Dzisiaj zwołano pilną sesję Rady Miejskiej w Bielsku-Białej. Powodem była potrzeba uchylenia podjętego w sierpniu apelu w sprawie relokacji migrantów. Radni uchwałę zdecydowali się odrzucić, ponieważ jej podjęcie groziło konsekwencjami finansowymi.
Sesja była krótka, bowiem w porządku obrad znalazł się tylko jeden punkt – zniesienie apelu sprzeciwiającego się relokacji migrantów na terenie Bielska-Białej, który radni podjęli w sierpniu. O udzielenie głosu w tej sprawie – bezskutecznie – wnioskowało troje mieszkańców, którzy zapewne chcieli odwieść radnych od zamiaru uchylenia uchwały.
Do dyskusji nad projektem uchwały uchylającej apel zgłosił się radny Krzysztof Jazowy. Wyjaśnił, dlaczego radni postanowili wycofać się z apelu. – Z uzyskanych informacji wynika, że tracimy jako miasto, a przede jako wszystkim mieszkańcy 100 milionów złotych. Są to olbrzymie środki, których jeżeli nie otrzymamy, wiele ważnych inwestycji nie zostanie zrealizowanych. Nadmienię tylko, że to poprzedni rząd i minister z naszego miasta, czyli pan Grzegorz Puda, wtedy minister funduszy i polityki regionalnej, w taki, a nie inny sposób wynegocjował umowę partnerską. Istotnym elementem negocjacji z Komisją Europejską umowy partnerstwa na lata 2021-2027, czyli podstawowego dokumentu, który określa strategię wykorzystania funduszy europejskich w Polsce była kwestia niedyskryminacji. Państwa członkowskie i komisja podejmują odpowiednie kroki w celu zapobiegania wszelkiej dyskryminacji ze względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną. Ewidentnie widać, że niestety możemy utracić te środki. Zresztą już otrzymaliśmy pismo, z którego jasno wynika, że jest taka możliwość – uzasadniał.
W sali rozległy się okrzyki „hańba”, a radnych nazywano także… judaszami. Przewodnicząca Rady Miejskiej zarządziła przerwę, a po niej radni przeszli do głosowania. 13 osób było za uchyleniem apelu w sprawie relokacji migrantów, 9 przeciw.