfikatach bezpieczeństwa pojazdów oraz bardziej rygorystycznych kontrolach stanu technicznego hulajnóg. – Problem w tym, że nawet jeśli hulajnoga jest fabrycznie zablokowana, dziecko znajdzie w internecie sposób, żeby ją odblokować. Poza tym można kupić w internecie hulajnogę, która jedzie 65 km/h – to jest niezgodne z prawem, a jednak dostępne. Kamil kupił hulajnogę z dwoma silnikami, żeby jeździć po górach, a nie po ulicach. Niestety, wystarczyło kilka metrów, żeby doszło do wywrotki i uderzenia głową w asfalt – mówi tata Kamila. – Człowiek dopiero zdaje sobie sprawę z ryzyka, gdy sam się o tym przekona. W mediach powinno się bardziej nagłaśniać skutki takich wypadków – choćby po to, żeby rodzice wiedzieli, czym to grozi…
Jeszcze w tym roku ma wejść w życie nakaz jazdy w kaskach między innymi na hulajnogach do 16 roku życia.