Jeśli to było podpalenie, to niespełna rozumu piroman doprowadził do skrajnie niebezpiecznej sytuacji. Ogień rozprzestrzenił się na powierzchni aż pięciu hektarów.
27 października w rejonie stawów w Kobiernicach wybuchł pożar nieużytków w pustych i zarośniętych stawach. Jako że było wyjątkowo sucho i wietrznie, ogień szybko się rozprzestrzeniał i przeniósł w pobliże zabudowań. Jak w ukropie walczyli z nim strażacy z aż 11 zastępów. Akcja była wyjątkowo niebezpieczna, bowiem płonęły nawet wysokie zarośla i cała okolica zasnuła się gryzącym dymem. W takiej sytuacji nagła zmiana kierunku wiatru mogłaby narazić strażaków na śmiertelne niebezpieczeństwo. Jednak udało im się opanować zagrożenie.
Na miejsce wezwano policjantów, którzy teraz mają znaleźć szaleńca, odpowiedzialnego za to zdarzenie.