Sezon narciarski za pasem. Narciarze już ostrzą krawędzie „desek”. W największym szczyrkowskim ośrodku narciarskim Szczyrk Mountain Resort trwają także ostatnie prace związane z uruchomieniem kolejnych wyciągów i przygotowaniem tras narciarskich. Dodatkowo ośrodek szykuje się do walki z… silnym wiatrem.
latach kompletnej stagnacji i mizerii Szczyrk urasta do miana jednego z najlepszych – jeśli nie najlepszego – kurortu narciarskiego w Polsce. Jednym ze znaków rozpoznawczych tej przemiany są nowoczesne wyciągi linowe, jakie pojawiły się w miejscu przestarzałych orczyków. Miniona zima pokazała jednak, że nawet najwspanialsza technika przegrywa z siłami natury. Zabójczy dla komfortowych kanap okazał się … wiatr. W ciągu minionego sezonu z jego właśnie powodu przez 8 dni wyciągi w SNR musiały być unieruchomione. To sporo, zważywszy że sezon trwał w Szczyrku niespełna 3 miesiące. Pojawiły się nawet opinie, że poczciwe orczyki były lepsze, bo bardziej niezawodne. Mogły pracować nawet w czasie huraganu. Widywało się obrazki, kiedy to porywisty wiatr dosłownie wywracał czy spychał z torów jadących w górę narciarzy, lecz na samą pracę orczyka nie miało to większego wpływu. Czasem, gdy naprawdę mocno duło, lina mogła spaść z jakiejś prowadnicy, lecz wtedy pojawiał się pracownik obsługi z drabiną i po kilku minutach wyciąg mógł znowu wozić narciarzy. Teraz jest inaczej, bo duże i stosunkowo lekkie kanapy (a nawet gondole), wyposażone w ogromne osłony przeciwdeszczowe, bujają się na wietrze jak liście na wierzbie. I nie trzeba nawet silnych podmuchów, aby sytuacja robiła się niebezpieczna. Dlatego, gdy mocniej powiało nowoczesne wyciągi – ku rozpaczy narciarzy – kanapy stały! Co prawda poprzednia zima była wyjątkowo wietrzna w porównaniu z wcześniejszymi i można domniemywać, że w tym roku aż tak często halny nie będzie się dawał w Beskidach we znaki, lecz nie można zdawać się wyłącznie na ewentualną łaskawość aury. Stąd też na wyciągach pracujących w SMR montowane są właśnie specjalne systemy przeciwwiatrowe.
Oczywiście z siłami natury się nie wygra i wiatru ot tak wyłączyć się nie da. Można jednak próbować uczynić kanapy mniej wrażliwymi na jego podmuchy, a dzięki temu będą mogły kursować w warunkach, w który w poprzednim sezonie należało je unieruchamiać.
Na czym polegają te działania? Z informacji jakie udało nam się uzyskać wynika, że chodzi o trzy rodzaje zabezpieczeń.
Po pierwsze, na peronach wyciągów linowych montowane są dodatkowe osłony przeciwwiatrowe. Peron to bowiem newralgiczne miejsce. Kanapa na pewien czas zostaje tam wypięta z liny nośnej – prowadzi ją wtedy system gumowych rolek – i staje się bardzo wrażliwa na podmuchy.
Po drugie, na oparciach kanap zamontowane zostaną ważące około 20 kilogramów stabilizatory. Są to wypełnione niezamarzającą cieczą rury przypominające kształtem rozwartą literę „U”. Gdy kanapa wychyla się na bok, umieszczony w stabilizatorze płyn przemieszcza się w przeciwnym kierunku, co ogranicza bujanie. Taki system umożliwia pracę wyciągu nawet przy bardzo silnych bocznych podmuchach.
Po trzecie, zmieni się system zawiadywania ruchem wyciągów podczas silnego wiatru. Do tej pory, gdy prędkość wiatru przekraczała dozwoloną granicę, wyciąg był automatycznie unieruchamiany. Teraz o tym czy urządzenie należy zatrzymać, czy też wystarczy, że ograniczy się jego prędkość, decydować będzie człowiek. Aby maszynista wyciągu mógł właściwie ocenić sytuację, będzie miał obecnie do dyspozycji dodatkowe informacje pochodzące z czujników monitorujących na bieżąco to, jak zachowuje się lina na rolkach prowadnic. Dzięki temu lepiej niż do tej pory będzie można kontrolować, czy warunki pracy urządzenia są na tyle bezpieczne, że mimo wiatru może ono nadal funkcjonować.
Kiedy p.Galczak puści coś o pisowcach bo ostatnio cienko z propaganda w beskidzka24 ?