Radni z klubu Niezależni.BB chcą, aby władze Bielska-Białej ograniczyły zakres planowanej od kilku lat modernizacji alei Armii Krajowej na odcinku od ronda Fieldorfa „Nila” do dolnej stacji kolejki linowej na Szyndzielnię. Pytają, czy tak kosztowne przedsięwzięcie jest w tym miejscu uzasadnione? Przecież chodzi o kilometrowy odcinek drogi, z której mało kto korzysta. Tymczasem władze miasta chcą wydać na jej przebudowę około 17 milionów złotych!
Poza tym szosa nie jest w złym stanie. Obowiązuje na niej zakaz ruchu, jeżdżą tam tylko autobusy oraz samochody dojeżdżające do nielicznych posesji. Modernizacja jest potrzebna raczej dlatego, że brakuje tam infrastruktury dla pieszych i rowerzystów. A tych faktycznie pojawia się tam wielu. Wszyscy zmotoryzowani turyści, którzy chcą dotrzeć pod Szyndzielnię, muszą pokonać ten dystans na piechotę. Istniejący chodnik jest raczej prowizoryczny i prawie wszyscy maszerują po jezdni. Stwarza to zagrożenie, bo choć droga jest zamknięta dla pojazdów, to w praktyce można tam spotkać sporo samochodów i autobusów.
Pomysł, aby przebudować ten odcinek liczy sobie kilka dekad, lecz sprawa nabrała tempa trzy lata temu, zbiegło się to w czasie z modernizacją kolejki linowej. Projekt zakłada poszerzenie drogi, budowę wzdłuż niej ciągów pieszych i ścieżki rowerowej, a także gruntowną przebudowę pętli autobusowej i placu położonego przed budynkiem dolnej stacji kolejki linowej. Miejsca te mają się zmienić nie do poznania, między innymi poprzez wprowadzenie do tej przestrzeni elementów małej architektury. Miejski Zarząd Dróg ma już zezwolenie na realizację inwestycji i rozpoczął wykupy gruntów na jej potrzeby. W tegorocznym budżecie miasta zabezpieczono pieniądze wyłącznie na te wykupy. Co do środków na samo zadanie sprawa wciąż jest otwarta i niewykluczone, że będzie ono podzielone na etapy i realizowane stopniowo. Chodzi bowiem o duże pieniądze. Wpływ na wysokie koszty ma między innymi właśnie konieczność dokonania wykupów gruntów oraz fakt, że realizacja ma się odbywać na górskim terenie. Konieczna jest między innymi budowa i remont kilku przepustów oraz murów oporowych.
To właśnie koszty niepokoją radnych Niezależnych.BB, którzy uważają, że ratusz powinien ograniczyć koszty do minimum i zrezygnować z tak drogiego przedsięwzięcia. „Remont tego odcinka jest na pewno konieczny i od lat oczekiwany, ale czy nie wystarczy standardowa wymiana nawierzchni i naprawa lub ewentualna modernizacja chodników za kwotę o połowę niższą, by powstałe oszczędności przeznaczyć na inne, oczekujące w kolejce inwestycje drogowe?” – pytają w interpelacji. Władze miasta po części przychylają się do tego stanowiska i zapowiadają, że przygotowany zostanie bardziej oszczędny wariant modernizacji tego fragmentu alei Armii Krajowej. Wymaga to jednak dokonania zmian w już opracowanej dokumentacji technicznej. Dopiero gdy to nastąpi będzie wiadomo o ile uda się “ściąć” zakładane pierwotnie koszty inwestycji.
Z drugiej strony szkoda byłoby zaprzepaścić nadarzającą się okazję na rewitalizację tego miejsca. Istniejąca tam infrastruktura turystyczna i drogowa nie zmieniła się od lat 50. ubiegłego wieku, czyli od czasu, gdy na zboczach Szyndzielni wybudowano kolej górską. A przecież jest to miejsce najchętniej odwiedzane przez turystów przyjeżdżających do stolicy Podbeskidzia.
Bylem tam w minioną niedzielę około 50 samochodów na poboczach czy nie może tam ktoś tego przypilnować
Konieczność ale rzeczywiście po popatrzeniu jeszcze raz na projekt gdzie można oszczędzić z rozmachu.
Oj tam oj tam – przecież RANKINGI peowskiego królika mówią że nas stać. Skoro Bielskko może płacić rocznie 800 tysi za stok na którym nikt ani razu nie zjedzie to coż tam 17 baniek na drogę – droga przecież będzie hahahahahaha
Jasiu pisiorku mały nie za mądre te komentarze twoje