Wydarzenia Bielsko-Biała

Kara za zaradność. Niepełnosprawna bielszczanka jest zdruzgotana

Fot. www.mops.bielsko.pl

Niepełnosprawna bielszczanka wykazała się nie lada przedsiębiorczością i zapałem. Otworzyła małą firmę i pozyskała unijną dotację. W MOPS-ie potraktowano to jako dodatkowy dochód i dano jej szlaban na wszelkie świadczenia, w tym przede wszystkim dla jej córeczki. Dziś nie ma ani firmy, ani pieniędzy.

Dwa lata temu mieszkanka Bielska-Białej zwróciła uwagę na możliwość pozyskania unijnej dotacji na aktywizację zawodową kobiet niepełnosprawnych. Musiała się do tego przedsięwzięcia solidnie przygotować – brać udział w szkoleniach, ułożyć pomysł na działalność gospodarczą i opracować harmonogram. Później zakupić rzeczy potrzebne do prowadzenia firmy, rozliczyć się z tych zakupów i przygotować do kontroli. Otrzymała 21-tysięczną dotację, którą wykorzystała na otwarcie zakładu usługowego i między innymi zakup samochodu oraz comiesięczne środki pomocowe w wysokości 1,7 tysiąca złotych, które wykorzystywała na przykład do rozliczeń z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych czy tankowania pojazdu. Zgodnie z umową, firmę musiała prowadzić przez rok i tak też się stało. Dzisiaj nie prowadzi już tej działalności. – Mimo późniejszych problemów warto było sięgnąć po dotację, bo wyszłam poza dotychczasowe życie, sporo się nauczyłam, zajęłam się czymś konkretnym i zakupiłam niezbędne rzeczy, choć zarobku na tym nie było – wspomina dzisiaj.

Z racji skromnych dochodów, grupy inwalidzkiej i wychowywania dziecka kobieta pobierała szereg zasiłków za pośrednictwem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bielsku-Białej. – W fundacji, za pośrednictwem której sięgnęłam po dotację, od początku mnie uspokajano. I mówiono, że nie ma się czego obawiać, bo dotacja to nie jest żaden dochód i nie płaci się od niej podatku – mówi.

Stało się jednak inaczej. – Bielski MOPS zabrał mi zasiłki. Nie otrzymuję już zasiłków z tytułu przewlekłej choroby na żywność. Zabrano nawet zasiłek dla córki na obiady w szkole. Tłumaczono mi, że to zasiłki specjalne, a dotacja to mój dochód. Według nich przekroczyłam kryterium dochodowe o 147 złotych. Z tego samego powodu nie mam nawet szansy na pieniądze z programu „500+” – opowiada kobieta. Decyzję bielskiego ośrodka poparło Samorządowe Kolegium Odwoławcze. „Zdaniem Kolegium prawidłowo organ pierwszej instancji do dochodu rodziny odwołującej doliczył dochody z tytułu otrzymywanych środków bezzwrotnej pomocy zagranicznej (…). Środki te stanowią dochód w rozumieniu ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci. Dochód ten podlega zatem uwzględnieniu przy obliczaniu dochodu rodziny” – oceniło SKO.

Z taką interpretacją nie zgadza się bielszczanka, która skierowała sprawę do sądu administracyjnego. I liczy, że ten przyzna jej rację. „Kwota otrzymanej dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej absolutnie nie jest dochodem. Mogłaby być co najwyżej przychodem. Całość kwoty otrzymanej dotacji zobowiązana była pani wydać na inwestycje w swojej firmie, co więcej musiała pani przedstawić rozliczenie kwoty dotacji, co było warunkiem jej otrzymania (kwalifikowalności). Kwota dotacji nie była opodatkowana podatkiem dochodowym, gdyż w całości pokryta została kosztami (co do grosza), nie ma więc podstaw by traktować ją jako dochód” – ocenił w piśmie do bielszczanki prawnik organizacji udzielającej dotacji. Jednocześnie powołał się na szereg podobnych spraw z innych polskich miast, gdzie ośrodki pomocy społecznej dotacji bynajmniej nie traktowały jako dochód. Przytoczył też stanowisko Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie, który uznał, że bezzwrotna dotacja na otwarcie firmy nie stanowi dochodu i nie ma wpływu na przyznanie zasiłku okresowego.

– Podejrzewam, że nie tylko ja w Bielsku-Białej mam podobny problem z MOPS-em. Nie spodziewałam się, że na końcu stracę wszystkie środki z MOPS-u i zostanę w ten sposób… ukarana za przedsiębiorczość. Zabrano mi wszystko jeszcze zanim wygenerowałam jakikolwiek dochód z działalności. Dzisiaj tej działalności już nie mam, a nasza sytuacja finansowa jest trudna. Wprawdzie z dotacji został mi na przykład samochód, ale ja ten samochód muszę zatankować. Nie kupię dzięki takiemu „dochodowi” obiadów dla dziecka. Teraz na dodatek stan mojego zdrowia się pogorszył, a ta sprawa kosztuje mnie mnóstwo nerwów – rozkłada ręce mieszkanka.

– Morał z tego taki, że lepiej nic nie próbować, tylko leżeć w domu, bo wtedy zasiłki się należą – komentuje osoba, która zapoznała się z historią bielszczanki.

google_news
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Adrian
Adrian
5 lat temu

Skoro tak dobrze firma prosperuje to dlaczego po roku już się nią ta pani nie zajmuje? Może wzięła hajs a teraz jeszcze chce kasę z mopsu? Ludziom to zawsze mało… tak tak ciężko się pracuje lepiej brać zasiłki…

Piotr
Piotr
5 lat temu
Reply to  Adrian

Z artykuły wynika że firmy nie ma już. Proszę czytać ze zrozumieniem

Adams
Adams
5 lat temu

i****i w tym urzędzie pracują.

edward
edward
5 lat temu

MOPS rozgonić na cztery wiatry a pienią rozdysponować potrzebującym

Paweł
Paweł
5 lat temu
Reply to  edward

A kto ma rozpędzić? Może Pan Edward?

edward
edward
5 lat temu
Reply to  Paweł

Jak bym miał możliwość to tak