Dzisiaj wieczorem w Bielsku-Białej doszło do tragedii. Nie żyje 31-latka. Wszystko wskazuje na zatrucie czadem.
Służby ratunkowe powiadomiono około 19.40. W łazience domu przy ulicy Wyzwolenia znaleziono 31-letnią kobietę. Jej życia nie udało się uratować.
Do szpitala przewieziono roczne dziecko. Co do jego stanu nie ma pewnych informacji. Z jednych źródeł wynika, że chłopczyk miał objawy zatrucia, a z innych, że przewieziono go tylko na badania. Wiadomo, że dziecko nie przebywało w łazience, gdzie prawdopodobnie stężenie tlenku węgla było najwyższe.
Na miejscu tragedii jest prokurator. Przyczyna śmierci kobiety ma zostać wyjaśniona po przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Aktualizacja
Chłopczyk miał objawy zatrucia, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – dowiadujemy się od policji. W mieszkaniu była jeszcze jedna osoba dorosła, ale nie ma informacji, by miała się podtruć.
– Pomiary wykonane zaraz po przybyciu na miejsce wykazały, że stężenie czadu w powietrzu przekraczało 20-krotnie dopuszczalną wartość i to po wstępnym przewietrzeniu mieszkania – informuje Patrycja Pokrzywa, rzecznik bielskiej Państwowej Straży Pożarnej.
Od 1 października bielska PSP odnotowała trzydzieści zdarzeń związanych z uwalnianiem się tlenku węgla. Jedenaście osób, w tym dwoje dzieci, z objawami zatrucia czadem zostało przetransportowanych do szpitala. 1 stycznia doszło do pierwszego śmiertelnego zdarzenia.
To jest prawdziwa tragedia. A nie jakieś oszolomy w koszulkach i inne lewactwo