Wydarzenia Bielsko-Biała Oświęcim

Kasiu, Rito, przed wami najważniejszy wyścig!

Zdjęcia: Mirosław Jamro

Młode, urocze, o wielkim sercu, zawsze uśmiechnięte, z pięknymi planami na przyszłość – tak Katarzynę Konwę i Ritę Malinkiewicz opisują przyjaciele. W jednej chwili szczęście zamieniło się w dramat, gdy rowerzystki zostały dosłownie zmiecione z drogi przez samochód. Z ciężkimi obrażeniami trafiły do szpitala, gdzie trwa walka o ich życie i zdrowie. Zszokowani bliscy i przyjaciele już przygotowują się, by pomóc kobietom w powrocie do normalnego życia. I chcą poruszyć sumienia wszystkich, którzy wyjeżdżają na drogi, by do takich koszmarnych wypadków nie dochodziło. – Bo mogło to spotkać każdego z nas – mówią.

Zawsze uśmiechnięte

W wypadku, do którego doszło 1 czerwca w Wilkowicach, ucierpiały mieszkająca w tej gminie 30-letnia Katarzyna Konwa i pochodząca z Zatora 25-letnia Rita Malinkiewicz.

– Kasia jest jedną z najcudowniejszych osób, jakie w życiu spotkałem. Gdy tylko ją poznałem, wiedziałem, że z Markiem będą bardzo szczęśliwi – mówi bielszczanin Maciej Wojtowicz, były mechanik polskiej kadry kolarstwa górskiego, znany mieszkańcom i czytelnikom jako „Doktor od rowerów”. – Zawsze powtarzam, że gdybym była mężczyzną, to wzięłabym Kasię za żonę. Jest cudowną żoną i matką – dodaje jego żona, Krystyna. Od lat przyjaźnią się Katarzyną i jej mężem Markiem Konwą, olimpijczykiem, utytułowanym kolarzem górskim i przełajowym, również goszczącym na naszych łamach. Konwowie wyjechali z Leszna, osiedlając się w rejonie Bielska-Białej, widząc to miejsce jako idealne do życia, dla środowiska rowerzystów oraz treningów górskich, szosowych i przełajowych Marka. – Kasia jest wzorem do naśladowania. Zawsze uśmiechnięta, nigdy na nic nie narzeka. Jeśli czegoś się nie da, to ona… to zrobi. Nie tylko cudownie zajmuje się dziećmi i prowadzi dom, ale od początku była nieocenionym wsparciem dla swojego męża, profesjonalnego sportowca, biorąc na swoje barki bardzo dużo obowiązków, dbając o niego i jego specjalistyczną dietę, by mógł trenować i prowadzić biznes – opowiadają bielszczanie. – Kasia zaczęła jeździć na szosie, by coś dla siebie zrobić, odprężyć się, odetchnąć, spędzić czas z innymi dziewczynami – dodają.

– Rita jest przyjaciółką rodziny. Ona i Kasia przypadły sobie do gustu. Rita to fajna, pozytywna i uśmiechnięta dziewczyna. Często się spotykały, a Rita czasem zostawała na noc u Kasi i Marka, pomagała zajmować się ich dziećmi. Tworzą zgraną i wesołą paczkę – mówią Wojtowiczowie. Rita Malinkiewicz, mimo że ma ledwie 25 lat, to doświadczona zawodniczka, bo z prawie dziesięcioletnim doświadczeniem w kolarstwie szosowym, przełajowym i górskim. Zdobywała czołowe miejsce na mistrzostwach Polskich i wielokrotnie reprezentowała Polskę na arenie międzynarodowej.

To miał być piękny dzień

Feralny dzień miał być początkiem nowego projektu kolarskiego Rity Malinkiewicz. Tego dnia, w ramach inicjatywy „RittRide”, zaprosiła miłośników kolarstwa na wspólny trening. – „Jeśli kręcą Cię kilometry i lubisz aktywnie spędzać czas, to jest to idealny moment, aby dołączyć do grupy, bez względu na posiadane umiejętności! Będzie to zapewne czas spędzony w miłej atmosferze, postaram się pomóc oraz przekazać niezbędną wiedzę, aby pokonywane kilometry były przyjemniejsze” – pisała na Facebooku. – Umówiłam się z dziewczynami na ten trening w Straconce. Była to bardziej zabawa, takie pierwsze spotkanie, głównie dziewcząt, zainteresowanych kolarstwem. Miało być delikatnie i wesoło, by każdy mógł spróbować swoich sił – opisuje Krystyna Wojtowicz, która również wyjechała z domu rowerem. Zastanawiała się, czy jechać najpierw do Kasi i Rity, czy też czekać na miejscu zbiórki przy stacji „Orlen” w bielskim Lipniku. Wybrała to drugie.

Młode kobiety żartowały, że robią sobie wspaniały Dzień Dziecka. W jednej chwili miłe popołudnie zamieniło się jednak w koszmar dla rowerzystek, ich bliskich i przyjaciół. Kasia i Rita wyruszyły z domu Konwów w Wilkowicach. Kierująca samochodem wjechała w nie, gdy przejechały około kilometr. – Marek był wtedy w domu z dwojgiem swoich małych dzieci. Zadzwonił do mnie, gdy dowiedział się o wypadku z facebookowych Bielskich Dróg, bo nie mógł zostawić dzieci samych. Sam od razu zacząłem dzwonić do mojej żony. Można sobie wyobrazić, co czułem, wiedząc, że wybierała się razem z dziewczynami. A telefon Krysi nie odpowiadał… Mój współpracownik uspokajał mnie, że Krysi nic nie mogło się stać, bo pokierował ją bezpieczną trasą. Bóg czuwał nad nią i naszą rodziną… Po chwili Krysia odebrała telefon ode mnie, płacząc, rozpaczając. Jak się okazało, rozmawiała z policjantem, który odebrał telefon Rity i próbował z nią ustalić między innymi to, kim są ranne kobiety i gdzie jechały – relacjonuje Maciej Wojtowicz. – To od niego się dowiedziałam o wypadku. Byłam w szoku, choć najpierw myślałam, że ktoś sobie robi głupie żarty, opowiadając niestworzone historie. Prawda zaczęła do mnie docierać, gdy podawał kolejne szczegóły… – mówi Krystyna Wojtowicz.

Walka o życie

Maciej Wojtowicz pojechał po żonę do Straconki, by wspólnie udać się do Wilkowic. Droga do domu Konwów była zablokowana. Bielszczanie pojechali inną i przekazali przyjacielowi smutne wieści o wypadku. Był zszokowany, ale podświadomie wiedział, że chodzi o jego żonę i przyjaciółkę, z okna widział lądujący śmigłowiec lotniczego pogotowia. – Zostaliśmy z jego dziećmi. Powiedzieliśmy, by jechał do Szpitala Wojewódzkiego, bo od policji wiedzieliśmy, że jedna z dziewczyn została właśnie tam przewieziona. Jak się okazało, była to właśnie jego Kasia. Marek spędził tam parę godzin, ale wiadomo, jak to teraz w szpitalach wygląda. Mógł stać tylko pod drzwiami, choć został dobrze potraktowany i udzielano mu informacji o żonie – opisują Krystyna i Maciej Wojtowiczowie. – Przez ten i kolejne dni żyliśmy wszyscy jak w transie, zszokowani, nie wierząc, że nas to spotyka – wyznają.

Bliscy, szanując prywatność rannych kobiet, nie mówią o szczegółach dotyczących stanu ich zdrowia. W momencie przygotowywania tego artykuł wiadomo było, że stan Katarzyny Konwy określono jako ciężki, ale stabilny. Jeszcze bardziej skomplikowany był stan Rity Malinkiewicz leczonej w sosnowieckim szpitalu. Obie kobiety przeszły operacje. – Mają profesjonalną opiekę. Ufamy lekarzom. Na bieżąco wiemy, co się z nimi dzieje – stwierdzają przyjaciele. – Wierzymy, że wrócą do zdrowia, że wrócą do nas, do swoich rodzin. To bardzo silne i twarde kobiety, kochające życie i ludzi, po prostu musi im się udać – mówią wzruszeni Wojtowiczowie.

Dlaczego?

Przypomnijmy, że do wypadku doszło 1 czerwca około 16.30 na ulicy Żywieckiej w Wilkowicach, nieopodal skrzyżowania z ulicą Malinową. 58-letnia mieszkanka Żywiecczyzny jechała oplem astrą w kierunku Żywca. Ani policja, ani prokuratura nie informują, w jaki sposób kobieta tłumaczyła fakt, że nagle zjechała na przeciwległy pas ruchu, gdzie staranowała dwie rowerzystki. Jak informuje Agnieszka Michulec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej, 4 czerwca policja przekazała sprawę Prokuraturze Rejonowej Bielsko-Biała Południe, a następnego dnia wszczęto śledztwo. Potwierdza, że zabezpieczono monitoring, ale nie informuje, czy kamery zarejestrowały moment wypadku. Ze wstępnych ustaleń biegłych wynika, że obrażenia rowerzystek realnie zagrażają ich życiu. Kierująca samochodem kobieta straciła prawo jazdy. Była trzeźwa, ale pobrano jej krew do badań toksykologicznych.

– Jesteśmy przeciwni linczowani tej kobiety. Jeśli przed sądem zostanie dowiedzione, że to jej wina, to powinna jednak ponieść konsekwencje. Liczymy, że policjanci, prokuratorzy i biegli wyjaśnią tę sprawę, że ustalą, dlaczego ta kobieta nagle zjechała ze swojego pasa i potrąciła Kasię i Ritę. Wiemy na pewno, że to nie była wina dziewcząt. One jechały prawidłowo, bezpiecznie, miały kaski i jaskrawe ubrania. Nie odbywały treningu, tylko spokojnie jechały na miejsce zbiórki przed luźnym treningiem – wskazują przyjaciele poszkodowanych. – Każdy mógł znaleźć się na miejscu Kasi i Rity. Samochód podobno jechał też częściowo chodnikiem, więc mógł to być też pieszy. Dziewczyny nie mogły tego uniknąć. A w ich przypadku, gdy jechały na rowerach szosowych, koncentracja i tak zawsze jest najwyższa, bo uważa się wtedy na samochody, pieszych i nawet najmniejszą dziurę czy kratkę ściekową w drodze – dodają.

Zmieńmy się!

Lokalne środowisko rowerowe myśli o zainicjowaniu kampanii społecznej, by pozbawieni wyobraźni uczestnicy ruchu drogowego w końcu przejrzeli na oczy. – Niestety, ale u nas wybranie się na przejażdżkę rowerem szosowym jest jak wybieranie się na wojnę. Pamiętam, że gdy kupiłam szosówkę, to pierwszą lekcją było to, jak uniknąć poważnego wypadku i przeżyć, gdy na przykład ktoś zajedzie mi drogę. Najpierw musiałam się nauczyć nie jeździć wymagającą szosówką, ale przewracać się na niej tak, by doznać jak najmniej obrażeń – przypomina sobie Krystyna Wojtowicz. – Po tym, co się teraz stało, sama nigdy nie wsiądę na rower szosowy. Nie byłabym w stanie – przyznaje. – To nie był jednostkowy przypadek. Mamy kilkunastu znajomych, którzy odnieśli mniej lub bardziej poważne obrażenia po kraksach z samochodami. Niektórzy ze środowiska kolarzy szosowych swoją pasję przypłacili życiem – dodaje jej mąż. Mówią, że wraz z rodzinami poszkodowanych kobiet będą korzystać z pomocy psychologicznej, by sobie poradzić z czarnymi myślami.

Bielszczanom nie podoba się, że na drodze obserwowany jest wzajemny brak szacunku między kierowcami i rowerzystami. Że nakręca się coraz większy hejt, że mało kto szanuje przepisy, innych uczestników ruchu i nawet nie pomyśli, że brawura, roztargnienie czy zmęczenie może doprowadzić do dramatu. – Obecnie prawie każdy jeździ też za granicą – czy to samochodem, czy rekreacyjnie rowerem. I wszyscy widzimy, jaka tam jest kultura na drodze – że jeśli jest przepis, to się go stosuje, bo myśli się o innych. A jeśli się nie myśli o innych, to myśli się o nieuchronnym mandacie, który „zabierze” przynajmniej pół pensji. Inna sprawa to niewystarczająca infrastruktura. Modernizacje dróg idą u nas świetnie, ale nie idzie za tym budowa nowych tras rowerowych, a przecież widać, jak wiele osób korzysta z jednośladów czy to jeżdżąc do pracy, czy trenując, czy też traktując to jako rekreację – przekonują Krystyna i Maciej Wojtowiczowie. – Stało się coś strasznego. Wspaniałe kobiety cudem przeżyły ten koszmarny wypadek. To potworne, ale wierzymy, że będzie dobrze i że wszyscy możemy zrobić coś, by takich dramatów było jak najmniej. Chcielibyśmy, by nasze dzieci dożyły czasów, że mogą bezpiecznie jeździć samochodem, rowerem czy zwyczajnie przekroczyć ulicę na pasach – puentują.

Pomóżmy im wrócić do zdrowia!

Żeby wrócić do zdrowia, Katarzyna Konwa i Rita Malinkiewicz będą potrzebowały – jak wszystko na to wskazuje – szeregu operacji, długotrwałej rehabilitacji i specjalistycznego sprzętu. Po otrząśnięciu się z szoku, bliscy zaczynają pracę nad tym, by ustalić, jakie dokładnie będą potrzeby i w jaki sposób przeprowadzić zbiórkę pieniędzy na ten cel. – Od samego początku z Markiem, rodziną Rity i nami kontaktuje się mnóstwo osób, które od razu deklarują pomoc dla dziewcząt. Wiemy, że nie zostaną zostawione same sobie. Mogą na nas liczyć – stwierdza Maciej Wojtowicz. Poruszeni dramatem młodych kobiet mieszkańcy Bielska-Białej, a także powiatów bielskiego i oświęcimskiego już pokazali wielkie serce, ustawiając się w długich kolejkach do ambulansów, by oddać krew. – Był to wspaniały gest solidarności z dziewczynami, dodający otuchy także ich bliskim, pokazujących ludzką jedność, współczucie, oddanie. Pokażmy, że nie było to tylko chwilowe – apeluje Krystyna Wojtowicz.

Aktualizacja

Ruszyła już zbiórka na rzecz poszkodowanych. Piszemy o niej TUTAJ.

google_news
15 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
staszaiwa
staszaiwa
4 lat temu

p0lsza powonna zostać wydalona z UE/NATO/Schengen i wchłonięta przez Rosję, bo tylko tam się nadaje.

PIT
PIT
4 lat temu

Mam tak refleksję, obecnie w BB trwaja i kończą sie remonty dróg ( Żywiecka, Krakowska, Cieszyńska) Jak to jest że przy tak gruntownych modernizacjach nie pomyślano o rowerzystach?? Chyba, że sie mylę???

Kamil
Kamil
4 lat temu

Spędziłem długi weekend w tej okolicy, na szczęście na rowerze MTB ale wystarczyło to żeby zaobserwować że jednak w okolicach Warszawy kultura kierowców jednak bardzo się poprawiła. Wystarczyło przejechać się rowerem MTB krótką szosową dojazdówką do gór, żeby przekonać się jaki dziki zachód panuje w okolicy Żywca. Ruch wielki, trąbienie na rowerzystów, wyprzedzanie na zakręcie na podwójnej ciągłej z tak zwanego marszu – nie patrząc czy coś jedzie z na przeciwka. Tak większość polski już nie jęździ ! a bywałem i w Sudetach i na Mazurach i w Świętokrzyskim na rowerze szosowym takiego strach nie miałem nigdy. Nie polecam tego… Czytaj więcej »

Maciej
Maciej
4 lat temu

Nie trzeba długo czekać na kolejnego idiotę. Sam miałem podobną sytuację tydzień temu w Krośnie.
https://tatromaniak.pl/aktualnosci/szokujaca-sytuacja-na-drodze-pod-tatrami-kierowca-zaatakowal-rowerzystow-wypadek-nagrala-kamera-film/

Ja mam jedno pytanie.
Ja mam jedno pytanie.
4 lat temu

Czy w tym wypadku, gdyby uczestniły panie xx lub panowie yy, albo towarzystwo mieszane xy, a nie jakieś słynne kolarki, szumu by nie było? O ile razy mniej? No właśnie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia, sam często na rowerze jeżdżę (amatorsko) i jestem w stanie zrozumieć problemy z brakiem odpowiednich rygorów odnośnie rowerzystów, ale to dotyczy wszystkich kolarek zawodowych.

Uzupełnienie, to nie dotyczy
Uzupełnienie, to nie dotyczy
4 lat temu

wyłącznie kolarek (kolarzy ) zawodowych , ale wszystkich jeżdżących na rowerach.

Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu

Człowieku bez nick’a, naprawdę poruszaj sprawy mądrze. O czym to pytanie?, kto na nie odpowie? Jakie jesteś w stanie zrozumieć problemy z brakiem odpowiednich rygorów odnośnie rowerzystów z poziomu roweru? Mówisz “jakieś słynne kolarki”? – i to mówi znawca z roweru, który chce porównywać szum? Odpowiem: jest tragedia dwóch młodych kobiet, których pasją przy wielu wyrzeczeniach było kolarstwo górskie. Kobiety mają przyjaciół, którzy naturalnie i szczególnie są poruszeni tragedią. Sprawa jest wyjątkowa bo obie były na drodze niejako w pracy. Po co tu porównywać xx, yy lub xy? P.S. Nie musisz zaglądać do chłodziarki, zawsze tam będę w sprawie takich… Czytaj więcej »

Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu

Jeszcze dopowie Ci człowieku o zmienianym nicku – Hermenegilda o tym samym nicku, że wyjątkowość tej tragedii polega na tym, że taki rowerzysta amator jak ty czy też xx, yy, xy może a nie musi jeździć na rowerze. Tutaj zabrano kolarkom niejako profesję (zawód) bo jeździły na rowerach zawodowo. NIe kontuzja, nie utrata zdrowia od siebie ale zabrano. Oczywiście żal i w przypadku jednych i drugich bez potrzeby stopniowania szumu.

Bredzisz
Bredzisz
4 lat temu
Reply to  Hermenegilda

Jak zwykle i nic mądrego nie wnosisz. Lepiej zamilcz, ale jeżeli chcesz się dalej kompromitować przeszkadzać nie będę.

Przypuszczam, że
Przypuszczam, że
4 lat temu
Reply to  Hermenegilda

prowadzisz jakieś statystyki. To zrób sobie przyjemność, mnie nie musisz i policz ile to razy jako Hermenegilda wp….las się ze swoim komentarzem. A teraz policz ile razy ja. Twoje komentarze to istne ADHD o charakterze snobistyczno-narcystycznym ze wskazanie na egocentryzm.

Piotr
Piotr
4 lat temu

Niestety Twoja wypowiedź świadczy o tym, że bardzo niewiele jesteś w stanie zrozumieć, a nawet czytanie ze zrozumieniem to dla Ciebie ,,o jeden most za daleko”. Trzeba być bardzo specyficzną jednostką, lub zwykłym trollem, aby pod tym konkretnym artykułem wysnuć wniosek, że to brak odpowiednich rygorów dla rowerzystów jest problemem.

Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu
Reply to  Piotr

Wyłączyłam się z pokazywania dla “Ja mam jedno pytanie” poprawnego myślenia. Bo widzę, że nie ma sensu.

Michał
Michał
4 lat temu

Sama sytuacja jest naprawdę przerażająca i myślę, że pisano by o tym tak samo niezależnie od tego kto brał w tym udział. Od kiedy dowiedziałem się o tym wypadku modlę się o życie tych Pań pomimo tego, że wcale ich nie znam.

Katarzyna
Katarzyna
4 lat temu

Kim trzeba być żeby napisać tak idiotyczne pytanie? Pomyślałeś choć przez chwilę o Rodzinach ich, o małych dzieciach Kasi . Co za różnica kto? I czy są znane? Kierowcy jeżdżą jak wariaci, czas to zmienić.

Felix Moscow
Felix Moscow
4 lat temu