Niby nic wielkiego, ale potrafi zdenerwować. Chodzi o hałasujące studzienki wbudowane w jezdni drogi wojewódzkiej biegnącej przez Korbielów. Miejscowi nie kryją bezsilności i wściekłości, że ponoć nic nie da się z tym zrobić.
Kilka lat temu Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach przeprowadził modernizację drogi wojewódzkiej nr 945, która obecnie łączy Bielsko-Białą z Korbielowem i Słowacją, a zatem dość ważnego traktu.
– Niestety, w jezdni fatalnie zamocowano studzienki. Gdy przejeżdża po nich samochód, wręcz skaczą i wydają dźwięki. To niezwykle uciążliwe, zwłaszcza w nocy – mówią sołtys Korbielowa Kazimierz Jędrzejas i radny gminny Marek Czul. – Wiele razy zgłaszaliśmy ten problem. Byli tu nawet fachowcy, coś poprawili, ale po niedługim czasie problem wrócił. Uważamy, że w niektórych miejscach studzienki są zbyt mocno poluzowane. Po naszych kolejnych interwencjach znowu pojawili się fachowcy, którzy stwierdzili, że nic nie da się zrobić, bo już nie ma takich odpowiednich części, by dobrze umocować studzienki! W Korbielowie Kamiennej mieszkańcy mieli już dość hałasu. Wzięli dętkę, którą umocnili i uszczelnili studzienkę. Czy naprawdę naprawa tych studzienek to w XXI wieku aż tak ogromne wyzwanie? Bo wychodzi na to, że łatwiej polecieć w kosmos niż to naprawić.
O wyjaśnienie problemu poprosiliśmy Ryszarda Pacera, rzecznika prasowego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach.
– Te studzienki w tym rejonie były regulowane w ubiegłym roku. Nasz inspektor ma jednak polecić firmie, która jest odpowiedzialna za bieżące utrzymanie, aby zostały sprawdzone. Jeśli będą tego wymagały, zostaną ponownie naprawione. Trzeba mieć jednak świadomość, że w przypadku gdy studzienki są umiejscowione w taki sposób, iż najeżdżają na nie koła samochodów, trudno jest spowodować, by nie hałasowały. Dochodzi wtedy także do ich obluzowania. W nowo budowanych drogach i przy projektowaniu kompleksowych przebudów polecamy zawsze, by były projektowane tak, aby nie znajdowały się pod kołami przejeżdżających aut – podkreśla Ryszard Pacer.
