Od dobrego roku trwały gruntowne porządki w kościele parafialnym w Pogwizdowie. Sprzątano głównie na strychu świątyni, ale też w budynkach gospodarczych. I nie było miesiąca bez ciekawych odkryć, o których zresztą pisaliśmy wiosną w „Głosie”. Ale to, co udało się znaleźć zupełnie niedawno, wywołuje dreszczyk emocji…
Parę miesięcy temu na strychu świątyni znaleziono kilkanaście starych ornatów. – Kilka takich mieliśmy w zakrystii i księża od czasu do czasu odprawiali w nich msze święte. Tymczasem podczas generalnego porządkowania strychu świątyni, razem z naszymi kościelnymi, wśród różnych starych, poniszczonych rzeczy, natrafiliśmy nie tylko na dobrze zachowane ornaty kontrabasowe, ale również na inne elementy strojów do nabożeństw: kapy, dalmatyki, stuły. Po zniesieniu ze strychu, wyczyściliśmy je pobieżnie i wtedy okazało się, że niektóre z nich to misterna ręczna robota. W dodatku nie były mocno zniszczone – opowiada ks. Karol Mozor, proboszcz parafii pod wezwaniem św. Jana Nepomucena w Pogwizdowie.
Porządki trwały. Odnaleziono kilka starych figur na strychu budynku gospodarczego. Mają one około stu lat. Ale największa sensacja dopiero miała nastąpić… – Gdzieś w połowie września, właśnie w budynku gospodarczym, pomagający mi w porządkach Radosław Wujak zauważył wciśnięte pod dach jakieś pudła. Sprzątaliśmy trzeci dzień, akurat była sobota, chcieliśmy skończyć wcześniej. Pomyślałem, że to pewnie znów coś do wyrzucenia, ale zajrzałem do środka. Serce zaczęło mi szybciej bić, gdyż znajdowały się tam poupychane kościelne księgi! Takich pudeł ostatecznie znieśliśmy ze strychu sześć. I tak zupełnie przypadkowo odkryliśmy uznany za zaginiony zbiór różnych dokumentów parafialnych. Do dzisiaj nie mogę ochłonąć z wrażenia – mówi ksiądz proboszcz.
Wartość ksiąg jest szczególna. Najstarsze pochodzą z okresu poprzedzającego utworzenie parafii, czyli sprzed 1844 roku. Wcześniej funkcjonowała już tutaj lokalia, czyli samodzielna kościelna jednostka administracyjna, wydzielona decyzją biskupa z części parafii, ze swoim duszpasterzem i własnym zarządem. Patronat nad lokalią sprawował ówczesny właściciel Pogwizdowa i Kaczyc, Karol Spensen von Boden. Jego zasługą było wybudowanie w 1790 roku probostwa.
Znalezione księgi obejmują okres od 1780 roku do lat 70. XX wieku i dotyczą nie tylko Pogwizodwa, ale także okolicznych miejscowości, m.in. Brzezówki i Kaczyc, które wówczas przynależały do miejscowej parafii. Oprócz ksiąg, cenne są protokoły przedślubne z czasu II wojny światowej, które okupant niemiecki zwykle niszczył, wycofując się z danego terenu. W Pogwizdowie zachowały się całe komplety. Mnóstwo o ówczesnym życiu wsi mówią też księgi rachunkowe, z których wiadomo, kto daną pracę wykonywał i jaką zapłatę otrzymywał. Jest też kilka dzienników podawczych sprzed ponad stu lat, w których można prześledzić, do kogo i w jakich sprawach wysyłano korespondencję.
Przypomnijmy tylko, że podczas wcześniejszych porządków na strychu świątyni, natrafiono na kilka drewnianych figur, które właśnie przeszły renowację. Przed obchodami jubileuszu 200-lecia, które odbędą się 26 października, odresturowano ponadto cenne obrazy przedstawiające św. Franciszka (ufundowany w 1862 roku przez Franciszka Tomalę z Kaczyc), Matkę Boską Różańcową (namalowany przez Jana Wałacha w 1928 roku), Serce pana Jezusa (ufundowany w 1861 roku przez Józefa Węglarza z Kaczyc) i Matkę Bożą z Dzieciątkiem (autor i fundator nieznany). Ponadto odresturowano zabytkowe naczynia liturgiczne, pośród których są liczące ponad sto lat kielichy i monstrancja.
– Takiego wartościowego odkrycia w kościołach na terenie Śląska Cieszyńskiego w ostatnich latach nie było. Teraz należy zająć się właściwą konserwacją, aczkolwiek sporo ksiąg i dokumentów zachowało się w bardzo dobrym stanie. Szczególnie uwagę zwraca jakość używanego wtedy atramentu, o pięknym kaligrafowaniu nie mówiąc, co pozwala bez problemów odczytać treść zapisaną w języku niemieckim. Większość ksiąg jest w okładkach, a niektóre sprawiają wręcz wrażenie, jakby wczoraj zostały wypełnione zapiskami. A przecież było to dwieście i więcej lat temu. Uporządkowanie i skatalogowanie znaleziska będzie wymagało kilku miesięcy mozolnej pracy. Na najbliższym posiedzeniu Rady Parafialnej zastanowimy się, jakie kroki podjąć w sprawie pieczołowitego zachowania naszego skarbu – zaznacza ks. Karol Mozor.