Kilkanaście miesięcy temu miłośnicy rowerów BMX i deskorolkowcy zebrali około trzystu pięćdziesięciu podpisów i wysłali petycję do władz miasta, postulującą budowę skateparku w Kalwarii.
Lokalny samorząd podjął inicjatywę. Schody zaczęły się w niespodziewanym momencie. – W reakcji na postulaty przystąpiliśmy natychmiast do realizacji inwestycji – mówi burmistrz Augustyn Ormanty. – Zarezerwowaliśmy w budżecie gminy 340 tys. zł. Tyle wynosi koszt budowy skateparku. Jak zaznacza włodarz, suma nie wzięła się nie wiadomo skąd. W ubiegłym roku zrealizowano bardzo podobny obiekt w Oświęcimiu. Kosztował około 330 tysięcy zł. Można zatem było przypuszczać, że jest nawet pewna niewielka rezerwa. Stało się jednak zupełnie inaczej.
– Firmy, które przystąpiły do przetargu, zażądały od 750 do 800 tysięcy złotych – informuje burmistrz. – Przetarg unieważniliśmy i rozpisaliśmy nowy. W drugim sytuacja z cenami powtórzyła się. I znów musieliśmy unieważnić przetarg. Działanie firm może mieć znamiona przestępstwa, polegającego na próbie wyłudzenia kilkuset tysięcy złotych. Te same firmy startowały w ubiegłym roku do przetargu w Oświęcimiu z zupełnie innymi cenami. Dodajmy, że firmy, o które chodzi, nie mają swych siedzib w naszym regionie. Kalwaryjski skatepark ma powstać obok orlika (zob. foto), a zatem będzie kolejnym elementem kompleksu sportowo-rekreacyjnego przy ulicy Mickiewicza, na który składają się: stadion Kalwarianki, korty i siłownia na powietrzu.