Wydarzenia Bielsko-Biała

Kontenery na odzież: małe wysypiska śmieci

Fot. Magdalena Nycz

Specjalne pojemniki na stare tekstylia są ciągle przepełnione. Co gorsza, wokół wielu z nich walają się góry szmat i innego dziadostwa. Problem nie jest nowy. Dlaczego wciąż pozostaje nierozwiązany?

– Chciałem pozbyć się kilku niepotrzebnych ubrań. Na osiedlu, gdzie mieszkam jest specjalny kontener na stare tekstylia, więc wydawało mi się, że nie będzie z tym problemu. Okazało się, że się myliłem. Pojemnik był wypełniony po brzegi, a wokół niego walało się sporo szmat. Nie chciałem dorzucać się do tego bałaganu, więc poszedłem do innego kontenera. Ten również był przepełniony – skarżył się redakcji jeden z czytelników. Dopiero za trzecim podejściem znalazł kontener, w którym było trochę miejsca. Wcześniej musiał skorzystać z internetu, aby znaleźć miejsca na terenie miasta, gdzie takie pojemniki są ustawione.

Podobne doświadczenia ma wielu mieszkańców Bielska-Białej i nie tylko. Coraz trudniej znaleźć kontener, w którym byłoby na tyle miejsca, żeby pozbyć się niepotrzebnych rzeczy. Sprawa jest coraz bardziej paląca. Charakterystyczne metalowe kontenery na starą odzież, a także pościel, obuwie, pluszaki, galanterię itp. stały się swego rodzaju małymi wysypiskami śmieci. Niekoniecznie pozostawiane są tam wyłącznie rzeczy, które powinny. Czasem to najzwyklejsze odpady, nie mające nic wspólnego z tekstyliami.

Karolina Miech, szefowa Wydziału Gospodarki Odpadami w bielskim magistracie potwierdza, że takie sygnały coraz częściej docierają do ratusza. Z jej wypowiedzi wynika, że w takich sytuacjach właściciel gruntu, na którym znajduje się przepełniony kontener jest napominany, aby wymógł opróżnienie go na podmiocie, do którego należy.

Kontenery należą zazwyczaj do stowarzyszeń i organizacji, które w ten sposób zbierają starą odzież. Ustawiane są za zgodą właściciela gruntu. Najczęściej są to spółdzielnie mieszkaniowe. Zebrane ubrania, obuwie i cała reszta trafiają następnie do sortowni, gdzie tekstylia dzielone są na frakcje. Odzież dobrej jakości trafia do powtórnego obiegu (można ją później znaleźć w lumpeksach), a ta nienadająca się do niczego jest przetwarzana. Robi się z niej chociażby pakuły, wykorzystywane później w fabrykach i warsztatach do czyszczenia maszyn.

Organizacje ustawiające kontenery zarabiają na sprzedaży zebranych tekstyliów firmom, które zajmują się ich przeróbką i obrotem. W ten sposób zbierają środki na swoją, najczęściej charytatywną, działalność. Pojemniki kojarzone są najczęściej z Polskim Czerwonym Krzyżem, lecz jest to tylko jeden z operatorów.
Skoro takie stowarzyszenia, jak np. PCK zarabiają w ten sposób na statutową działalność, to dlaczego nie zależy im na systematycznym opróżnianiu pojemników? Wygląda tak, jakby się nimi nie interesowały. A może po prostu odzieży jest tyle, że operatorzy pojemników nie nadążają z odbiorem?

Koordynator krajowy akcji zbierania odzieży Andrzej Antoń z Biura Zarządu Głównego PCK przyznaje w rozmowie z KRONIKĄ, że widok bałaganu przy pojemnikach z logo PCK stanowi dla organizacji duży wizerunkowy problem. Zapewnia, że kontenery są opróżniane zgodnie z przyjętym harmonogramem odbioru. Zazwyczaj robi się to raz na 10, czasami 12 dni. Taka częstotliwość – usłyszeliśmy – wynika z potrzeb, a także z rachunku ekonomicznego. Częstsze opróżnianie kubłów generowałoby zbyt duże koszty. Nasz rozmówca przekonuje, że takie tempo odbioru jest wystarczające, aby kontenery nie były zbytnio przepełnione, choć mogą się zdarzyć wyjątki.
W jego ocenie problem stanowi coś innego. – Dramatycznie zwiększyła się ilość „podrzutów” związana z wykorzystywaniem naszych pojemników do pozbywania się nie tylko odzieży, lecz wszelkiego rodzaju odpadów. Ludzie po prostu w ten sposób pozbywają się śmieci. Później przy kontenerach piętrzą się góry różnego rodzaju dziadostwa. Zdarza się, że przywożone są tam całe stosy odpadów z różnych hurtowni, sklepów, firm. Ktoś pozbywa się problemu, przerzucając go na naszą organizację – mówi Andrzej Antoń.
Dodaje, że bywa i tak, iż sterta odpadów leży obok kontenera, który wcale nie jest zapełniony. – Komuś nie chce się nawet wrzucić przyniesionych ubrań do środka, tylko pozostawia je obok. Widząc to inni robią to samo i tak powstaje bałagan, za który my obrywamy – tłumaczy. Przyznaje też, że rynek obrotem używaną odzieżą ostatnio się nieco skurczył, bo kupują jej znacznie mniej odbiorcy z Afryki, tak samo jak spadło zapotrzebowanie na taką odzież na Ukrainie, gdzie wcześniej również eksportowano sporo takiego towaru. Natomiast póki co PCK nie ma problemów ze sprzedażą zebranych tekstyliów firmom, które zajmują się sortowaniem i obrotem używaną odzieżą.

Warto też dodać, że ubrania można oddać w punktach selektywnej zbiórki odpadów komunalnych (PSZOK). Wiesław Pasierbek, prezes Zakładu Gospodarki Odpadami w Bielsku-Białej, mówi jednak, że do bielskich PSZOK-ów tego typu odpadów trafia niewiele. Najwyraźniej mieszkańcy wolą pójść ze starym płaszczem czy kocem do najbliższego kontenera. O ile znajdą nieprzepełniony…

google_news